niedziela, 4 grudnia 2022

W 100. rocznicę urodzin Svena Nykvista

Filmoteka Narodowa- Instytut Audiowizualny zaprasza do kina Iluzjon w dniach 15- 19 grudnia na przegląd twórczości jednego z najbardziej wyjątkowych reżysersko-operatorskich duetów w historii kina – Svena Nykvista oraz Ingmara Bergmana.

100 lat temu, 3 grudnia 1922 roku urodził się Sven Nykvist, jeden z najwybitniejszych autorów zdjęć filmowych w historii kina. Szwedzki operator pracował z gigantami X Muzy – Romanem Polańskim, Andriejem Tarkowskim, Louisem Mallem, Woodym Allenem czy Johnem Hustonem. Nie przypadkiem kinomani łączą jednak nazwisko Nykvista przede wszystkim z Ingmarem Bergmanem. Skandynawscy filmowcy współpracowali razem przy 21 dziełach. Choć na przeglądzie w kinie Iluzjon nie zabraknie dzieł uznawanych za najciekawsze w ich twórczości („Twarzą w twarz” z 1976 roku i „Fanny i Alexander” z 1982), to organizatorzy skupią się na dziełach mniej znanych i w większości niepokazywanych dotychczas w Polsce. Będą to m.in.: oparty na utworze Wolfganga Amadeusza Mozarta „Czarodziejski flet” (1975), zrealizowany w koprodukcji ze Stanami Zjednoczonymi „Dotyk” (1971) oraz dwa unikatowe dokumenty Bergmana, który bardzo rzadko kręcił filmy w  tym gatunku, „Fårödokument 1969” (1970) i „Dokument o Fanny i Alexander” (1983).

W Iluzjonie pokazane zostaną też dwa filmy wyreżyserowane przez samego Nykvista – mało znane „Pojedynczo” (1978), a także znakomity dramat „Wół” (1991). Przegląd zakończy się pokazem dokumentu „Więcej niż Bergman” (2013), przedstawiającym „pielgrzymkę” takich reżyserów jak Martin Scorsese, Francis Ford Coppola, Lars von Trier, Michael Haneke czy Woody Allen na Bergmanowską wyspę Fårö. Prelekcję przed filmem wygłosi prof. Tadeusza Szczepański.

Dla mnie ważne są twórcze poszukiwania, opieram się przy tym bardziej na doświadczeniach i  odczuciach niż na pomiarach i światłomierzach. Technika to dla mnie grunt, na którym stoję, jest środkiem, nie zaś celem. Przede wszystkim zaś nie powinna stać się celem samym w sobie. Technika powinna być sługą, a nie panem kreatywności. Chodzi o to, by pokierować techniką, żeby rezultat końcowy stał się sztuką. To rzecz najtrudniejsza – i najciekawsza (Sven Nykvist, Kult światła, przeł. J.  Balbierz, Izabelin 2006, s. 200).

Ochrzczony mianem „mistrza światła” artysta dwukrotnie dostał Oscara za najlepsze zdjęcia (za Szepty i krzyki i Fanny i Alexander), a ponadto został uhonorowany między innymi Cezarem za Czarny księżyc (1975) Louisa Malle’a i Nagrodą na MFF w Cannes za Ofiarowanie (1986) Andrieja Tarkowskiego.

Nykvist wywarł wyjątkowy wpływ na medium filmowe, rozwijając subtelne i oszczędne podejście do środków wizualnych, znane jako surowy „szkic ołówkiem”. Badał ekspresyjne właściwości światła, oddające duchową atmosferę opowieści. W swoim niezwykle płodnym dorobku artystycznym wykształcił przejmujący, poetycki język wizualny. Dzięki wyjątkowej wrażliwości na jakość światła potrafił za jego pomocą wytworzyć niepowtarzalny nastrój, często przybierający wymiar metafizyczny. Inspirował się sztuką, fotografią i  otoczeniem, z obserwacji którego wyniósł lekcję techniki oświetleniowej. Doskonale rozumiał surowość skandynawskiego pejzażu oraz kontrastowość północnego światła, z którego zmienności nieustannie czerpał.

Szwedzki operator pracował z gigantami X Muzy – Romanem Polańskim, Andriejem Tarkowskim, Louisem Mallem, Woodym Allenem czy Johnem Hustonem. Nie przypadkiem kinomani łączą jednak nazwisko Nykvista przede wszystkim z Ingmarem Bergmanem. Skandynawscy filmowcy współpracowali razem przy 21 dziełach –  od Wieczoru kuglarzy (1953) po telewizyjne Po próbie (1984), tworząc jeden z  najbardziej twórczych duetów w dziejach kina.

Nykvist ożywił filmy Bergmana, zastępując kontrastowe oświetlenie bardziej ascetycznymi środkami wizualnymi oraz częstszym użyciem zbliżeń. Za pomocą intensywnych studiów ludzkich twarzy, które później stały się rozpoznawalnym podpisem ich duetu, zgłębiał świat wewnętrzny postaci i oddawał ich głębszy, psychologiczny krajobraz. Bergmana i Nykvista łączyła twórcza więź, pasja do naturalnego światła, instynkt dotyczący efektów świetlnych, świadomość emocjonalnego oddziaływania oświetlenia oraz wspólny cel, który tworzeniu każdego filmu był ten sam: zachowanie prostoty. Światło stało dla nich przewodnikiem po duszy bohaterów. Oszczędne i surowe zdjęcia Nykvista otwierają przed nami wypełniony pauzami świat narracji Bergmana, stwarzając impuls do intelektualnej refleksji nad życiem filmowych bohaterów, ich wewnętrznymi konfliktami czy prozaicznością ich problemów w zetknięciu z nieuchronnością przemijania, przenosząc całość opowieści w wymiar uniwersalny.

Nie ulega wątpliwości, że to Ingmar Bergman nauczył mnie szacunku (respektu, wdzięczności) dla światła –  naturalnego, prawdziwego i żyjącego światła –  przyznawał Nykvist  w autobiografii pod tytułem Kult światła. Bergman nie osiągnąłby jednak tak wspaniałych rezultatów, gdyby nie operatorski talent Nykvista, który współpracując z autorem Persony (1966) zrewolucjonizował między innymi sposób pokazywania ludzkiej twarzy. To Ingmar rozbudził także moje zainteresowanie twarzą i jej znaczeniem, drobnymi zmianami jej rysów, oczyma. Prawda ukrywa się często w oczach aktora. Kiedy pokazuje się oczy, odkrywa się duszę. Pełna wyrazu twarz może sama w sobie stać się opowieścią. Jedno spojrzenie może powiedzieć więcej niż tysiąc słów (…) (Kult światła, s. 203) – pisał wybitny operator.

Bergman wspominał współpracę z Nykvistem: Czasami opłakuję fakt, że nie robię już filmów. Jest to naturalne i  przemija. Przede wszystkim tęsknię za pracą ze Svenem Nykvistem, być może dlatego, że obaj jesteśmy całkowicie urzeczeni problemami światła, łagodnego, niebezpiecznego, marzycielskiego, żywego, martwego, czystego, mglistego, gorącego, gwałtownego, nagiego, nagłego, ciemnego, przypominającego wiosnę, opadającego, prostego, skośnego, zmysłowego, stonowanego, ograniczonego. (Ingmar Bergman, Laterna magica, przeł. Z. Łanowski, Czytelnik, Warszawa 1991)

Zaś Nykvist komentował w 1976 roku: Ingmar Bergman znaczył dla mnie więcej niż prawie ktokolwiek inny w  całym moim życiu ze względu na to, czego mnie nauczył. Zainteresował mnie tym, co uważam za najważniejszą rzecz w fotografii - używaniem światła do tworzenia nastroju. [informacja prasowa]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz