To będzie krótka opinia o serialu animowanym „Kajko i Kokosz”, który dostępny jest na Netfliksie. Krótko rzecz ujmując, komiksy wspominam lepiej. Skoro więc promowałem z całych sił tę serialową produkcję, to teraz pora na odpowiedź na pytanie – jak to wyszło?
Jest tak, że komiks „Kajko i Kokosz” to najważniejsza opowieść tego typu z mojego dzieciństwa i młodości, więc ich animowana wersja budziła moje szczególne zainteresowanie. I niestety filmowe opowieści przegrywają z komiksowymi obrazkami. Z jednej strony jestem dużo starszy i bardzo infantylne opowieści o przygodach dzielnych wojów niespecjalnie w ogóle mnie dziś ruszają. Można więc śmiało założyć, że nie jest to serial dla mnie. Ale jest jeszcze przecież nostalgia, jakieś wspomnienia, jakaś pamięć o tych zabawnych komiksowych historiach wymyślonych przez Janusza Christę. I tutaj serial też nie daje rady.
Rodzi się więc pytanie, dla kogo został on stworzony? Jeśli dla młodych osób żyjących dzisiaj, to powiem szczerze, że jest to propozycja zastanawiająca. Moim zdaniem, to nie te czasy, nie takie miejsce komiksu, a „Kajko i Kokosz” jakoś średnio interesuje żyjących ze mną pod wspólnym dachem nastolatków.
Jest kilka takich elementów w serialu, które nie przypadły mi do gustu. Po pierwsze wybór sposobu animacji, bo flashowe opowieści zwyczajnie dziś wydają się produkcjami bardzo… z innej epoki. Jeśli ktoś decyduje się na realizację takiego serialu, to chyba z myślą o próbie zmierzenia się z potrzebami dzisiejszych odbiorców? Co w komiksie o Kajko i Kokoszu przejdzie, to we współczesnym serialu już nie bardzo. Na obronę flasha napiszę, że z odcinka na odcinek te historyjki ogląda się coraz lepiej, organizm się przyzwyczaja i można śledzić same opowieści. I tu dochodzę do drugiego problemu.
W pierwszych udostępnionych odcinkach rażą niestety też dialogi, dość ubogi i bardzo prosty scenariusz, przeniesiony wprost z komiksu i komiks w tej wersji łudząco przypominający. Mi to przeszkadzało. Tak, jak przeszkadzał mi bardzo epizodyczny charakter serialu. Kilkunastominutowe opowiastki nie pozwalają zbudować jakiejś sensownej historii. Mam takie przeczucie, że scenariusz serialu był bardzo pretekstowy, że stworzono go po fakcie, jako dodatek do animowanych kadrów.
Całości jako tako broni polski dubbing. Tutaj aktorzy dobrani zostali bardzo umiejętnie, wnoszą ile mogą od siebie do kreacji tych postaci. Mi to odpowiada.
I jeszcze kwestia potencjału międzynarodowego. Czy „Kajko i Kokosz” mogą zainteresować widzów zagranicznych, czy porównania do Asteriksa i Obeliksa nie są zbyt łudzące? Zaangażowanie Netfliksa sugeruje, że będzie to produkcja dla szerokiego widza na całym świecie. Czy zyska uznanie? Wypada kibicować polskiej produkcji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz