czwartek, 30 lipca 2020

O jeden most za daleko. Majewski wzywa do działania

Scena zniszczenia mostu w "Generale" Bustera Keatona z 1926 roku

Janusz Majewski zaapelował do kolegów i koleżanek z filmowego środowiska w naszym kraju, aby poparli go w proteście przeciwko planom zniszczenia mostu w Pilchowicach. Scena taka ma się znaleźć w filmie „Mission: Impossible 7”. Majewski zachęca do blokady mostu! Jest też kilka innych ciekawych głosów w tej sprawie. Oto kilka z nich.

JANUSZ MAJEWSKI (wybitny reżyser):

Uwielbiam Dolny Śląsk. Uroda tej krainy jest urzekająca, to Toskania i Prowansja in one, to nasz skarb narodowy, w duchowym i materialnym sensie, bo potencjał turystyczny ma ogromny: wspaniałe krajobrazy, świetne drogi z których można je podziwiać, jadąc, aby zwiedzić urokliwe miasteczka, wspaniałe pałace i zamki. Dziś dowiaduję się, że ktoś ma pomysł, jak jeszcze bardziej uatrakcyjnić ten region: Tom Cruize ma wysadzić w kolejnym sequelu “Mission: Impossible” prawdziwy most w Pilchowicach, wtedy miliony fanów tego filmu będą pielgrzymować do tego miejsca, aby zobaczyć fascynującą ruinę z lokomotywą na dnie wąwozu i to będzie prawdziwa żyła złota, lepsza niż wszystkie dotychczasowe sensacje.

Myślałem, że to nieśmieszny żart, tymczasem okazuje się, że to prawdziwe przedsięwzięcie pod auspicjami Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego! Argumenty, które mają uzasadnić ten pomysł są tak żenujące, że nie chcę nawet tego komentować, doprawdy posunięto się o jeden most za daleko, ale PROTESTUJĘ i wzywam moich kolegów, członków naszego Stowarzyszenia Filmowców Polskich do protestu przeciwko temu barbarzyństwu! Gdyby do tego doszło, okryło by hańbą nasze środowisko, nasz zawód. Ponieważ siła perswazji pieniędzy jest ogromna, a lekceważenie opinii publicznej w naszym kraju temu dorównuje, apeluję: gdyby doszło do tego naprawdę, pojedźmy tam wszyscy i zablokujmy ten most. Szczególnie apeluję do kolegów pirotechników, operatorów, mistrzów efektów komputerowych. Ja, Wasz Prezes Honorowy, deklaruję pod słowem honoru, że wsiądę do tej lokomotywy, niech mnie wysadzą. Przeżyłem 89 lat, wystarczy!

MAŁGORZATA OMILANOWSKA (była minister kultury):

Po pierwsze, zanim skrytykuję umowę PISF na 5 mln dotacji dla producentów, to lubiłabym znać jej treść czyli wiedzieć, co my za to będziemy mieć. Bo takie umowy zawiera się po to, żeby umożliwić naszemu rodzimemu przemysłowi filmowemu wzięcie udziału (oczywiście wysoko dochodowe) w tym projekcie. Warto dać 5 mln Paramountowi "na waciki" jeśli te waciki wrócą do kieszeni naszych firm. Jeśli zapisano to w umowie to ok.
Po drugie, promocji Polski z tego nie będzie bo akcja filmu dzieje się w Szwajcarii. O tym, że Narnię zagrała Warmia nikt nie wie.
Po trzecie, jeśli jakiś kraj pozwala na destrukcję 112 letniej konstrukcji inżynieryjnej wpisanej do ewidencji zabytków, na terenie Natura 2000, to jest zakompleksioną kolonią.
Jeśli do prasy wiceminister kultury wypowiada się autorytatywnie, dlaczego to można wysadzić ten most, powołując się na ustawę napisaną we własnym resorcie bez podstawowej znajomości jej treści, to jest bez krzty odpowiedzialności, honoru i kompetencji, i powinien podać się sam do dymisji tego samego dnia. Oczywiście wiem, że się nie poda, ale zawsze mogę to zasugerować....

KOMENTARZ SATYRYCZNY STRONY „Kraków żąda przynajmniej Bukaresztu”

Wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego, Paweł Lewandowski, potwierdził że zabytkowy most w Pilchowicach zostanie wysadzony w powietrze na potrzeby kręcenia filmu Mission Impossible 7. Ba, ministerstwo dołożyło nawet producentom filmu 5 mln zł z funduszu przeznaczonego na rozwój polskiej kinematografii (co dla Amerykanów jest sumą na waciki, a w Polsce za tyle można nakręcić pełnometrażowy film, tyle kosztowało np. "Boże Ciało" ). To może ten film będzie promował Polskę? Skądże, Pilichowice z mostem liczącym 115 lat będą udawać Szwajcarię. To nie mogli jakiegoś mostu w Szwajcarii wysadzić? Nie, bo Szwajcarzy nie są tak pojebani, zresztą nigdzie na świecie się nie zgodzono.
To w jaki sposób Polska zarobi na tym fakcie? Ano zarobi tajemnicza spółka Roberta Golby, która jest producentem filmu w Polsce. Zresztą pan Golba (kto to, kurwa, jest?) z marszu został specjalistą od infrastruktury kolejowej i najpierw twierdził, że tego mostu nie opłaca się już konserwować, a następnie obiecywał, że po wysadzeniu, most... zostanie odbudowany!
Nie wiadomo, kto miałby zapłacić za odbudowę nitowanego stalowego mostu, o parabolicznej konstrukcji kratowej (bo to technologia z 1905) i po co? Ale na pewno nie pan Golba, bo to koszt rzędu jakichś 30 mln.
Myślicie, że to koniec? Nie, wracamy jeszcze do wiceministra kultury i dziedzictwa narodowego, który nazwał most "reliktem przedindustrialnym", który "stoi zrujnowany i nie ma wartości", a na końcu dodał, że "Jak coś nie jest używane to nie jest zabytkiem" :3 Nowa definicja zabytków z ust osoby, która za nie odpowiada, pozwoli bez problemu wyburzyć sporą ich część. Dobrze, że nikt takich mądrości nie głosił w 1905 w stosunku do opuszczonych austriackich koszar, czyli Wawelu.

WYWIAD Z WICEMINISTREM KULTURY PAWŁEM LEWANDOWSKIM (fragmenty)

Ja bym się nie fiksował, że to jest zabytek. Nie każda stara rzecz jest zabytkiem. Wyraźnie jest napisane w ustawie, że zabytkiem jest tylko to, co ma wartość społeczną, artystyczną bądź naukową. W sztuce i kulturze ta wartość powstaje tylko wtedy, jeśli jest relacja między obiektem kultury a człowiekiem. Jeśli więc obiekt jest nieużytkowany, niedostępny, to nie ma takiej wartości. Więc to nie jest zabytek.

Relikt postindustrialny. Stoi zrujnowany, nieużywany, nikt nie cieszy tym oka. To nie ma wartości ani artystycznej, ani naukowej, ani społecznej. A dla nas ważne jest to, żeby to była żywa linia kolejowa. Ona ma niesamowite walory turystyczne i promocyjne. Póki co jest zamknięta. Nam zależy na tym, żeby tę linię rewitalizować, a przy okazji promować Polskę. Realizacja filmu Libra w tym miejscu to impuls rozwojowy dla całego regionu. To jest świetny pomysł, żeby takie produkcje tam realizować. Więc my chcielibyśmy, żeby ten most zagrał w tym filmie.

Realizacja dotyczy tylko jednego fragmentu mostu.

Teraz w Hollywood jest moda na green-filming. Oni robią wszystko ekologicznie. Pociągi, które wpadają do wody nie mają grama smaru. Jeśli są unikalne gatunki ryb, to na czas kręcenia wyciąga się je z jeziora do basenu, żeby ani jedna ryba nie umarła. Sceny "making of" z takiego filmu mogą być bardzo atrakcyjne.

To nie jest tak, że Amerykanie przyjadą, spowodują jakąś szkodę i sobie pojadą. Oni w tym partycypują. Nie jest tak, że oni coś zburzą, a my to odbudujemy za nasze. Oni też z własnej kieszeni za to płacą. Będą partycypować w tym przedsięwzięciu.

W zwiastunie filmu główną sceną ma być ta z polskiego mostu.

Film kręcony ma być w kwietniu 2021 roku. Tom Cruise odwiedzi Polskę prawdopodobnie we wrześniu.

To będzie sukces Polski. Ale niektórzy ludzie myślą w kategoriach plemiennych. Nie ma co dyskontować tego politycznie. To będzie wspólny sukces, nieważne jakie kto ma kolory partyjne.

Cały wywiad TUTAJ.

O SPRAWIE PISZĄ MEDIA POLSKIE I ZAGRANICZNE

Daily Mail: Paramount Pictures nie wydał dotąd oficjalnego oświadczenia w tej sprawie, więc wciąż nie wiemy, czy rzeczywiście mają w planach wysadzenie mostu.
Moim zdaniem czytelnicy brytyjscy odbierają to jak walkę Dawida z Goliatem, czyli lokalnych obrońców zabytków z hollywoodzkim gigantem. To porusza ludzką wyobraźnię.

Wirtualne Media: Robert Golba, producent filmowy, który ma pomagać Amerykanom w Polsce, mówi, że to normalne, że ministerstwa kultury różnych krajów zapewniają ekipie z Hollywood specjalne warunki do pracy i zachęty finansowe. Tak zrobiły m.in. Norwegia i Wielka Brytania, dając ekipie z Paramount Pictures specjalne zezwolenia na filmowanie w czasie zagrożenia pandemicznego jesienią (nie obejmie ich kwarantanna).

Dla Dolnego Śląska ten film jest fantastyczną szansą promocyjną i furtką do rozwoju dla lokalnych przedsiębiorców. Obecnie o rewitalizacji linii wraz z dwoma mostami – mostem Pilchowickim i mostem nad Bobrem, zbudowanym w 1905 roku – rozmawiamy z PKP PLK. Jeżeli właściciel się zmieni i przejmie to samorząd, to będziemy rozmawiać z nimi czy Kolejami Dolnośląskimi.

Golba podtrzymuje, że most i linia są zaniedbane, a dworzec Pilchowice-Zapora się wali: - Podczas jednej z naszych dokumentacji musieliśmy wywieźć kilka kontenerów śmieci z tego okolic mostu, bo wstydziliśmy się pokazać tak zaniedbany obiekt gościom zagranicznym.

Polski producent mówi, że niezdrowe emocje wokół mostu są niepotrzebnie podsycane: - Będzie świetny film, przywrócona linia kolejowa, dwa zrewitalizowane mosty (Pilchowice i nad Bobrem), atrakcja turystyczna i nastąpi rozwój przepięknego Wlenia.

RYNEK-KOLEJOWY.PL

Bardzo ciekawie sprawę przedstawia i rozszerza wiedzę na temat tej sprawy serwis zajmujący się rynkiem kolejowym.


Z HISTORII MOSTU

Nad zalewem w Pilchowicach wisi jeden z najwyższych mostów kolejowych w Polsce. Ma konstrukcję kratową, jego całkowita długość wynosi 135 m, układ torowy znajduje się około 40 metrów nad dnem zbiornika.

Po katastrofalnej powodzi z roku 1897 na Bobrze powstała największa wówczas kamienno-betonowa zapora w Europie. Wraz z budową zapory powstała linia kolejowa do transportu materiałów budowlanych, a potem węgla z Wałbrzycha. Konieczne było zbudowanie wiaduktu kolejowego pokonującego Jezioro Pilichowickie. Budowało go dwustu robotników z Włoch i z Austrii. Stalowy most kratownicowy został umieszczony na dwóch filarach, które stoją w odległości 85 metrów od siebie i waży ok. 354 tony

Już w 1945 roku most przetrwał próbę wysadzenia go przez wycofujące się wojska niemieckie. Kamienny filar konstrukcji został naruszony przez ładunek wybuchowy, jednak uszkodzenia szybko zostały naprawione i linia kolejowa funkcjonowała aż do 2016 roku.

Mostu nad zalewem w Pilchowicach broni m.in. dr Miles Oglethorpe, przewodniczący Międzynarodowego Komitetu Ochrony Dziedzictwa Przemysłowego z siedzibą w Truro. W liście do premiera RP Mateusza Morawieckiego podkreślił wartość historyczną mostu oraz wspomniał, że na świecie zachowało się zaledwie kilka mostów o tej specyficznej konstrukcji. Oglethorpe zwrócił również uwagę, że w dobie cyfrowych technologii nie trzeba już niszczyć budowli w czasie filmowania.

Więcej o historii tego miejsca przeczytać można TUTAJ.

7 komentarzy:

  1. Przykre jest to, że Urząd Marszałkowski, pomimo zapewnień, NIE CHCE wyremontować linii kolejowej do Lwówka Śląskiego. Napisałem "nie chce" bo osobiście zbadałem grunt wysyłając pisma do przeróżnych instytucji w tym także do Ministerstwa Infrastruktury, Urzędu Marszałkowskiego. Drugi z Urzędów wielokrotnie utrzymywał że dąży do wyremontowania linii, jednak Ministerstwo Infrastruktury w piśmie z przed dwóch miesięcy kategorycznie zaprzeczyło jakoby takie plany były intencją UMWD we Wrocławiu.

    W piśmie jakie otrzymałem z Ministerstwa Infrastruktury i Budownictwa z dnia 07.10.2016 czytamy:

    "Ze względu na fakt, że linia kolejowa nr 283 ma charakter regionalny, prace inwestycyjne mogą być finansowane przez Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego, np. w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Dolnośląskiego 2014 – 2020 (dalej: „RPO WD”). Jednocześnie należy zaznaczyć, że przedmiotowa linia nie została zarekomendowana przez Urząd Marszałkowski do wsparcia ze środków dostępnych w ramach RPO WD, a także nie została uwzględniona w liście intencyjnym zawartym 26.06.2015r. pomiędzy Województwem Dolnośląskim a PKP PLK SA w sprawie przygotowania i zrealizowania priorytetowych liniowych projektów inwestycyjnych."

    Chwilę wcześniej (05.08.2016) Urząd Marszałkowski w odpowiedzi na zapytanie dot. Przedmiotowej linii odpisał.

    "Równolegle nadal trwa analiza projektów kolejowych, możliwych do realizacji w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego (RPO) dla Dolnego Śląska. Jednym z rozważanych projektów jest rewitalizacja linii z Jeleniej Góry do Lԝóԝka Śl. Należy jednak podkreślić, że rewitalizacja taka była by możliwa w ramach RPO pod warunkiem efektywnego wykorzystania przez Polskie Linie Kolejowe SA dostępnych w alokacji środków dla realizacji innych projektów."

    Jak widać wrocławski magistrat postanowił sprytnie umyć ręce od sprawy stanu technicznego linii 283 uzależniając przyznanie dotacji od alkokacji środków PKP PLK i jednocześnie nie rekomendując remontu tej linii w MIiB w Warszawie. Od tego czasu minęły 3 lata, ale nic się pod tym względem nie zmieniło. Czy jak most sam się zawali, to wtedy wszystko będzie OK?

    OdpowiedzUsuń
  2. Panie Krzysztofie, żaden most na linii kolejowej do Lwówka nie zostanie wysadzony. Rachwalski celowo rozpuszcza takie plotki, żeby nie dopuścić do remontu linii 283 Jelenia Góra - Lwówek Śląski. "Gazeta Wyborcza - Wrocław" dotarła do informacji u źródła, tj. od producentów filmu. Czytamy tam m.in.: "Udało nam się porozmawiać z polskim producentem wykonawczym hollywoodzkiego filmu - firmą Alex Stern. Anna Pipin, kierownik produkcji filmu w Polsce: - Z całą pewnością nigdy nie ma planów wyrządzenia trwałych i nieodwracalnych szkód na polskim mieniu, zabytkowym czy współczesnym. Na to nie zdecydowałaby się ani strona amerykańska, ani polska nie wydałaby zgody.
    Wtóruje jej Robert Golba, prezes Alex Stern: - Studio amerykańskie, z którym współpracujemy, działa wedle zasady, że obiekty po zdjęciach zostawia zawsze w lepszym stanie, niż je zastaje na początku. Częścią szerszego planu jest więc pełna rewitalizacja linii kolejowej 283 - łączącej Jelenią Górę z Lwówkiem Śląskim, z Zebrzydową i Ławszową, która prowadzi przez most we Wleniu - oraz samego mostu.
    Gmina Wleń i region wyłącznie zyskają na tej produkcji. Obecnie linia kolejowa jest w tragicznym stanie i nie nadaje się do eksploatacji, a most nawet bezpiecznego przechodzenia po nim" (Agata Saraczyńska - "Most we Wleniu przetrwa").

    W podobnym tonie wypowiedziały się wcześniej PLK - właściciel linii kolejowych w Polsce. Że jest niemożliwe, żeby ktoś przyszedł i ot tak sobie wysadził w powietrze jeden z największych w Polsce mostów kolejowych.

    O co więc chodzi Rachwalskiemu? Żeby znaleźć odpowiedź na to pytanie, trzeba cofnąć się do czasów gdy był on prezesem Kolei Dolnośląskich. Linia 283 Jelenia Góra - Lwówek Śląski nigdy nie cieszyła się jego sympatią. Wręcz można powiedzieć, że była dla niego solą w oku. Ot, taki pekapistyczny nawyk (a może z czasów, gdy sam prowadził na Pomorzu komercyjną firmą busiarską?) - koszty uruchamiania pociągów są wyższe niż zyski z biletów, więc połączenie trzeba zaorać. Względy społeczne, turystyczne itd. się nie liczą. Dlatego będąc prezesem KD zaczął zamiast szynobusów nagminnie puszczać na linii małego busika, bez żadnej informacji w rozkładzie, żeby wygasić frekwencję na tej pięknej trasie i dać powód organizatorowi przewozów (czyli UMWD), żeby połączenie zlikwidować. Pasażerowie, zamiast podziwiać z okna pociągu niepowtarzalne widoki (np. z wiaduktu na zalew Pilchowicki), zmuszeni byli tłuc się w jadącym drogą, omijającym najpiękniejsze miejsca, ciasnym, wiecznie spóźnionym busiku. Oczywiście pod warunkiem, że ten w ogóle przyjechał. O dojeździe do takich stacyjek jak np. Pilchowice Zapora można było zapomnieć, bo bus je omijał.

    O perfidii postępowania Rachwalskiego świadczyć może np. pociąg "Dolina Bobru" (weekendowy pociąg uruchomiony dla mieszkańców Wrocławia do Jeleniej Góry przez Zebrzydową, Lwówek i Wleń dla poznania uroków Kolei Doliny Bobru - jednej z najpiękniejszych linii kolejowych w Polsce, po zlikwidowaniu pociągów Jelenia Góra - Lwówek), który często do Zebrzydowej jechał na Impulsie, a na dalszy, czyli najpiękniejszy odcinek wzdłuż Bobru (Zebrzydowa - Lwówek - Wleń - Jelenia Góra) był podstawiany... mały busik. Wbrew nazwie, mało komu udało się z tego pociągu obejrzeć Dolinę Bobru, w tym słynny most nad Jeziorem Pilchowickim, a turyści którzy wybrali się na atrakcyjną wycieczkę kolejową, mogli co najmniej czuć się zawiedzeni i rozgoryczeni.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cd. 1: To nie wystarczyło, więc w pewnym momencie Rachwalski całkowicie zlikwidował wszystkie pociągi i w rozkładzie pojawiła się już wyłącznie komunikacja zastępcza w postaci dwóch weekendowych autobusów Jelenia Góra - Lwówek Śląski o absurdalnych porach. Wtedy jeszcze dało się jeździć szynobusem po torach, Rachwalski oficjalnie zarzekał się w mediach, że pociągi będą jeździć do kiedy się tylko da, ale okazało się, że to była tylko tania medialna propaganda. Jak widać zrobił inaczej. Od tej pory linia była zdana już tylko na pastwę złomiarzy (którzy szybko zaczęli ją rozkradać). Nawiasem mówiąc, komunikację zastępczą też szybko cichaczem zlikwidował. Mieszkańcy i miłośnicy kolei jednak nie przestawali walczyć o powrót pociągów na linię do Lwówka, nie dając zapomnieć o konieczności jej remontu. Pojawiły się więc hejty pisane anonimowo na różnych portalach na tę linię (i - co znamienne - tylko tę), a nawet obrażające obrońców pociągów do Lwówka i podszywające się pod znanych działaczy zaangażowanych w walkę o utrzymanie tej linii. Przypadek? Nie sądzę. Po sieci krążą screeny, jak Rachwalski obficie produkuje się w godzinach swojej pracy na różnych portalach i forach internetowych o tematyce kolejowej.

      Gdy Rachwalski stracił stołek prezesa KD, nie zakończyło to dalszego hejtowania tej linii. Na profilu facebookowym Rachwalskiego "Piotr Rachwalski - komunikacja zastępcza" i anonimowo na różnych portalach pojawiły się np. spreparowane "dla żartu" rozkłady jazdy ośmieszające linię do Lwówka, w których elementem pociągowym pojazdów jest nie lokomotywa, tylko... koń. Ewidentnie zrobił je kolejarz, bowiem wykorzystano do tego celu szablony tabel do tworzenia rozkładów jazdy na kolei niedostępne osobom spoza środowiska kolejarskiego.

      Upłynęło zaledwie kilka dni od tego "świetnego dowcipu" i mamy już kolejną "zabawę" Rachwalskiego, teraz znacznie poważniejszą - właśnie rozsiewanie fake newsów o rzekomym wysadzeniu mostu w Pilchowicach. Wszystko po to, żeby wykurzyć producenta znanej hollywoodzkiej produkcji filmowej "Mission: Impossible" i przekreślić jego zamiary remontu linii kolejowej. I tak właśnie pod płaszczykiem "obrony mostu" w rzeczywistości sabotuje się możliwość remontu linii jaka nieoczekiwanie się pojawiła. Jak zajrzycie na wspomniany profil facebookowy Rachwalskiego to zauważycie, że w ciągu ostatnich kilku tygodni naprodukował już kilkanaście takich "newsów", pod którymi toczą się ożywione dyskusje z udziałem nastoletnich pseudomikoli sympatyzujących z Rachwalskim. Opinie odmienne, sceptyczne, krytyczne czy prostujące są usuwane. W każdym retoryka Rachwalskiego zawsze ta sama - nie mam żadnych dowodów, ale macie wierzyć mi a nie informacjom zaczerpniętym bezpośrednio u źródła (PLK, producenci filmu itd.). Rachwalski nawet przezornie "zabezpieczył się" na okoliczność późniejszego prostowania jego bzdur - od samego początku powtarza nieskończoną ilość razy frazesy typu "W tej chwili trwa gorączkowe fabrykowanie papierów i uzasadnień do prac na moście". Czyli cokolwiek ktoś teraz powie innego, będzie to "kłamstwem", bowiem Rachwalski to "przewidział". Czy Rachwalski na to też potrafi przedstawić jakieś dowody? Oczywiście nie.

      Usuń
    2. Cd. 2: W ten sposób można by ogłosić światu każdą, nawet najbardziej irracjonalną bzdurę i teorię spiskową, np. że koronawirus to nie jest naturalna pandemia, tylko broń biologiczna zastosowana przez Chińczyków wobec mieszkańców konkurencyjnej gospodarczo Europy i Ameryki (słyszałem z wiarygodnych źródeł, ale nie mam uprawnień do przedstawienia posiadanych dowodów), a w oświadczenia Chińczyków ani nikogo innego nie wierzcie, bo papiery zostały już sfabrykowane (to są zawodowcy, a w grę wchodzą miliardy dolarów).

      Niech każdy sobie sam teraz odpowie na pytanie: komu wierzyć - sfrustrowanemu byłemu prezesowi Kolei Dolnośląskich, który wyleciał ze stołka i w ogóle z KD i rozsiewa fake newsy bez żadnych dowodów, czy poważnym instutucjom z Polski i zagranicy, przedstawiającym oficjalne stanowiska i tłumaczącym wykonywane prace? Po to przedstawiłem historię sabotowania przez Rachwalskiego linii lwóweckiej - żeby każdy wiedział, że nie jest to pierwsza i jednorazowa akcja tego człowieka. Najbardziej smutne jest w tym wszystkim to, że przez takich szkodników najbardziej ucierpi gmina i region - nie będzie ani filmu (i wielkiej promocji regionu na całym świecie), ani pociągów. Bo UMWD sam nie wyremontuje tej linii, gdyż nie widzi takiej potrzeby - linia jest daleko od Wrocławia, a przecież w pociągach i tak "była mała frekwencja" (podziękujcie Rachwalskiemu, który wcześniej ją wygasił). Gdyby naprawdę UMWD zależało na remoncie tej trasy, to już dawno by go zrobił, pieniądze są (np. na właśnie remontowane linie do Sobótki i Jedliny idzie ok. 500 mln zł, podczas gdy obecny koszt remontu całej linii do Lwówka to tylko ułamek tej kwoty - ok. 40-60 mln). Za kilka lat ten koszt wzrośnie kilkakrotnie, gdy infrastruktura zostanie rozkradziona albo popadnie w ruinę.

      Jaka będzie kolejna akcja Rachwalskiego przeciwko linii lwóweckiej? Może sam podłoży się z ładunkami wybuchowymi pod mostem pilchowickim? Jakby dalej coś złego działo się z tą linią (a jest to bardziej niż pewne, że Rachwalski wymyśli kolejne akcje) to już wiecie, kto jest tu najbardziej podejrzany.

      Usuń
  3. Trudnosci w radzeniu sobie z wydatkami i projektami?
    Uzyskaj pożyczki od 2000 euro do 900.000 euro.
    Inwestujemy również w duże projekty. Prześlij swoje projekty i uzyskaj finansowanie.
    Jestesmy gotowi pomoc ci w tych trudnych czasach.
    Skontaktuj sie z nami prywatnie, aby uzyskac wiecej informacji.
    E-mail: area.of.finance13@gmail.com
    Whatsapp: +33756841623

    OdpowiedzUsuń
  4. Jacek Kaźmierczak27 stycznia 2021 17:51

    Wrocławski troll teraz wkręca dzieciaków z Facebooka, przedstawiając się jako Kazimierz Grochocki - żołnierz specjalnej Jednostki Wojskowej "Nil" i rozsiewając na Facebooku ponownie fakenewsy, że most pilchowicki zostanie wkrótce wysadzony przez saperów. Sądząc po odzewie, niektórych bardziej naiwnych udało mu sie nabrać. Może w końcu CBŚ zajmie się tym antylwóweckim hejterem skoro Policja nie daje rady? Podpowiem, że ma też konta na portalu Jelonka.com ("Zdzich", "MikolekGłupolek, "KrólJelonki", "NikodemPróżniak" i jeszcze parę innych).

    OdpowiedzUsuń
  5. Na szczęście PKP Intercity po naszych monitach do spółki i komentarzach na wszystkich portalach już wycofało wszystkie pociągi ze Zgorzelca, które obecnie tak jak dawniej kończą bieg w Węglińcu. Ta "metropolia" Zgorzelec nadal nie będzie miała żadnego połączenia dalekobieżnego pomimo elektryfikacji linii, bo Zgorzelec to zwykła dziura a nie żadna metropolia. Fryzjerka-idiotka porównuje się ciągle z Jelenią Górą, a gdzie tam porównywać tę dziurę ze stolicą Karkonoszy, która ma pendolino i pociągi Intercity co 2 godziny. A od nowego rozkładu będzie miała jeszcze więcej, o czym już wiemy na 100 procent. Śmiać mi się chciało, jak fryzjerka niedawno przez cały weekend jęczała na swoim blogu udającym forum, że PKP Intercity obcięło kursy pociągów do Zgorzelca. Cały zapas popcornu trzeba było wykupić w markecie. Biedny Zgorzelec, znowu skrzywdzony. A jeszcze niedawno fryzjerka chełpiła się bez przerwy, że jest na drugim miejscu w województwie pod względem wymiany pasażerskiej, bo policzono pasażerów kupujących bilety do punktu granicznego. Cha, cha, bo do tej zgorzeleckiej dziury pies z kulawą nogą by nie zagląda, ilu z tych pasażerów wysiada na stacji? A gdzie jest teraz? Jelenia Góra na szóstym miejscu (i jest najwyżej usytuowane w rankingu miasto spoza aglomeracji wrocławskiej, co oznacza, że SAMA generuje tak dużą frekwencję w pociągach), a Zgorzelec daleeeko w tyle, nawet za małym Wołowem i Strzelinem. Pociągów do Zgorzelca będzie jeszcze mniej, bo to dopiero początek naszej akcji, której celem jest maksymalne odcięcie Zgorzelca od pociągów. To wszystko za chamstwo tej szmaty z Gorlitz. Ona myśli że jako KODLK będziemy walczyć o lepszą ofertę dla Zgorzelca a tymczasem my mówimy że walczymy o lepszą ofertę a robimy coś wręcz przeciwnego. A potem mamy niezły ubaw z tej głupiej zdziry. Pierwsze efekty już są i nawet elektryfikacja linii do Zgorzelca nie odwróciła trendu, że do tej dziury ze zrujnowanym dworcem jeździ coraz mniej ludzi.

    OdpowiedzUsuń