W wieku 78 lat zmarł Wojciech Pszoniak, wybitny aktor teatralny, filmowy i telewizyjny. Jeden z gigantów polskiej sceny artystycznej.
Informację tę przekazał ksiądz Andrzej Luter na portalu wiez.com.pl w bardzo osobistym wpisie, z którym warto się zapoznać TUTAJ. Ja skupię się na faktach z dorobku artystycznego Wojciecha Pszoniaka.
Ksiądz Andrzej Luter pisze o swoim przyjacielu:
Urodził się 2 maja 1942 roku we Lwowie. W 1968 roku ukończył Państwową Wyższą Szkołę Teatralną w Krakowie. W trakcie studiów występował w Teatrze STU. W latach 1968-1974 grał w krakowskim Starym Teatrze, w spektaklach m.in. Konrada Swinarskiego. W 1971 roku pierwszy raz pracował z Andrzejem Wajdą, przy „Biesach” według Fiodora Dostojewskiego. Pszoniak stworzył w tym spektaklu swoją najważniejszą rolę w Starym Teatrze. Grał Piotra Wierchowieńskiego.
To był początek jego wielkich ról w działach Wajdy, także tych filmowych. Oto niektóre z tych kreacji: Moryc Welt z „Ziemi obiecanej” według Reymonta, Dziennikarz/Stańczyk w „Weselu” Wyspiańskiego, Jeszua w „Piłacie i innych” według Bułhakowa, Robespierre w „Dantonie”, „Korczak” (rola tytułowa), Zamojski w „Wielkim Tygodniu” według Andrzejewskiego.
Grał także u innych reżyserów. W filmie Kawalerowicza „Austeria” według Stryjkowskiego wystąpił jako Rudy Josełe, był Bogdańskim w „Limuzynie Daimler-Benz” Filipa Bajona. W 1979 roku wystąpił w niemiecko-francuskim „Blaszanym bębenku” według Güntera Grassa w reżyserii Volkera Schlöndorffa. Grał także u Gruzy, Wosiewicza, Zanussiego, Morgensterna, Majewskiego, Żuławskiego, Saniewskiego, Lewandowskiego, Żebrowskiego, Trzosa – Rastawieckiego. Ostatnio widziałem go w mistrzowskim, śmieszno – smutnym epizodzie w „Ekscentrykach” Janusza Majewskiego.
W warszawskich teatrach największe sukcesy odnosił w Teatrze Powszechnym pod dyrekcją Zygmunta Hübnera. Zagrał Normana w polskiej prapremierze „Garderobianego” Ronalda Harwooda tworząc niezapomniany duet ze Zbigniewem Zapasiewiczem. Był znakomitym Randley’em Mac Murphy’m w „Locie nad kukułczym gniazdem” Dale’a Wassermana i Papkinem w „Zemście” Fredry. Wszystkie te przedstawienia w reżyserii Zygmunta Hübnera. […]
Odszedł od nas Wielki Artysta. Niepowtarzalny. Piękny człowiek. [CAŁY WPIS TUTAJ]
***
Niespecjalnie wypada cokolwiek dodawać. Wojciech Pszoniak to był bardzo świadomy artysta i do końca bardzo niepokorny człowiek. Świadomy osiągnięć, dorobku oraz miejsca w polskiej i światowej kulturze. Nie ma najmniejsze wątpliwości, że był to artysta wybitny, a role w między innymi „Ziemi obiecanej” czy „Korczaku” na zawsze już pozostaną w sercach osób, które filmy te zobaczyły i kreacje doceniły.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz