W najbliższy wtorek ogłoszone zostaną nominacje do Oscarów. Przez cały rok przyglądam się wydarzeniom wokół tych nagród. Czas na ostatnie spekulacje.
OSCARY 2023: CIEKAWOSTKI, OSIĄGNIĘCIA, HISTORIA
Amerykańska Akademia Sztuki i Wiedzy Filmowej przyznaje nominacje w 23 kategoriach, ale w moich rozważaniach skupię się na wybranych i najważniejszych kategoriach. Połączę nastroje w Akademii z moimi odczuciami po seansach wielu z tych filmów, ale też z obserwacjami zmieniających się sympatii do filmów i twórców oraz ocen prasy amerykańskiej i specjalistów od Oscarów. Nie ze wszystkimi opiniami się zgadzam i zobaczymy czy nos mnie w tym roku nie zwiedzie.
NAJLEPSZY FILM
To jedna z prostszych kategorii, bowiem faworyci do nominacji wydają się dziś przewodzić w tym wyścigu. Akademia od tego roku będzie nominowała 10 filmów, a nie jak nieco wcześniej, do 10 filmów. To nieco ułatwia sprawę. Otwartym pozostaje jednak pytanie, na ile licząca prawie 10 tysięcy osób Akademia ulegnie modom, po której stronie są sympatie i jak jest postrzegane kino, film, media. Taki „Top Gun: Maverick” w moim odczuciu na nominację w tej kategorii nie zasługuje, ale jest jednak na wszystkich listach i trudno nie przewidywać tego filmu wśród 10 najlepszych filmów roku. Do gry wejdą też preferencje związane z poprawnością polityczną, różnorodnością etniczną i płciową oraz innymi naciskami grup lobbujących.
Zdecydowanymi faworytami do nominacji są dla mnie:
Avatar: Istota wody
Duchy Inisherin
Elvis
Fabelmanowie
Na zachodzie bez zmian
Tar
Top Gun: Maverick
Wieloryb
Wszystko wszędzie naraz
Bardzo to fajna i różnorodna lista. Do zajęcia pozostaje jedno miejsce i spory ból głowy. Czy rzeczywiście „Czarna Pantera: Wakanda w moim sercu” zasługuje na miejsce w tak zacnym gronie? Niedawna nominacja od Gildii Producentów była dla mnie zaskoczeniem. Podobnie, jak umieszczenia tam „Glass Onion”, który jest słabszą kontynuacją świetne komedii kryminalnej. O miejsce na liście walczy i duże szanse ma „Women Talking”, ale jak szanuje ten film i omawiany przez niego problem, tak nie mam przekonania, że jest to aż tak udane filmowe przedsięwzięcie. Jest to jednak film kobiet i zapewne tutaj Akademia skieruje swój wzrok. Z podobnych pobudek nie wykluczam szans „The Woman King”. Gdyby jednak decydowała jakość i siła filmowej wypowiedzi to na liście nominacji powinno znaleźć się genialne „W trójkącie” lub mocno poruszające i budzące różne opinie „Aftersun”. Ja zaś bardzo trzymam kciuki za niespodziankę, jaką będzie nominacja dla „Living”. Dawno też na liście z najlepszymi filmami nie było animacji, a „Pinokio” to jeden z najlepszych filmów roku.
REŻYSERIA
Zacznę od faworytów, bez których lista nominacji w tej kategorii będzie niepełna. Są to:
Martin McDonagh – Duchy Inisherin
Todd Field – Tar
Daniel Kwan, Daniel Scheinert – Wszystko wszędzie naraz
Steven Spielberg – Fabelmanowie
Innej opcji nie ma! I ponownie pozostaje jedno miejsce do zagospodarowania. I wielu kandydatów. Ja w tym gronie widzę Baza Luhrmanna za „Elvisa”, ale wielu specjalistów nie zgadza się z moim uznaniem dla jego pracy. Gdyby znalazł się w tym gronie Ruben Ostlund za „W trójkącie”, też byłbym zachwycony. Radosną niespodzianką byłaby nominacja dla Edwarda Bergera za „Na zachodzie bez zmian”. To moi faworyci. Z kobiet kibicuję Charlotte Wells za „Aftersun”, jednak byłaby to spora niesprawiedliwość, gdyby w tym roku o nominacji decydowała płeć. Będzie afera, gdy żadna kobieta nie znajdzie się w tym gronie, a coraz głośniej mówi się o Sarah Polley i jej „Women Talking” lub Ginie Prince-Bythewood i jej „The Woman King”.
Bardzo jest też możliwa nominacja dla Jamesa Camerona za „Avatara: Istotę wody”, duże szanse ma Joseph Kosinski za „Top Gun: Maverick”. Obaj panowie wznieśli kino komercyjne na wizualne i realizatorskie wyżyny. A może czeka nas niespodzianka i piąte miejsce zdobędzie Park Chan-wook za „Podejrzaną”? Ja ponownie wskażę na Guillermo del Toro i jego współreżyserię „Pinokia”, trzeba też oddać uznanie dla Alejandro G. Inarritu i jego pracy przy „Bardo”, bo mogę tego filmu nie lubić, ale to co zrobił w dziedzinie reżyserii, zasługuje na uznanie.
AKTORKA W ROLI PIERWSZOPLANOWEJ
Oscar w tej kategorii rozegra się pomiędzy dwiema aktorkami. Przyjdzie jeszcze czas na zadecydowanie czy nagrodę zdobędzie Cate Blanchett za „Tar” czy Michelle Yeoh za „Wszystko wszędzie na raz”. Pierwsza ma już dwa Oscary, ale zagrała rolę wybitną. Druga może być pierwszą Azjatką z Oscarem za rolę pierwszoplanową i też na ekranie pokazała wielkie umiejętności. Przed galą Oscarów powrócę do tematu. Dziś omawiam nominacje, a pozostały jeszcze trzy wolne miejsca na liście.
Faworytką do nominacji jest dla
mnie Ana de Armas za „Blonde”, bo ja bardzo ten film szanuję, a aktorka
zrobiła tutaj wielką robotę w swoim fachu. Nie ma jednak powszechnego uznania dla niej. Bardzo życzę nominacji Emmie
Thompson za „Powodzenia, Leo Grande”, bo to odważna i silna kreacja aktorki
świadomej swojego wieku, która daje siłę kobietom dojrzałym i mówi o tym
całą sobą. Akademia w tej kategorii będzie jednak szukała różnorodności
etnicznej i stąd faworyzowanymi są dziś Viola Davis za „The Woman King” i Danielle
Deadwyler za „Till”. Gdyby ktoś pytał, to Michelle Williams za „Fabelmanów” to
dla mnie rola drugoplanowa. A ja bym bardzo chciał zobaczyć wśród najlepszych aktorek Vicky Krips, docenioną za rolę w filmie "W gorsecie".
Ostatecznie nominacje widzę tak:
Cate Blanchett – Tar
Viola Davis – The Woman King
Ana De Armas - Blonde
Emma Thompson – Powodzenia, Leo Grande (lub Danielle Deadwyler za „Till”)
Michelle Yeoh – Wszystko wszędzie naraz
AKTOR W ROLI PIERWSZOPLANOWEJ
W tej kategorii faworyci są już powszechnie i w większości znani. O Oscara powalczą na pewno:
Austin Butler - Elvis
Colin Farrell – Duchy Inisherin
Brendan Fraser – Wieloryb
Bill Nighy – Living
I otwartym pozostaje tylko pytanie, który z nich zdobędzie Oscara. Butler, Farrell, a może Fraser? Ja kibicuję Fraserowi, a potem Nighy’emu. Obaj panowie zrobili świetną robotę. Oscar dla Butlera też będzie ok, a jak widać Farrell mnie nie przekonał. Z Akademią może być inaczej, ale i tak na liście brakuje jednego nazwiska i jest spora kolejka chętnych.
Od niedawna mocno promowana jest rola Toma Hanksa z „A Man Called Otto”, coraz silniejszy jest Hugh Jackman za rolę w „Synu”. Oba nazwiska to czołówka Hollywood i widzę tutaj któregoś z panów na liście nominacji. Gdyby jednak chciano nieco namieszać, to kibicuję Paulowi Mescalowi za „Aftersun”. Mam tylko nadzieję, że nikomu nie przyjdzie do głowy docenić Toma Cruise’a za „Top Gun: Maverick”.
Niespodzianki? Na przykład Will Smith za „Wyzwolenie”, Ralph Fiennes za „Menu”, Adam Sandler za „Hustle” czy stawiający „pierwsze kroki” Diego Silva za „Babilon” i Gabriel LaBelle za „Fabelmanów”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz