Środkowa część wielkiej przygody
Bilbo Bagginsa w reżyserii Petera Jacksona oraz Andy'ego Serkisa. Ten drugi
aktor/reżyser kierował co prawdą drugą ekipą wspierającą Jacksona, ale po
zapoznaniu się z wydaniem "Hobbit: Pustkowie Smauga" widać wyraźnie,
że Serkisowi powierzane były zadania znaczące, mocno wpływające na bieg
wydarzeń w opowieści. Stąd ten mój mały akcent, podkreślający rolę drugiego
reżysera.
"Hobbit: Pustkowie
Smauga" jest środkową częścią opowieści o wyprawie Bilba i krasnoludów,
których celem jest odzyskanie królestwa Ereboru i pokonanie smoka. W
poprzedniej części ścigani przez Azoga bohaterowie ledwo uciekli i dokładnie w
tym miejscu następuje kontynuacja historii. Ciągle tropieni bohaterowie kryją
się przed orkami najpierw w domu Beorna, potem w Mrocznej Puszczy, trafiają do
niezbyt przyjaznych leśnych elfów, niechętnych im na początku ludzi i w końcu
pod Samotną Górę szukając wejścia do swojego królestwa. A tam właśnie czeka na nich Smaug, smok imponującej
postury, który nie zamierza oddać bez walki swojego bogactwa. We wszystkich
tych przygodach niebagatelną rolę odegra Bilbo Baggins, który ciągle musi zabiegać
o przychylność Thorina Dębowej Tarczy. Będzie więc hobbit ratował z opresji
swoich kompanów (i to wiele razy), odnajdzie drogę do Ereboru i samo wejście,
wreszcie stanie twarzą w twarz ze smokiem. Wszystkie te historie prowadzą nas
wprost do trzeciej części filmu, którą zobaczymy w grudniu tego roku.
Jest "Pustkowie Smauga"
filmem lepszym od poprzedniej "Niezwykłej podróży". Więcej w nim
akcji, ciekawych miejsce i postaci. Lecz bez wątpienia to smok jest tutaj
największą atrakcją i w końcówce filmu bije na głowę wszystkie dotychczasowe zdarzenia.
W szaleńczej podróży bohaterowie odwiedzają niezwykłe miejsca i muszą się
konfrontować z licznymi przeciwnościami losu. To daje nam możliwość obejrzenia
królestwa leśnych elfów, miasta na
jeziorze z żyjącymi tam ludźmi, mrocznej puszczy z pająkami, ponurej siedziby
orków. Ta mnogość miejsc służy opowieści, ale wydaje się że niezbyt umiejętnie
je splata. Czy to wina montażu, że każdy z tych elementów narracji nie wchodzi
płynnie w poprzedni/następny. Te epizody są od siebie mocno oddalone
emocjonalnie i nieco szkodzą całości filmowej opowieści.
Przedobrzył też Peter Jackson
chcąc dogodzić widzom spragnionym spektakularnych efektów wizualnych. Wydanie
domowe (ale też seans w kinach) nie dają wątpliwości, że kilka ważnych momentów
wyszło bardzo sztucznie i efekty, które nie powinny rzucać się w oczy, tutaj są
niestety bardzo widoczne i psują odbiór całości. Szczególnie widać to w
spektakularnym spływie w beczkach, którego jakość wykonania pozostawia dużo do
życzenia (z dodatków wiemy, że zdjęcia powtarzano już nie w naturalnym środowisku,
ale w studio). Na szczęście większość ujęć z efektami wypada kapitalnie, a
widok smoka i jego "gra" rekompensują wszelkie niedostatki. Wygląda
na to, że twórcy właśnie na Smauga poświęcili najwięcej czasu i talentu, bo
takiego smoka jeszcze w kinach/filmach nie było.
Oczywiście cała otoczka
produkcyjna nie pozostawia wątpliwości, że praca setek ludzi bardzo się
opłaciła. Koniecznie trzeba docenić pracę scenografów i ekip odpowiedzialnych
za inne elementy wyglądu miejsc czy bohaterów. To zawsze były kapitalnie
przygotowane kostiumy, charakteryzacja czy budowle. Jeżeli miały one spowodować
zachwyt widzów, to zdecydowanie się to udało.
Wśród nowych aktorów pojawiły się
gwiazdy: Evangeline Lilly, Luke Evans, Stephen Fry, Benedict Cumberbatch (Smaug),
a do roli Legolasa powrócił Orlando Bloom, którego charakter nie przypomina
miłego elfa z "Władcy Pierścieni". Role aktorskie nie dominują jednak
nad historią i wyraźnie służą całości opowieści. Jej dynamika i mnogość
atrakcji zdecydowanie wpływają na bardzo pozytywny odbiór filmu. Tylko, że
wszystko kończy się tutaj w samym środku spektakularnego wydarzenia... Od widza
zależy czy sięgnie po książkę, czy poczeka jeszcze kilka miesięcy na film
"Hobbit: Bitwa Pięciu Armii".
Wydanie Blu-ray
W oczekiwaniu na wydanie
rozszerzone "Pustkowia Smauga" nacieszmy oczy wydaniem wersji kinowej
filmu. Dzięki temu możemy z większą uwagą przyjrzeć się spektakularnym ujęciom
i imponującym wydarzeniom. Nie ukrywam, że sceny ze smokiem mogę oglądać
nieustannie. Wydanie wersji Blu-ray tylko podkreśla mistrzostwo wykonania efektów
wizualnych z jego udziałem. Blu-ray dostępny na rynku jest też w wersji 3D, ale
wykorzystanie technologii 48 klatek na sekundę powoduje, że wszystko wygląda na
ekranie zdecydowanie za ostro. Trzeba więc samemu zdecydować, którą z wersji
warto oglądać. I oczywiście zalecam obie dla porównania. Jakość obrazu to jeden
z najsilniejszych aspektów "Hobbita", ale przecież i dźwięk jest
tutaj podkręcony do maksymalnych swoich możliwości. W wersji angielskiej
otrzymaliśmy DTS-HD Master Audio 7.1, a w polskiej wersji dubbing w Dolby
Digital 5.1. Do tego mnóstwo innych wersji językowej oraz wiele wersji napisów.
Podobnie jak to miało miejsce w
"Niezwykłej podróży" poskąpiono nieco dodatków specjalnych, które w
pełnej okazałości będziemy mogli zapewne zobaczyć w wersji rozszerzonej
"Pustkowia Smauga". Muszę jednak podkreślić, że porównując oba kinowe
wydanie filmów na Blu-ray, widać w drugiej części znaczący progres.
W "Pustkowiu Smauga"
główne atrakcje zgromadzono w dwóch grupach na specjalnej dodatkowej płycie (+
"Nowa Zelandia: Dom Śródziemia, Część 2" na płycie z filmem).
Pierwsza grupa to Materiały dodatkowe podzielone na kilka części. "Peter
Jackson zaprasza na plan", gdzie w rozdziałach "W towarzystwie
hobbita" oraz "Wszystko w jeden dzień", w bardzo fajny i lekki
sposób przybliżono prace nad drugą częścią filmu. Twórcy nie poskąpili nam detali
produkcyjnych, dzięki nim spojrzeliśmy w głąb prac, poznaliśmy drugi plan i
nieco tajników realizacji oraz ludzi pracujących w tle, bez których magii w
kinie byśmy nie doświadczyli (np. człowiek od kawy i cały catering). W sumie to
40 minut cennych materiałów dokumentalnych. To tutaj także możemy obejrzeć
teledysk do utworu "I See Fire" oraz towarzyszyć reżyserowi w internetowym
spotkaniu z fanami filmu.
Drugi rozdział to Materiały
produkcyjne, na które składają się blogi wideo w zeszłym roku poprzedzające
premierę drugiej części filmu. Jeżeli ktoś nie miał okazji obejrzeć ich w
internecie, to teraz nadrobi tę zaległość. A warto, bo twórcy ukazują nam kilkutygodniowe
prace nad dokrętami do 2 i 3 części filmu (uważni widzowie zobaczą tu sceny z
"Bitwy Pięciu Armii") oraz opracowaniem muzyki do "Hobbita".
Kolejne dodatki specjalne to
Zwiastuny samego filmu, gier oraz wydania rozszerzonego "Niezwykłej
podróży". Wszystkie materiały zostały zaopatrzone w polskie napisy.
(dla www.stopklatka.pl)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz