Od razu zaznaczę. "Kebab & Horoscope" to mój rodzaj kina. Przyjmuje taki humor, taką estetykę i takich bohaterów bezkrytycznie. Powstało kino, jakiego w Polsce się nie uprawia, a na jakie czekałem od dawna - już przed laty poszukując polskiego odpowiednika filmu "Orzeł kontra Rekin". Dziś też swój pierwszy film po 20 latach pokazał Grzegorz Królikiewicz. To nie moje kino.
Nie jest to jednak film dla każdego. Wielu osobom zabraknie prostej historii i wyraźnych zdecydowanych bohaterów. Jeżeli ktoś lubi kino Roya Anderssona odnajdzie się tutaj znakomicie, jeżeli ktoś lubi abstrakcyjny humor i dziwny świat ten pokocha "Kebab & Horoscope". Jak ja.
A tymczasem mistrz Grzegorz Królikiewicz zrealizował film "Sąsiady" i spojrzał na świat przez swoje smutne okulary. Nie moje kino, więc z oceną się powstrzymam. Napiszę tylko, że autor wywołał we mnie mocne poirytowanie - a jak słyszę od specjalisty zajmującego się jego kinem, "o to właśnie chodziło". Dzięki!
Tak zakończył się Konkurs Główny festiwalu w Gdyni.
Dziś jeszcze przede mną przedwojenne polskie kino - podobno grozy oraz Urszula Antoniak i najlepszy film festiwalu Nowe Horyzonty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz