Jak zapowiedzieli, tak zrobili. David Zaslav, dyrektor generalny Warner Bros. Discovery, powiedział na spotkaniu z akcjonariuszami, że nowozatrudnieni liderzy studia filmowego, pracują nad realizacją „wielu” filmów kinowych z serii „Władca Pierścieni”. Zaslav zapowiadał wznowienie prac nad „Władcą Pierścieni” już w zeszłym roku, chwilę po przejęciu sterów w WBD. Z jednej strony się cieszę, z drugiej mam obawy. I co z Peterem Jacksonem?
Nowi liderzy studia filmowego Warner Bros. to Mike De Luca i Pam Abdy, którzy odeszli w zeszłym roku z MGM, po tym jak firmę tę kupił Amazon. Co ciekawe Amazon ma prawa do telewizyjnych opowieści dziejących się w Śródziemiu i już zaprezentował pierwszy sezon swojego serialu „Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy”, dziejący się w Drugiej Erze. Opinie były przychylne, choć nie entuzjastyczne. Trwają prace nad drugim sezonem.
Powrót Warner Bros. do świata kinowego „Władcy Pierścieni” to oczywiście chęć poprawienia warunków finansowych całej grupy medialnej. Te po pandemii i kryzysie są w nienajlepszym stanie i firma zapowiada wznowienie wielu popularnych serii filmowych, w tym także opowieści o Harrym Potterze.
Nowy kinowy „Władca Pierścieni” powstanie w firmie New Line Cinema, ciągle istniejącej filmowej podgrupie należącej do WBD. To tam powstały filmy Petera Jacksona, z obu serii. Trylogia „Władca Pierścieni” przyniósł blisko 3 miliardy dolarów wpływów z kin, 30 nominacji do Oscarów i 17 nagród Akademii, w tym Oscara dla najlepszego filmu roku dla „Powrotu Króla”. Podobne pieniądze były udziałem trylogii „Hobbit”, ale to nie były już tak udane filmy. Perspektywy finansowe dla kolejnych filmów opowiadających o Śródziemiu są więc bardzo dobre. Czy podobnie będzie z artystyczną wartością nadchodzących filmów?
Amerykańskie media informują, że nowe produkcje będą się działy w trakcie Trzeciej Ery Śródziemia. To tam doszło do Wojny o Pierścień, a okres ten widzieliśmy właśnie w poprzednich filmowych trylogiach. Jeśli więc zostajemy w Trzeciej Erze, to nie ma mowy o ekranizacji „Silmarillionu” J.R.R. Tolkiena, który opowiada o Pierwszej Erze i Dawnych Dniach. Na takie filmy kinowe liczyli fani twórczości Tolkiena.
Na razie nie są znane żadne nazwiska filmowców zaangażowanych w ten projekt, ale naturalnym wydaje się zaproponowanie tego Peterowi Jacksonowi, Fran Walsh i Philippie Boyens, którzy z powodzeniem poprowadzili poprzednie filmowe produkcje. „Władca Pierścieni” to była magia, ale „Hobbit” już tak dobrze nie wyszedł. Mam więc pewne obawy…
Jackson o nowym projekcie został już poinformowany. Do sprawy odnieśli się bowiem sami zainteresowani, którzy w oświadczeniu napisali: „Z niecierpliwością czekamy na dalszą rozmowę, aby usłyszeć ich wizję rozwoju franczyzy” – napisali Peter Jackson, Fran Walsh i Philippa Boyens. Były więc pierwsze rozmowy i deklaracje, a mając na pokładzie ekipę z Nowej Zelandii cały projekt zdecydowanie zyskuje na renomie. Na ile otrzymają oni wolną rękę, to zapewne temat dalszych negocjacji. Na ile ekipa filmu powróci do Nowej Zelandii, to też sprawa bardzo otwarta.
Ze wspaniałej ekipy tworzącej
pierwszą trylogię „Władcy Pierścieni”, nie ma z nami Iana Holma, który grał
Bilba Bagginsa i Christophera Lee grającego Sarumana. Ale duża część ekipy
wydaje się dostępna, a aktorzy grający hobbitów, zapewne czekają na TEN
telefon. Ekipę tamtego „Władcy Pierścienie” połączyła przyjaźń i można
mieć nadzieję na udział w nowych filmach, nawet Viggo Mortensena. A wtedy spotkanie Drużyny Pierścienia będzie całkiem prawdopodobne.
Dróg dla scenariusza i całej nowej opowieści jest mnóstwo. Gandalf, Aragorn i Arwena, Rohan i Gondor, gdzieś w tle Mordor, orki itd. A może w głowie zrodzi się szalony pomysł, aby zrestartować „Władcę Pierścieni” i nadać mu nowy wymiar, bardziej rozbudować i podzielić na więcej filmów? To ryzykowne, ale możliwe rozwiązanie. Od premiery „Drużyny Pierścienia” minęło już ponad 20 lat, odbiorcami nowych mediów jest kolejne pokolenie widzów, które nie widziało w kinie na przykład „Titanica”, na ekranach oglądamy nowe gwiazdy, młodzież ma nowych idoli. Wielkie widowiska przyciągają młodych widzów do kin, więc projekt choć ryzykowny, może się udać. Z drugiej strony, telewizyjny „Władca Pierścieni” radykalnie zmieniając podejście do tego tematu, został przez wielu fanów Śródziemia mocno skrytykowany. Trzeba więc rozsądnie podejść do nowego kinowego „Władcy Pierścieni”. Z uwagą będę śledził rozwój tego przedsięwzięcia.
Pierwszy poważny test dla Warner
Bros. będzie miał miejsce w 2024 roku, kiedy to w kinach pojawi się
pełnometrażowy film animowany "Władca Pierścieni: Wojna Rohirrimów".
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz