sobota, 30 marca 2024

Coppola pokazał „Megalopolis”. I co dalej?

Francis Ford Coppola podobno od 40 lat myślał o tym przedsięwzięciu, ale po drodze stracił swoją pozycję w Hollywood, zajął się uprawą win, kręcił głównie filmy nieudane lub przeciętne. Jak się okazuje, nigdy do końca nie porzucił myślenia o „Megalopolis”. Ten kosztujący 120 milionów dolarów film, został przez niego sfinansowany z prywatnych pieniędzy, po sprzedaży prosperującej winnicy. 80-letni twórca kilka dni temu pokazał gotowy film w Los Angeles, a na pokazie byli jego przyjaciele oraz potencjalni nabywcy filmu do dystrybucji. Pojawiły się też liczne oceny filmu „Megalopolis”.

"Megalopolis" wyświetlono w hollywoodzkim kinie Universal CityWalk w formacie IMAX. Według dziennikarzy czas trwania nie przeraża i wyniósł nieco ponad 130 minut (bez napisów końcowych). Dziennikarze obecni na pokazie mówią, że film Coppoli ma ambitne założenia i jest pełny pomysłów. Reżyser stosuje zarówno klasyczne zabiegi narracyjne, jak i zupełnie nowatorskie. Fabuła skupia się na metropolii przypominającej Nowy Jork, która zostaje dotknięta straszliwym kataklizmem. Następnie dochodzi w niej do sporu wynikającego z różnych wizji przyszłości. Jedną ze stron reprezentuje architekt Caesar (Adam Driver), drugą burmistrz Frank Cicero (Giancarlo Esposito). Między mężczyznami staje Julie (Nathalie Emmanuel), córka polityka.

W pokazie uczestniczyli między innymi Angelica Huston, Nicolas Cage, Andy Garcia, Spike Jonze, Al Pacino, Jon Favreau, Colleen Camp, Roger Corman, Darren Aronofsky i Cailee Spaeny, a także Shia LaBeouf i Talia Shire, którzy zagrali w "Megalopolis".

Przed seansem Coppola wystosował wiadomość do zaproszonych. Jej treść była zapisana na rozdanych kartach. "Drodzy Przyjaciele, jak już słyszeliście ode mnie wcześniej: Wierzę w Amerykę" - zaczął reżyser, nawiązując do sławnego dialogu z "Ojca Chrzestnego".  "Jeśli mógłbym zostawić Was z jedną myślą po seansie mojego najnowszego filmu, niech będzie ona taka: nasi założyciele pożyczyli konstytucję, rzymskie prawo i senat, aby stworzyć rewolucyjny rząd bez króla. Historia Ameryki nie wydarzyłaby się ani nie zakończyła sukcesem, gdyby nie klasyczne nauki, które ją prowadziły" - zakończył.

Coppola wyreżyserował, napisał scenariusz i samodzielnie sfinansował "Megalopolis". Budżet filmu wyniósł około 120 milionów dolarów. Wystąpili w nim Adam Driver, Nathalie Emmanuel, Forest Whitaker, Jon Voight, Laurence Fishbourne, Aubrey Plaza, Shia LeBeouf, Jason Schwartzman, Giancarlo Esposito i Dustin Hoffman. [źródło Interia.pl]

Jaki potencjał ma  „Megalopolis”? Tutaj zdania są podzielone, bo wygląda na to, że może mieć on problem ze znalezieniem dystrybutora kojarzonego z wielkim Hollywood. Tutaj do podjęcia jest spore ryzyko. I czasami Hollywood podejmuje ryzyko, ale Coppola to nie dziś nazwisko tej rangi, co Nolan czy Villeneuve. Za to obecni na pokazie „niezależni” obserwatorzy dostrzegają wiele wspaniałych elementów filmu. Pisze się o nim, że jest „wciągający”, „nieustająco zabawny, przyciąga wzrok, ale którego akcję trzeba śledzić z uwagą, aby nadążyć za tą opowieścią”. Pisze się też, że to „zaskakujący film, bardzo wizualny, przypominający kino eksperymentalne z lat 60”, „to coś wspaniałego, większego niż życie, wyskakującego z ekranu i niezwykle osobistego”.

Po pokazie Coppola nie krył wzruszenia, a jego pojawienie się na scenie powitano owacją na stojąco. Kilka chwil później Andy Garcia wstał i powiedział publiczności, wskazując na Coppolę: „Ten facet jest powodem, dla którego wszyscy kręcimy filmy”.

Trzeba przyznać, że zagrywka Coppoli była bardzo ciekawa i widać, że ma on ciągle mocną pozycję w amerykańskim kinie. Pokazał film wpływowym ludziom, sporo ryzykując, ale chyba wiedział co ma, bo „Megalopolis” wyraźnie mu się udał.

Jednak kinowa przyszłość „Megalopolis” to decyzja bardzo biznesowa, na stole leży bowiem 120 mln dolarów, ale to nie koniec wydatków, bo film trzeba też wypromować, a w sumie budżet zamknąć może się w kwocie 200 mln dolarów. To już dużo, bo żeby było to dochodowe przedsięwzięcie wpływy z kin całego świata musiałby wynieść około pół miliarda dolarów. To bardzo dużo i nawet taka „Diuna: Część druga” nie miała łatwej drogi, aby przekroczyć ten pułap (obecnie 583 mln dolarów).

Nie jest więc zaskoczeniem, że duże studia nie rzuciły się na „Megalopolis” i nie słychać, aby Warner czy Universal chciały go dystrybuować. Tam ciągle liczone są pieniądze po pandemii i strajkach, a księgowi nie dopuszczą do podjęcia tak ryzykownych działań (obym się mylił). Coppoli pozostać mogą do wyboru dystrybutorzy powiązani z gigantami, jak Neon (Disney), Searchlight (Disney) czy Focus (Sony). I tutaj mam wątpliwości. „Biedne istoty” przyniosły z kin „tylko” 115 mln dolarów, mimo Złotego Lwa w Wenecji, licznych Oscarów i znakomitych recenzji.

Francis Ford Coppola to nazwisko znaczące w branży, otoczony dziś także specjalistami i prawnikami, a rozmowy na tym poziomie, to inna bajka. Byłoby fajnie powiązać „Megalopolis” z festiwalem w Cannes, ale podobno Coppola chce pojechać na któryś z największych festiwali, mając już światowego dystrybutora, aby nie bać się odbioru filmu. Cannes może wynieść film na piedestał, może też filmowi zaszkodzić. Ogłoszenie programu Cannes nastąpić ma 11 kwietnia. Festiwal w Wenecji wydaje mi się dziś bardziej realnym wydarzeniem, na światową premierę „Megalopolis”.

Co by się nie wydarzyło, sama historia „Megalopolis” jest wspaniała, odwaga Coppoli budzi mój podziw, kibicuję więc mocno temu odważnemu i niezależnemu projektowi za 120 milionów dolarów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz