Czy wyniki Złotych Globów jakoś mocno mną
wstrząsnęły? Pomijając temat "Idy", w żadnym wypadku nic takiego nie
miało miejsce. Jak to bowiem z nagrodami bywa, potrafią one zaskakiwać, a
werdykty Hollywoodzkiego Stowarzyszenia Prasy Zagranicznej od lat dostarczają
sporo frajdy i bardzo trudno jest przewidzieć, kto zdobędzie słynne wyróżnienie.
Tylko "Idy" żal.
Złote Globy przyznaje grupa około
90 osób, zdecydowanie bardzo wpływowych w amerykańskim przemyśle filmowym.
Oczywiście są oni dziennikarzami-specjalistami i nie można im zarzucić nieznajomości
tematu. Są jednak także ludźmi – podatnymi na wpływy, sugestie, układy. W
każdej organizacji tak już jest i jeżeli ktoś uważa inaczej, to zapewne
pochodzi z kosmosu. Nie ma więc co rozdrapywać szat i rzucać się Rejtanem nad
losem skrzywdzonych dzieł i gwiazd. "Ida" po prostu nie spodobała się
im tak mocno, jak "Lewiatan". Trudno, kolejny to w historii tych
nagród zaskakujący werdykt.
Dużym uproszczeniem jest też
pisanie i mówienie, że Globy są najlepszym zwiastunem Oscarów. To bardzo
wygodne, ale jest to droga na skróty, a ta potrafi sprowadzić nas na
przysłowiowe manowce. Nie ma co obrzucać się statystykami, niektóre potwierdzą
tą tezę, inne jej zaprzeczą. To są rozgrywki bardzo nieprzewidywalne, mające
miejsce głęboko za kulisami pierwszych stron gazet i internetowych nagłówków. Odnosi
się to też do "Idy" i "Lewiatana". Giganci ciągle walczą, a
w grę wchodzą ogromne pieniądze. Promotorzy będą mieli do zrobienia wiele
jeszcze pracy, oba dzieła wybitne, a wynik trudny do przewidzenia. I może
właśnie dlatego te zmagania o nagrody tak bardzo lubię. To ja pompuję ten balon
i mam z tego powodu wielką frajdę. Lubię pisać o polskim kinie, lubię pisać o
jego sukcesach i osiągnięciach. Od lat nie mieliśmy takiego filmu, jak
"Ida" i do samego końca jej nagrodowych zmagań, będę towarzyszył tej
produkcji, wspierając ją z całych sił.
Z innymi Globami nie miałem już
takiego problemu. Przeglądam moje spekulacje sprzed kilku dni i widzę, że nie
za często mój gust rozmijał się z Hollywoodzkim Stowarzyszeniem. W tej zabawie,
którą uprawiam od lat, kilkanaście razy dobrze trafiłem w tok myślenia członków
tej organizacji.
Wszystkie nagrody dla
"Boyhood" obstawiłem bezbłędnie. W kategoriach aktorskich jedynie
wśród aktorek w komedii / musicalu nie uwierzyłem w sukces Amy Adams. Dobrze
poszło mi też ze scenariuszem i najlepszą piosenką. Niestety już z samą muzyką
nie bardzo, choć "Teoria wszystkiego" była wśród moich
"niespodzianek". Oczywiście kompletnie nie trafiłem filmu
animowanego, ale czy ktokolwiek mógł przewidzieć przegraną "Lego:
Przygody"? No i ta największa z niespodzianek, ale też najfajniejsza,
czyli zwycięstwo "Grand Budapest Hotel" wśród komedii/musicali. Na 14
kinowych kategorii poprawnie wytypowałem 9 laureatów. W kategoriach
telewizyjnych na 11 kategorii poprawnie trafiłem tylko w 4 zwycięzców. Ot, taka
zabawa.
I może tak właśnie należy podchodzić
do wszystkich tych zmagań? Z dystansem, dużą dozą swobody, dobrej zabawy i
emocjonujących chwil. Jako wielbiciel filmowych obrazów, po prostu bardzo to
lubię, przeżywam, cieszę się lub cierpię i nie muszę się nikomu tłumaczyć ze
swojej miłości do "Idy". Jak powiedzieli twórcy filmu – "Ida"
bez nagród nie będzie już gorszym filmem. I tego się trzymajmy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz