środa, 11 grudnia 2024

„Pociągi” Drygasa niech pojadą po Oscara

Nick Holdsworth z „Modern Times Review” wystawił najnowszemu filmowi Macieja Drygasa bardzo dobrą opinię i przejmująco pisze o tym przedsięwzięciu. „Pociągi” powstawały długo, a niedawno wygrały IDFA i będzie o nich zapewne jeszcze głośno. Warto już dziś pomyśleć o „Pociągach” w kontekście zgłoszenia filmu do Oscara 2026. Po tej recenzji widzę taką szansę.

Oto fragmenty recenzji Nicka Holdswortha z „Modern Times Review”:

Jako metafora życia, wstrząsów XX wieku i naszej własnej podróży — wewnętrznej i zewnętrznej — majestatyczny i piękny film Macieja Drygasa jest trudny do pobicia. Zasłużony zwycięzca nagrody dla najlepszego filmu IDFA, „Trains” jest kompilacją czarno-białych ruchomych obrazów z 45 filmów wybranych po obejrzeniu ponad stu filmów i podczas szeroko zakrojonych badań reżysera. Jego duży zespół badaczy otrzymuje zasłużone wyróżnienie w napisach końcowych.

To film, który błaga widzów, by pozwolili mu się przelać, okrążyć i przeniknąć przez siebie. Nie ma dialogów — poza dziwnymi urywanymi rozmowami słyszanymi w tle — ale projekt dźwiękowy autorstwa Sauliusa Urbanavičiusa z fragmentami z „Kompartment 2, Car 7” Pawła Szymańskiego jest po prostu urzekający.

To podróż dla prawdziwych romantyków, zaczynająca się od obrazów warsztatów budowy lokomotyw sprzed I wojny światowej, a następnie płynnie odjeżdżająca na czas, by uchwycić czystą radość wieku pary i niewinności. Przemierzając dziewicze krajobrazy Europy z początku XX wieku, towarzysząc jednodniowym wycieczkowiczom nad morze, tempo jest uwodzicielsko spokojne. Ale wszyscy wiemy, dokąd w końcu zmierzają pociągi w tym czasie, a wkrótce wojna przetnie kontynent swoimi brzydkimi bliznami, a lokomotywy napędzane węglem ciągną przedziały pełne uśmiechniętych żołnierzy lub wagony załadowane pociskami i ciężkimi działami.

[...] Mimo to podróż trwa i można mieć nadzieję, że sprawy się poprawią – choć niejasny cytat Franza Kafki otwierający film – „Jest mnóstwo nadziei. Nieskończona ilość nadziei. Ale nie dla nas” – sugeruje, że tak się nie stanie. Ponownie, dla tych, którzy mają choćby przelotną wiedzę o historii, wiemy, co nadchodzi.

Ale zanim nastały mroczne dni nazistowskiego „ostatecznego rozwiązania” i powszechnego wykorzystywania pociągów do transportu nieszczęsnych europejskich Żydów, homoseksualistów, Romów, jeńców wojennych Armii Czerwonej i innych tak zwanych „niepożądanych” osób, byliśmy świadkami kolejnych scen pokojowych wozów i powozów.

Jedną z prawdziwych radości „Trains” – gdzie reżyserskie umiejętności dopasowywania odmiennych obrazów z wielu filmów są najlepiej widoczne – jest intymność, z jaką możemy dołączyć do naszych dawno zmarłych przodków, którzy żyli swoim codziennym życiem sto lat temu. Krążą po stacjach i peronach, ciągnąc dzieci za rękę, ubrani w ubrania rzadko widywane, nawet w sklepach charytatywnych – prawdopodobnie trzeba by pójść do muzeum, żeby zobaczyć taką modę teraz. Gawędzą, piją, palą, śmieją się i wygłupiają – tak jak my, tylko teraz są niczym innym, jak tylko przemijającymi cieniami, migoczącymi obrazami światła i ciemności na naszym ekranie. Jest zarówno smutek, jak i pocieszenie w tym poczuciu komunii z naszymi przodkami.

[...] Film toczy się w swoim przyjemnie usypiającym tempie; powojenny świat londyńskiej stacji Waterloo jest znowu świetnym miejscem, by być wirtualnym obserwatorem ludzi. Teraz jest środek lub koniec lat 50., może początek lat 60. Starsi mężczyźni nadal noszą kapelusze, podobnie jak starsze kobiety – siadam z podskokiem, nie widziałem kobiety w kapeluszu z piórami i z takimi okularami odkąd byłem dzieckiem, a moja babcia ubierała się w ten sposób!

Po raz kolejny w tym niezwykle ludzkim filmie widać wygodę tego, co znane, oraz ciągłość życia, mimo że pokazuje także nieludzkość.

Nie ma prawdziwego punktu końcowego [...]. Współczesne podróże pociągiem nie mają nic z romantyzmu tamtych czasów. A kiedy Drygas kończy ten klejnot, robi to w sposób tak pięknie abstrakcyjny, że słowa po prostu nie są w stanie oddać mu sprawiedliwości.

Idźcie do kina – sami zobaczycie, dlaczego. [źródło Nick Holdsworth / nickholdsworth.net]

***

Oficjalnie po raz pierwszy film „Pociągi” zostanie zaprezentowany w Polsce na Millennium Docs Against Gravity w maju przyszłego roku. Jaki los czeka go dalej i czy będzie zabiegał o najważniejsze wyróżnienia kolejnego sezonu? Zabiegi o docenienie „Pociągów” już powinny się rozpoczynać, już powinny być opracowywane plany i cele strategiczne takich działań. Jeśli Holdsworth nie przesadza, mamy w Polsce filmowy klejnot.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz