Sequel „Jokera” bez Joaquina Phoenixa nie ma najmniejszego sensu, ale niestety ogarnął mnie smutek, na wieść o tym, że twórcy dali się przekonać do nakręcenia drugiej części. Wiadomo, kasa!
„Joker” jest najlepszym z filmów bazujących na postaci komiksowej, jest też po prostu filmem wybitnym, z genialną rolą Joaquina Phoenixa. Oscar bardzo zasłużony. Aktor długo bronił się przed udziałem w sequelu, ale wygląda na to, że ulegnie propozycji. Można się tylko domyślać, co za nią stoi. Raczej nie jest to genialny scenariusz, a raczej propozycja finansowa. Nie krytykuję, żyć trzeba.
Uwiera mnie sam pomysł nakręcenia drugiej części „Jokera”, choć zapewne pierwszy pobiegnę do kina na taki seans. Są bowiem filmowe opowieści spełnione, genialne i ważne. Taki jest „Joker”, który przyniósł w kinach setki milionów dolarów wpływów. Obok takiej pokusy finansowej nie przechodzi się obojętnie.
Dziś pojawiła się wiadomość, że Todd Phillips napisał scenariusz, a Joaquin Phoenix go czyta i jest bliski podpisania umowy na udział w drugiej części.
Scenariusz nosi tytuł „Joker: Folie à deux”, powstał już jakiś czas temu, ale temat powrócił po niedawnej wymianie ekipy zarządzającej studiem Warner Bros. Nowi szefowie wchodzą do gry dużym i oczekiwanym tytułem i rozegrali to po mistrzowsku.
Szczegółów realizacji brak, umiejętność
budowania napięcia wokół dużych tematów w Hollywood doprowadzono do perfekcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz