Tadeusz Sobolewski, najbardziej
ceniony polski krytyk filmowy, wziął także udział w wyborze najważniejszych
filmów z lat 1989-2019. Jego listę publikuję na blogu z powodu wielkiego
szacunku dla słowa i pióra mistrza polskiej krytyki. Jego numerem jeden jest „Dekalog
V”, czyli „Krótki film o zabijaniu” Krzysztofa Kieślowskiego.
Lista Tadeusza Sobolewskiego:
1. Dekalog V – Krzysztof
Kieślowski
Najlepszy film z cyklu „Dekalogu”
(polska premiera: TVP 1990) pokazuje, do czego Kieślowskiemu służy kino. Czy da
się wejść w świadomość Innego? Połączyć ludzi ponad ideologiami i religiami?
Są w tym filmie dwa wielkie momenty:
kiedy adwokat-obrońca woła po imieniu skazańca prowadzonego na śmierć i kiedy
na jego drodze staje postać milczącego świadka, grana przez Artura Barcisia.
2. Boże Ciało – Jan Komasa
Ten film jest marzeniem o innym
Kościele, o jakiejś międzyludzkiej religii bez szantażu. To marzenie opatrzone
jest w filmie znakiem zapytania. Jednak w scenie, gdy Bartosz Bielenia jako
fałszywy ksiądz, odprawia swoją pierwszą mszę, aktor uderza w ton prawdy.
3. Dług – Krzysztof Krauze
Pierwszy w nowych czasach polski
film o diable kapitalizmu, który sprawia, że przyzwoici stają się zabójcami.
Krauzemu chodzi jednak nie tyle o ustrój, ile o duszę. Jego tematem są
narodziny przemocy, rozpętanie zła, moment, kiedy człowiek staje się niewolnikiem
pragnień, nieznajdujących zaspokojenia. Jednak w jego filmach zawsze otwiera
się szczelina i następuje przebłysk jasności.
4. Wszyscy jesteśmy Chrystusami –
Marek Koterski
Ostatni akt imponującej terapii,
jaką przeprowadził Marek Koterski na nas i na sobie. Zaczął od ataku na własną
rodzinę („Dom wariatów”). Potem odkrył, że jego filmowy sobowtór, Miauczyński,
nie różni się od tych, których nienawidzi. W „Dniu świra” wszedł do wnętrza
polskiej paranoi. W filmie „Wszyscy jesteśmy Chrystusami” odkrywa, że „wszyscy
jesteśmy winni, wszyscy jesteśmy Chrystusami na nasz obrzydliwy sposób.” Jeśli
ktoś oczekiwał od polskiego kina niekłamanej chrześcijańskiej inspiracji – oto
ona.
5. Ida – Paweł Pawlikowski
Wychowany na Zachodzie reżyser
wchodzi tym filmem na teren zaminowany i próbuje ominąć ideologiczne zasieki.
Postacie Żydów, komunistów, katolików ukazuje z perspektywy prywatnej, w
paradoksalnym pokrzyżowaniu losów, w sposób nieobciążony narodowymi kompleksami
i w estetyce kina sprzed pół wieku.
6. 33 sceny z życia - Małgorzata
Szumowska.
Szumowska zrobiła bezceremonialny
film o własnych rodzicach, o śmierci, miłości, sztuce i o sobie samej, nie
pytając o zdanie tradycji, ani księdza. Jakby chciała powiedzieć: to moja
śmierć, moje życie, poradzę sobie, jak umiem Ten film o śmierci, wyprany z
metafizyki, ma jednak swoją głębię. Jest przenikliwym portretem 30-latków
dojrzewających na własny rachunek.
7. Tonia i jej dzieci – Marcel
Łoziński
Ten dokument miesza szyki tym
wszystkim, dla których Polska powojenna jest terenem prostej, czarno-białej
rozgrywki. Łoziński wciąga widza w historię rodzinną, która ma wymiar tragedii.
Otwiera przed nami obszar doświadczeń, do których nie mamy klucza. To historia
komunistów torturowanych przez innych komunistów, przyznających się do
niepopełnionych win i nieumiejących rozstać się z ideą młodości, która była ich
religią, Porzucili swoje dzieci dla idei, ale dzieci nie przestawały ich
kochać. Jest to film o miłości.
8. Ubu król – Piotr Szulkin
Ten proroczy film nie trafił na
swój czas. Kiedy wreszcie powstał po latach daremnych starań, wydawał się nieco
spóźniony. Teraz widać, że był przedwczesny. W groteskowej alegorii Szulkin
pokazuje, jak lud funduje sobie tyranię. Król Ubu to my – emanacja zbiorowej
głupoty. Dyktatura chama pod sztandarem demokracji.
9. Ucieczka z kina Wolność –
Wojciech Marczewski
Film o nawróconym cenzorze jest
czymś więcej niż rozliczeniem z PRL-em – to wielopiętrowa medytacja o sztuce
jako jedynym obszarze wolności.
10. Portret podwójny – Mariusz
Front
Zrealizowany w cyklu „Pokolenie
2000”, niesłusznie zapomniany film, wydaje się najbardziej świeżym i radykalnym
debiutem tamtych lat. Bohaterem jest młody reżyser, który kręci cyfrową kamerą
swój własny, alternatywny film. W tym żywiołowym, godardowskim kolażu jest cień
niepokoju, odczucie pozorności radosnego „społeczeństwa spektaklu” lat 90.
Mariusz Front i towarzysząca mu aktorka, Elżbieta Piekacz, uchwycili moment
rozczarowania, wyhamowany pęd, powstrzymany lot."
***
Na prośbę Stowarzyszenia Rozwoju
Kultury Filmowej "Słowo i Film" (prowadzi m.in. kanał recenzencki
Drugi Seans) ja także wziąłem udział w głosowaniu na „10 najważniejszych filmów polskich
po 1989 roku”. Inicjatywa ta ma na celu stworzenie kanonu współczesnego kina
polskiego. Szczegóły znajdują się w internecie. MOJA LISTA ZNAJDUJE SIĘ TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz