Przy całym szacunku dla Paula Thomasa Andersona w projekt filmu zatytułowanego "Pinokio" nie specjalnie wierzę. Po pierwsze dlatego, że bajka ta mnie po prostu ciągle przeraża. Po drugie dlatego, że twórca zamiast sięgnąć po coś współczesnego (dawno tego nie robił), powraca do bajki z XIX wieku. Oczywiście jego scenariusz może być szalony, ale to ciągle opowieść o chłopcu z drewna. Jak daleko Anderson będzie musiał odejść od książki, by film był do oglądania? Moim zdaniem BARDZO.
Paul Thomas Anderson napisze scenariusz i prawdopodobnie
wyreżyseruje nową wersję "Pinokia", którą od wielu już lat planuje zrealizować
studio Warner Bros. Z projektem tym ciągle związany jest Robert Downey Jr.
Interpretacja historii Carlo Collodiego z 1883 roku w rękach
twórcy "Aż poleje się krew" brzmi intrygująco. W ostatnich latach
nakręcono i zrealizowano wiele wersji opowieści o Pinokiu, ale żadna nie
wzbudziła większego uznania i zainteresowania. Co jest w stanie zrobić z tą
bajką Paul Thomas Anderson?
Anderson zdecydowanie potrzebuje znacznie większego sukcesu
od tych, które osiągnęły jego ostatnie filmy – "Mistrz" oraz
"Wada ukryta". Oba przyjmowane z należnym szacunkiem, zyskały uznanie
stosunkowo niewielkiej rzeszy widzów na świecie. Czy realizacja aktorskiej
wersji "Pinokia" może pomóc Andersonowi? Twórca musi się spieszyć,
bowiem Disney też planuje swój aktorski film o chłopcu wystruganym z drewna.
Na realizację filmu w studiu Warner Bros. naciska przede
wszystkim Robert Downey Jr., który marzy o nim od lat. Sam siebie widzi w roli
Geppetta, którego postrzega jako skrzyżowanie Jake'a LaMotta i Chico Marxa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz