sobota, 11 marca 2023

Ranking filmów Oscarowych

Na Zachodzie bez zmian

Przedstawiam mój doroczny i subiektywny ranking filmów Oscarowych. Nie będzie zgodnie z trendami i panującymi ogólnie zachwytami. Będzie zgodnie z emocjami, jakie poczułem na ekranie. I wcale łatwo nie było, bo kilka filmów jest wybitnych.

Lista 10. filmów nominowanych do Oscara w kategorii Najlepszy Film prezentuje się bardzo okazale. Miałem ogromne szczęście ze wszystkimi tymi filmami zapoznać się w kinie, szanse wyjściowe wszyscy mieli więc równe. Na liście Akademii znalazły się, z jednej strony wielkie produkcje z Hollywood, z drugiej skromne dramaty, a do tego silna międzynarodowa reprezentacja, propozycje różnorodne etnicznie i o różnym emocjonalnym natężeniu. I zapewne od każdego z nas osobno, zależy odbiór filmu, który konfrontuje się z naszą wrażliwość. Jak jest ze mną?

Po pierwsze, bo to dziś Oscarowy temat numer 1, „Wszystko wszędzie naraz”. Nic na to nie poradzę, że podróż w międzyświatach zaproponowana przez Danielów kompletnie mnie nie obeszła, a próbowałem mierzyć się z tym filmem dwukrotnie. „Wszystko wszędzie naraz” to niemal społeczne zjawisko, to szalona i ciekawa wyprawa, ale może widziałem za dużo, aby dostrzec w tym filmie coś aż tak oryginalnego? Perspektywa Akademii wydaje się inna, bo ta stroniła zazwyczaj od takich filmów i jutro zapewne przyzna mu swojego głównego Oscara. Gdyby dwadzieścia parę lat temu w ten sam sposób doceniono „Matrixa”, byłbym decyzją zachwycony (wtedy skończyło się na nagrodach technicznych). I chyba tutaj leży mój problem z „Wszystko wszędzie naraz”. Minęliśmy się o pokolenie… Ale szanuję wypowiedź, cieszy mnie uznanie dla filmu tak fajnego, reprezentującego mój ulubiony gatunek, a przede wszystkim kino niezależne.

Z wybraniem najlepszego Oscarowego filmu sprawa nie jest wcale taka prosta. Popatrzmy na moje podsumowanie 2022 roku, bo wszystkie Oscarowe filmy widziałem w poprzednim sezonie. W moim TOP 10 poprzedniego sezonu są aż trzy filmy z listy 10 najlepszych według Akademii Sztuki i Wiedzy Filmowej. Na szczytowych pozycjach są u mnie „W trójkącie” i „Na Zachodzie bez zmian” i to właśnie w tych dwóch filmach widzę mojego laureata Oscara dla najlepszego filmu roku. Patrząc przez pryzmat Oscarów i po wielu miesiącach od seansów, zamieniam jednak kolejność na mojej liście i za najlepszy film z listy Oscarowej uznaję „Na Zachodzie bez zmian”.

To chyba nie jest zaskoczenie, bo wiele razy z entuzjazmem wypowiadałem się o tym niemieckim filmie, który robi wielkie wrażenie (na pewno na wielkim kinowym ekranie – dzięki EnergaCamerimage!), a który najmocniej jest dziś ze mną. Doceniam go za gigantyczne emocje, różnorodne postawy, bezwzględny obraz wojny, jej beznadziei, za spojrzenie na ludzi, którzy zza okien swoich gabinetów kierują naszym światem, wydają bezsensowne i dramatyczne w skutkach decyzje, które odczuwają inni (niewinni?). I przede wszystkim NIE BIORĄ ZA TO ŻADNEJ ODPOWIEDZIALNOŚCI, nie ponoszą kary, nie poczuwają się do winy za śmierć innych. Jakże to wszystko jest aktualne, w kontekście na przykład wojny w Ukrainie. To nawiązanie jest oczywiste i dlatego ten niemiecki film, jest tak ważny i tak trafny. W odpowiednich warunkach, można poczuć ten film na własnej skórze. Prawdziwe kino tak właśnie działa.

Bardzo celnie, ale zjadliwie i mocno sarkastycznie patrzy na nasz świat Ruben Ostlund w swoim „W trójkącie”. Do mnie to krytyczne spojrzenie na dzisiejszą rzeczywistość bardzo przemówiło, za diabelskim poczuciem humoru, kryje się celna krytyka postaw ludzi z wielu warstw społecznych. Nie mam problemów z tym filmem, bo przez swoją formę ma też szansę dotrzeć do szerokiego grona odbiorców, czego dowodzi jego gigantyczna popularność w polskich kinach.

I jeszcze trzecie miejsce, o które w moim prywatnym rankingu biły się „Tar” i „Elvis”. Oba osadzone w muzycznym świecie, ale jakże od siebie odległe. Większe wrażenie swoim charakterem i widowiskowym stylem robi oczywiście „Elvis”, ale ja skłaniam się ku bardziej wysublimowanej formie filmowej wypowiedzi, ku dramatowi klasycznemu, z bohaterką, za którą podążam wraz z rozwojem wielce problematycznej opowieści, w którą z czasem „Tar” się zamienia. Intelektualnie było to doświadczenie ważniejsze, ale filmowo lepiej wypadł „Elvis”. Patrzę jednak przez pryzmat Oscarów. Podium dla „Tar”.

Doceniam autobiograficzny film Spielberga, ale nie padłem na kolana. Dobrą rozrywkę dostarczył „Avatar: Istota wody”, ale kompletnie rozminąłem się z nowym „Top Gun”. Nie przemówiły do mnie w ogóle „Duchy Inisherin”, a po seansie pozostały ze mną świetne aktorstwo, piękna Irlandia i intrygująca myśl, ale zwyczajnie nie rozumiem postaw bohaterów (próbowałem doczytać u innych i nie trafiłem na przekonującą argumentację). Jeśli chodzi o Martina McDonagha, to wolę proste, ale przewrotne i zadziorne „Trzy billboardy za Ebbing, Missouri”. Film „Women Talking” porusza bardzo ważną tematykę, ale filmowo nie porywa. Poniżej lista w kolejności znaczącej, ale od miejsca 6 do 10 dzielą te tytuły okruszki wrażliwości autora bloga, przez który ranking ten jest filtrowany.

Mogę zapewnić, że te dziesięć Oscarowych filmów wartych jest poznania, ta różnorodność to właśnie siła tych nagród, próba jakiegoś demokratycznego podsumowania filmowego roku. Nigdy nie jest idealnie, ale zawsze jest ciekawie.

 

RANKING FILMÓW OSCAROWYCH:

 

1. „Na Zachodzie bez zmian” (Im Westen nichts Neues)

2. „W trójkącie” (Triangle of Sadness)

3. „Tár”

4. „Elvis”

5. „Fabelmanowie” (The Fabelmans)

6. „Avatar: Istota wody” (Avatar: The Way of Water)

7. „Duchy Inisherin” (The Banshees of Inisherin)

8. „Women Talking”

9. „Wszystko wszędzie naraz” (Everything Everywhere All At Once)

10. „Top Gun: Maverick”

 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz