Michael Mann powraca. Po kinowej katastrofie „Hakera” z 2015 roku i po dobrym przyjęciu serialu „Tokyo Vice” oraz książki „Gorączka 2”, twórca ten w 2023 roku zaprezentuje nowy film. Jego bohaterem będzie Enzo Ferrari. Film ma już polskiego dystrybutora, za to nie ma ciągle dystrybutora w USA.
Bohaterem biografii jest Enzo Ferrari (w tej roli Adam Driver), były kierowca rajdowy, który znajduje się w najtrudniejszym momencie swojego życia. Firma, którą od 10 lat buduje wraz z piękną żoną, Laurą (Penelope Cruz) stoi u progu bankructwa. Ale to nie koniec problemów! Na szczęśliwym dotąd życiu rodzinnym tragicznym cieniem kładzie się śmierć syna. W tej sytuacji Enzo decyduje się postawić wszystko na jedną kartę i wziąć udział w jednym z najtrudniejszych wyścigów na świecie. Liczącym ponad 1500 kilometrów rajdzie przez całe Włochy, znanym jako Mille Miglia. Zwycięstwo to szansa na ocalenie firmy, a przegrana oznacza stratę wszystkiego.
„Ferrari” wyreżyserował Michael Mann, twórca mający na swoim koncie m.in. takie filmy, jak: „Gorączka”, „Informator”, „Miami Vice”, „Ostatni Mohikanin”, „Zakładnik”, „Wrogowie publiczni”. Siła filmu może się kryć w kreacji głównego bohatera. Rolę tę otrzymał Adam Driver, który uważa ją za „jedno z największych wyzwań aktorskich w jego dotychczasowej karierze”. Obok niego wystąpili Shailene Woodley, Penelope Cruz i Patrick Dempsey.
Polski dystrybutor, firma Monolith Films, zapowiada kinową premierę filmu na 2023 rok.
Tymczasem zagraniczne media donoszą, że „Ferrari” nie ma jeszcze amerykańskiego kinowego dystrybutora. To jeden ze smutniejszych obrazów sytuacji kin za oceanem, gdzie wiele znacznych tytułów rozgrywanych jest przez serwisy streamingowe, a producenci często muszą godzić się na stawiana przez nich warunki. Nie wiadomo, czy jest to przypadek filmu „Ferrari”. Problem z tą produkcją jest taki, że został on stworzony przez studio STX Entertainment, które podczas prac nad filmem zdążyło zbankrutować i już nie istnieje. Na razie film trafił na rynek dystrybucyjny na świecie i stąd zakup „Ferrari” przez polską firmę, ale też przez brytyjskie Sky Cinema.
Nie wiadomo też, czy „Ferrari” ma szansę trafić na któryś z dużych festiwali filmowych. Dobre opinie po seansach w Cannes, Wenecji czy Toronto, bardzo by pomogły filmowi, w dotarciu do kin w USA, ale też w zainteresowaniu widzów na całym świecie. Osobiście wierzę w Michaela Manna, a sukces „Ferrari”, może mu otworzyć drogę do realizacji „Gorączki 2”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz