W wywiadzie dla wirtualnemedia.pl
prezes sieci Helios, Tomasz Jagiełło, podał kilka interesujących statystyk,
które dowodzą, że wprowadzono zakaz handlu w niedziele pozytywnie wpłynął na
branżę kinową. Przynajmniej dotyczącą tych dużych sieci.
Tomasz Jagiełło powiedział w
rozmowie, że udział niedziel w tygodniu pracy kin wzrósł z 19 do 21 procent. Ma
to dowodzić, że zakaz handlu w niedzielę wpływa pozytywnie na działalność kin. „Z
punktu widzenia kina, galerie handlowe mogą być zamknięte we wszystkie
niedziele – mówi prezes Heliosa. Mniej
widać to w Warszawie, a wyraźniej w mniejszych miastach. Zakaz handlu eliminuje
kinom konkurencję - grupy rodzin i młodzieży nie spędzają wolnego czasu w
sklepach, a coraz częściej właśnie w kinach, co ma pozytywny wpływ na nasz
biznes - dodał.
W tym samym wywiadzie prezes
Heliosa powiedział, że „rodzimy rynek kin jest obecnie bliski nasycenia”, ale
podkreślił że Helios będzie budował kolejne kina w Warszawie i w kilku innych
miastach, gdzie sieci tej nie ma (Kraków czy Lublin). Pamiętam czasy, kiedy mówiło się, że mutipleks może działać efektywnie
w mieście nie mniejszym niż 200 tys. mieszkańców. W ostatnich latach ta granica
stale się przesuwa. Coraz częściej inwestujemy w miastach 50-tysięcznych, a
nawet 40-tysięcznych. Nie mogę wykluczyć, że za dziesięć, a może nawet pięć
lat, pojawi się przestrzeń dla kin w miastach 30-tysięcznych – powiedział w
rozmowie.
Prezes Jagiełło bardzo ciekawie
przeanalizował znaczący wzrost frekwencji w polskich kinach. Jak to należy
tłumaczyć? Trzy strumienie połączyły się
w jedną rzekę. Pierwszy to zauważalny wzrost dostępności kin. Każdy obiekt w
mieście, w którym wcześniej kina nie było, zwiększa ogólną frekwencję. W ciągu
ostatnich sześciu - siedmiu lat powstała bardzo duża liczba nowych obiektów w
miastach liczących 40-80 tysięcy mieszkańców, gdzie wcześniej istniały albo
jednosalowe, stare kina albo nie było ich wcale. Można wymienić około
trzydziestu takich miejscowości. To bardzo pomogło frekwencji i ożywiło lokalne
rynki. Dodatkowo, tam gdzie nie było sensu otwierać multipleksu, gminy tworzyły
małe kina przy domach kultury, często wysoko jakościowe, z zastosowaniem nowych
rozwiązań technologicznych. Drugi strumień to oparty na mocnych fundamentach
rozwój rodzimego przemysłu produkcji filmowej. Gdyby ktoś nam powiedział
dziesięć lat temu, że będziemy w Polsce mieli cykle franczyzowe jak w Hollywood, np. "Planeta
Singli", to trudno byłoby w to uwierzyć. W roku 2017 ustanowiliśmy rekord
sprzedaży biletów na polskie filmy - było to 25 procent. W roku 2018 wynik ten
sięgnął 35 procent. Ten ogromny skok nie odbył się kosztem filmów
amerykańskich, tylko dzięki wzrostowi naszego rynku. Frekwencja kinowa w 2018 r.
wyniosła 59,5 miliona widzów i wzrosła z 56 milionów w roku 2017, za co
odpowiedzialne są polskie produkcje, a w szczególności jedna -
"Kler". Mamy dobrych, polskich producentów filmowych - np. Watchout Studio Piotra Staraka, Tadeusza
Lampkę oraz kilku innych, w tym nasz NEXT FILM, którzy cały czas tworzą nowe
filmy. Ten rok w kinach zaczęliśmy "Underdogiem", za chwilę na ekrany
kin wszedł "Kogel-Mogel 3", później "Planeta Singli 3",
którą za dwa tygodnie zastąpią "Kobiety Mafii 2". Co dwa tygodnie
swoją premierę ma nowa, gigantyczna polska produkcja, a mamy dopiero połowę
pierwszego kwartału. Trzeci, nieco mniej oczywisty strumień, to zmiana
pokoleniowa i wzrost zamożności polskich widzów. Od 2009 roku weszło na rynek
osiem roczników młodzieży, a zniknęło z niego kilka roczników osób, które nie
miały w zwyczaju wychodzenia do restauracji czy do kina. Całe generacje były
przyzwyczajone do spędzania czasu i jedzenia w domu, w gronie rodzinnym. Nowe
generacje konsumentów mają i przeznaczają więcej pieniędzy na rozrywkę, małe
przyjemności.
Cały wywiad znajduje się tutaj.
Faktycznie, coś w tym może być. My zawsze chodziliśmy czesto do kina, na premiery itd. Jednak nie ukrywam, że niedziel handlowych bardzo mi brakuje. Już teraz sprawdzam Niedziele Handlowe 2020 i muszę przyznać, że jest ich znacznie mniej niż w 2019 roku.
OdpowiedzUsuń