Jerzy Skolimowski nie ma
większych złudzeń i już oddaje Oscara za najlepszy film międzynarodowy, jednemu
z konkurentów. Skolimowski laureata w tej kategorii widzi w filmie „Na
Zachodzie bez zmian”. Mówił o tym wcześniej i zdania nie zmienił. Zapraszam w najbliższych dniach na dwa seanse "IO" w Szczecinie, przed którymi będę opowiadał o tym filmie i twórczości mistrza.
Musimy ulec filmowi, który ma niesłychanie mocne poparcie korporacji, jaką jest Netflix, czyli "Na zachodzie bez zmian" - mówi Jerzy Skolimowski w rozmowie z wyborcza.pl. O swoich oczekiwaniach polski reżyser mówi: To dość niezręczna sytuacja. Szykujemy się, przygotowujemy galowe stroje, mając jednocześnie przekonanie, że Oscar prawdopodobnie jest niestety poza zasięgiem. Ale już sama nominacja jest wielkim osiągnięciem i zaszczytem – wystartowaliśmy w tym wyścigu i doszliśmy do finału. […]
Musimy ulec filmowi, który ma niesłychanie mocne poparcie korporacji, jaką jest Netflix, czyli „Na zachodzie bez zmian". Sprawa wydaje się przesądzona. Nawet jeśli nasze filmy szłyby łeb w łeb pod względem artystycznym, to niestety szum wokół niemieckiego filmu jest trudny do przebicia. Członkowie Akademii każdego dnia widzą okładki branżowych pism, które wręcz krzyczą, że „Na zachodzie bez zmian" jest najlepszym filmem. Podobnymi wykrzyknikami oczywiście reklamują się wszystkie filmy, bo dla każdego znajdzie się dziennikarz, z bardziej lub mniej szacownej redakcji, gotów użyć superlatywów. Ale decydująca jest siła rażenia przekazu. […]
Za „IO" przemawia ważne przesłanie o potrzebie większego szacunku dla natury i losu zwierząt oraz nieortodoksyjny język filmowy, ale jest to jednak skromna produkcja z tak zwanej Europy Wschodniej. W rywalizacji oscarowej mamy przeciwko sobie przeważające siły, chociaż oczywiście wkładamy w proces promocji całe serca, i będziemy walczyć do końca. […]
Różnie odbierany był „IO” na świecie. W USA film zdobył powszechne uznanie, w Polsce został zignorowany na festiwalu w Gdyni, ale ostatnio wygrał Orły. Jak to widzi Skolimowski? Odbiór filmu w Polsce może być reakcją nie tyle na sam film, ile na mnie. Z pewnością zasłużyłem na opinię aroganckiego typa, zbyt pewnego siebie. A ludzie tego nie lubią. Wydaje mi się, że swego rodzaju niepopularność „IO" w Polsce może wynikać także z tego, że polska publiczność zna przede wszystkim te z moich filmów, które uważam za solidne gnioty: „Ferdydurke" czy nieszczęsne „Wiosenne wody". Sam się tych filmów wstydzę i chętnie wymazałbym je ze swojej filmografii. Z kolei filmy, z których jestem dumny – „Fucha", „Wrzask" czy „Na samym dnie" – nigdy nie były pokazywane w Polsce na szeroką skalę. […]
W Stanach doceniono odwagę w opowiedzeniu o losach osiołka właściwie przez niego samego. Narracja jest prowadzona z perspektywy IO. Mamy wiele subiektywnych ujęć z punktu widzenia osiołka. Muzyka ilustruje jego monolog wewnętrzny. Chcąc nie chcąc, widzowie identyfikują się ze zwierzęciem. To niezwykle rzadkie w kinie. […] Barry Jenkins, reżyser „Moonlight", napisał na Twitterze, że natychmiast po seansie „IO" przytulił swojego psa. To pokazuje, że nasz film naprawdę budzi w widzach empatię.
Cały wywiad z Jerzym Skolimowskim znaleźć można tutaj.
***
W najbliższych dniach w Szczecinie dwukrotnie będę mówił o "IO" przed pokazami filmu. W sobotę 11 marca w DK Krzemień, a w poniedziałek w Heliosie Oultet.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz