Oliver Hirschbiegel, reżyser
nominowanego do Oscara filmu "Upadek", zajmie się realizacją
ekranizacji opowiadania "Rozprawa" Stanisława Lema ze zbioru o
pilocie Pirxie. Pod koniec lat siedemdziesiątych XX wieku Marek Piestrak
nakręcił na podstawie „Rozprawy” słynny „Test pilota Pirxa”.
Hirschbiegel nad ekranizacją opowiadania Lema będzie pracował razem ze wspomnianym scenarzystą Peterem Harnessem. Panowie ostatnio współpracowali przy serialu Apple'a "Nowa konstelacja", a nadchodzący scenariusz przygotują razem z Adrianem Tchaikovskym. "Od wielu lat podziwiam geniusz Stanisława Lema i jestem podekscytowany, że znów będę współpracować z genialnym Peterem Harnessem przy tworzeniu scenariusza" — cytuje słowa reżysera magazyn "Variety".
„The Inquest of Pilot Pirx” będzie produkcją angielskojęzyczną, temat „człowiek kontra sztuczna inteligencja” mogą przynieść filmowi spore zainteresowanie, a nazwisko Stanisława Lema z pewnością może w tym pomóc.
„Rozprawa” pochodzi z wydanego w 1968 roku zbioru „Opowieści o pilocie Pirxie” i jest to jedno z najlepszych opowiadań Stanisława Lema z tego cyklu. Sensacyjna opowieść o odwiecznym konflikcie między ludźmi a wytworami ich nauki i cywilizacji, automatami tak doskonałymi, jak myślące komputery posiadające osobowość, sumienie, duszę, praktycznie niezniszczalne i nieśmiertelne.
Dzieła Stanisława Lema wielokrotnie inspirowały filmowców. W Polsce „Rozprawę” ekranizował Marek Piestrak, a film zatytułowany "Test pilota Pirxa" był jednym z największych wydarzeń w historii polskiego kina fantastycznonaukowego. Do Lema zaglądano od czasu do czasu, ale przeważnie okazywało się, że jest to literatura trudna do przeniesienia na ekran. Był on szczególnie często ekranizowany w czasach komunistycznych i to głównie przez kraje bloku wschodniego (NRD, Węgry, Czechosłowacja, ZSRR i oczywiście Polska).
„Test pilota Pirxa” Marka Piestraka to polsko-radziecki film fantastycznonaukowy zrealizowany w 1978 r. Główną w nim rolę zagrał Siergiej Diesnicki, a w obsadzie byli też: Zbigniew Lesień, Władimir Iwaszow, Bolesław Abart, Aleksandr Kajdanowski. Dla polskiego kina w tamtych latach było to zdecydowanie znaczące przedsięwzięcie gatunkowe, a film zyskał ogromne zainteresowanie i do dziś wspominany jest przez fanów z nostalgią.
Stanisław Lem nie miał szczęścia do filmowych ekranizacji swoich dzieł. Dziś trudno uznać za szczególne udane „Solaris” Andrieja Tarkowskiego, której wersji Lem bardzo nie lubił. Średnio też z „Solaris” w 2002 roku poradził sobie Steven Soderbergh, choć w obsadzie miał George’a Clooneya. Znacznie lepiej wypadały skromne rodzime produkcje telewizyjne i teatralne. Warto tutaj wspomnieć głównie o „Przekładańcu” Andrzeja Wajdy, na podstawie „Czy pan istnieje, Mr. Jones?”. Po Lema sięgali bracia Quay („Maska”), a szerokim echem odbiła się ekranizacja „Kongresu futurologicznego”, której dokonał Ari Folman w 2013 roku, obsadzając w filmie animowano-aktorskim m.in. Robin Wright i Harveya Keitela. W 2018 roku György Pálfi nakręcił „Głos Pana”, w 2021 powstał niezależny „Pokój” w reżyserii Krzysztofa Jankowskiego i z Wojciechem Solarzem w rolach głównych.
I ciągle będę twierdził, że Lem nie doczekał się jeszcze należytego miejsca w kinie, że ciągle czeka na nowe odczytanie, na należyte podejście i wielkie filmy. Niemiecka produkcja może być takim punktem zwrotnym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz