Ława przysięgłych w sądzie w Los Angeles uznała Harveya Weinsteina winnym gwałtu i innych przestępstw seksualnych. Grozi mu kara od 18 do 24 lat więzienia.
Był to już drugi proces zdyskredytowanego producenta, o którego sprawie po raz pierwszy napisały pięć lat temu dziennikarki "New York Timesa" Jodi Kantor i Megan Twohey i dziennikarz Ronan Farrow w "New Yorkerze". Ich teksty nadały impuls ruchowi #metoo, który ogarnął świat nie tylko rozrywki.
70-letni potężny niegdyś magnat filmowy, skazany za podobne wykroczenia w Nowym Jorku, odbywa już od kilkunastu miesięcy wyrok 23 lat więzienia. W obydwu procesach nie przyznał się do winy. W Los Angeles ława przysięgłych zdecydowała, że Harvey Weinstein jest winny gwałtu, wymuszonego seksu oralnego oraz innego przestępstwa seksualnego, o które obwinia go kobieta nazwana Jane Doe 1.
Jane Doe 1 w sprawie, której przysięgli nie mieli wątpliwości i uznali Weinsteina winnym, to była modelka urodzona w Rosji. Zeznała, że gdy była w Los Angeles na festiwalu filmowym w 2013 roku Weinstein zjawił się niezaproszony w jej pokoju hotelowym w Beverly Hills i ją zgwałcił. Po wyroku powiedziała, jak cytuje BBC News: „Proces był brutalny i prawnicy Weinsteina zgotowali mi piekło, ale wiedziałam, że muszę zakończyć tę sprawę i udało mi się. Mam nadzieję, że Weinstein już nigdy nie wyjdzie z więzienia".
Jednocześnie ława przysięgłych nie była w stanie osiągnąć porozumienia w sprawie decyzji dotyczącej kilku zarzutów, w tym ze strony dokumentalistki Jennifer Siebel Newsom, żony kalifornijskiego gubernatora Gavina Newsoma, a także byłej włoskiej modelki i aktorki oskarżającej ówczesnego producenta o gwałt. "Jej (Newsom) intensywne i emocjonalne zeznania o tym, że została zgwałcona przez Weinsteina w pokoju hotelowym w 2005 roku, przyniosły najbardziej dramatyczne momenty procesu" - oceniła AP.
Zastępca prokuratora okręgowego Marlene Martinez w końcowym przemówieniu podkreśliła, że najwyższa pora zakończyć rządy terroru Weinsteina.
Weinstein w sądzie wyglądał blado, ale nie korzystał z wózka inwalidzkiego, jak zdarzało mu się to podczas poprzednich pojawień na salach sądowych. W procesie zeznawały dziesiątki świadków, niektóre z tych zeznań, jak wystąpienie Jennifer Siebel Newsom, pełne było emocji i łez. Ława przysięgłych złożona z ośmiu mężczyzn z i czterech kobiet obradowała dziewięć dni nad trzema zarzutami gwałtu i czterema innych rodzajów napaści seksualnej. [źródła: Gazeta Wyborcza, Interia.pl]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz