Małgorzata Szumowska i Michał Englert wyreżyserują wspólnie nowy film. Jak informuje Marta Bałaga na łamach „Variery”, dramat "Let Me Out" będzie opowiadał o osobie transpłciowej, a akcja rozegra się na przestrzeni 45 lat. W produkcji wystąpią m.in. Joanna Kulig i Małgorzata Hajewska-Krzysztofik.
Bohaterem filmu będzie Adam - dobry mąż i ojciec, mieszkający w małym miasteczku w Polsce. Mężczyzna zaczyna czuć się coraz bardziej nieswojo w swoim ciele, które nie odzwierciedla jego prawdziwej tożsamości - kobiety o imieniu Aniela. W głównych rolach wystąpią w nim Małgorzata Hajewska-Krzysztofik ("33 sceny z życia") oraz Joanna Kulig ("Zimna wojna").
"Wiedza na poruszany przez nas w filmie temat wciąż jest niewielka. Pełna starych stereotypów. Będzie to trudny, ale ważny film, bo podejmujemy w nim delikatny temat" - mówi Szumowska zdradzając, że razem z Michałem Englertem myśleli o stworzeniu takiego filmu przez ostatnich dwadzieścia lat. Inspiracją do jego powstania była jedna z pierwszych wykonanych w Polsce operacji korekty płci, w której wziął udział Englert poproszony o jej sfilmowanie.
"Każdy pomysł musi dojrzeć. Od tamtego czasu spotkaliśmy się z wieloma transpłciowymi osobami, które opowiedziały nam łamiące serce historie i dopuściły nas do swojego życia. Razem z nimi edukowaliśmy się i my. Próbowaliśmy zrozumieć ten fenomen, który z czasem i dla nas stał się tematem osobistym. Teraz możemy w końcu wykorzystać nasze doświadczenia i opowiedzieć tę wyboistą historię miłosną. Ze wsparciem społeczności transseksualnej" - mówi Englert.
"Let Me Out" będzie też okazją do pokazania zmian, jakie nastąpiły w Polsce na przełomie ostatnich dziesięcioleci. "Opowiemy o tym, jak pamiętamy Polskę lat 70., 80. aż do współczesności. Transformacja Polski i naszej bohaterki to bardzo interesujący temat. Nasz kraj się zmienił, ale sytuacja takich ludzi nie poprawiła się jakoś znacznie. Tolerancja i wiedza są wciąż deficytowe, więc walka o nie również stała się naszym udziałem" - mówią Szumowska i Englert, którzy podkreślają, że opowieść o Adamie/Anieli nie będzie filmem historycznym tylko melodramatem o rodzinie, związkach międzyludzkich i skrywaniu prawdziwej tożsamości.
"Myślę, że każdy będzie w stanie identyfikować się z tą historią. Dlatego zdecydowaliśmy się ją stworzyć. Będzie to przy okazji pierwsza polska produkcja, która w tak dużym stopniu spełni zasady różnorodności i inkluzji. Bez wszystkich tych osób w filmie, nie czuć byłoby w nim prawdziwości. To także ich film" - mówi portalowi "Variety" producentka Klaudia Śmieja-Rostworowska. Film wyprodukuje firma No-Mad Films, we współpracy z Madants i Nowhere. [źródło Interia.pl/Variety.com]
***
Małgorzata Szumowska podejmuje wyzwanie i mierzy się z tematyką, która w polskim kinie pojawiała się już w dokumencie. Sytuacja związana z filmem „Mów mi Marianna” jest im zapewne doskonale znana, a film jest chyba ciągle w zawieszeniu, bo ma z nim problem (a na pewno miała) TVP, która bała się takich tematów i nie chciała pokazywać publicznie tego poruszającego świadectwa. Z fabułą będzie zapewne inaczej, ale i tak poruszany temat będzie zapewne budził emocje. Czy Szumowska wyjdzie z tej produkcji obronną ręką? Jej ostatnie próby filmowe, to umiarkowanie udane propozycje. Dla zagranicznego odbiorcy historia transpłciowej osoby nie jest niczym nowym ani nowatorskim, czy więc będzie miała szansę zainteresować widza zagranicznego/festiwalowego? Wiele zależy od jakości scenariusza, od samej historii, od tej mocy i emocji. Pozostaje czekać na film. Do kiedy? Jeśli dobrze rozumiem, film trafił na targi i do sprzedaży i trwa składnie budżetu. Premiera może się odbyć najwcześniej w 2024 roku i byłoby fajnie pokazać ten udany film, na którymś z dużych międzynarodowych festiwali. Czekają nas dobre czasy w kinie. Pawlikowski, Holland, Smarzowski, Komasa, a teraz Szumowska/Englert i jeszcze wielu innych... Będzie dobrze!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz