Zapraszam do przeczytania drugiej
części artykułu o potencjalnych kandydatach do Oscara 2021. Tym razem będzie o
filmach m.in. Ridleya Scotta i Christophera Nolana. Czy film
fantastycznonaukowy może zdobyć głównego Oscara? Będzie kilku takich
kandydatów.
Nie wiadomo, czy na Oscary 2021 z
nowym filmem zdąży się uporać Taika Waititi, zanim utknie na wiele lat w
Disneyu. Laureat Oscara za scenariusz „Jojo Rabbit”, tym razem przygotowuje
skromny projekt zatytułowany „Next Goal
Wins” i jest to fabularna wersja brytyjskiego dokumentu z 2014 roku. Była
to historia trenera, który w 2001 roku z drużyną piłkarską z wysp Samoa wyruszył
aby wziąć udział w Pucharze Australii. W głównej roli występuje Michael
Fassbender.
Do gry o Oscary może wrócić
Christopher Hampton, który dla Floriana Zellera zaadaptował własną sztukę. „The Father” dystrybuuje Sony Classics,
a główne role grają Anthony Hopkins, Olivia Colman i Imogen Poots. Historia podstarzałego
mężczyzny, który nie chce przyjąć pomocy od swojej córki. Dobrze zapowiada się
film „Ammonite” w reżyserii Francis
Lee i z udziałem Kate Winslet oraz Saoirse Ronan. Będzie to nieprzyzwoity
romans, dziejący się w XIX wiecznej Anglii. „C’mon, C’mon” w reżyserii Mike’a Milla to najnowszy film z udziałem
laureata tegorocznego Oscara Joaquina Phoenixa. To także dramat rodzinny, ale z
chorobą w tle. Ciekawe, jak wypadnie „The
Courier”, w którym brytyjski biznesman pomaga CIA w czasie Zimnej Wojny
spenetrować sowiecki program nuklearny. W głównej roli Benedict Cumberbatch.
Do gry o Oscary może się włączyć
dramat „Everybody’s Talking About Jamie”
o nastolatku z angielskiego Sheffield, który chce zostać drag queen. Sporo
dobrego oczekuje się po filmie „Respect”,
który opowiada historię legendy R&B Arethy Franklin. Wcielająca się w tę
postać Jennifer Hudson ma szansę na zgarnięcie drugiego aktorskiego Oscara w
karierze. Wspomniani wcześniej Amy Adams i Gary Oldman wystąpili w filmie „Kobieta w oknie”, już wiele razy
przekładanej nowej propozycji reżysera Joe Wrighta („Pokuta”, „Czas mroku”).
Podobno trzeci akt filmu nie działał i studio Fox 2000 próbowało go naprawić. W
międzyczasie firmę kupił Disney, a potem przyszedł koronawirus…
Bardzo wiele obiecuję sobie po
filmie „Stillwater” w reżyserii Toma
McCarthy’ego. Już kilka razy ten – przede wszystkim aktor – zaskakiwał widzów
swoimi reżyserskimi projektami. Mój numer jeden wśród jego filmów to oczywiście
„Dróżnik”. Główną rolę w „Stillwater” gra Matt Damon, który wciela się w postać
ojca lecącego z Oklahomy do Francji, aby pomóc swojej córce oskarżonej o
morderstwo. W tej roli Abigail Breslin. Film wejść ma do kin w USA 6 listopada.
Podobnie dobrze zapowiada się „Nomadland”
w reżyserii Chloe Zhao z Frances McDormand w głównej roli. To opowieść o
sześćdziesięcioletniej kobiecie, która po kryzysie w 2008 roku wsiada do
ciężarówki i wyruszyła w drogę przez Amerykę. Zhao kilka lat temu stworzyła
bardzo doceniany niezależny film „The Rider”, a niedawno Marvel powierzył jej
realizację wysokobudżetowego „The Eternals”.
Matt Damon gra też główną rolę w
filmie „The Last Duel”, najnowszej
produkcji Ridleya Scotta. Historia rozgrywa się w Średniowieczu i jest
opowieścią o pewnym dworzaninie, który oskarża swojego najlepszego przyjaciela
o zgwałcenie żony. To doprowadzi do pojedynku na śmierć i życie. Obok Damona
występuje Adam Driver, w roli żony piękna Jodie Comer („Obsesja Eve”). Zdjęcia
do filmu przerwano z powodu pandemii, Damon utknął w Irlandii, ekipa miała
niedawno wrócić na plan. To właśnie dla tej produkcji przesunięto podobno Oscary
o dwa miesiące. Jest szansa, że twórcy zdążą ukończyć swój film i wprowadzą go
do kin na początku 2021 roku. Podobnie sprawa ma się z nowymi filmami Sofii
Coppoli („On the Rocks”) i Guillermo
del Toro („Nightmare Alley”), które
był w produkcji gdy wybuchła pandemia.
Ciekawe, czy o głównego Oscara w
końcu powalczy kolejna pełnometrażowa animacja. W tym roku największe nadzieje
wiąże się z filmem studia Pixar zatytułowanym „Co w duszy gra”. Ma on wejść do kin w listopadzie. Po premierze
jest już za to inny film tego studia, „Naprzód”.
Przyzwoity i udany animowany projekt. Sporo zapewne będzie artystycznych
animacji, które corocznie zabiegają o Oscara. Ciekawe czy w tym gronie znajdzie
się opowieść Mariusza Wilczyńskiego „Zabij
to i wyjedź z tego miasta”.
Do gry o głównego Oscara włączy
się na pewno Christopher Nolan z filmem fantastycznonaukowym „Tenet”. Na razie niewiele wiadomo o
treści filmu, informacje są szczątkowe, zwiastuny mówią niewiele, a premiera ponownie została przeniesiona. Za to
wiadomo, jakim reżyserem jest Christopher Nolan i jak bardzo ważną rolę ogrywa
w Hollywood. Szkoda, że Akademia nie dała mu Oscara za „Dunkierkę”, kino SF nie
ma dobrego przełożenia na te nagrody. Film rzeczywiście musiałby zaskoczyć i
zachwycić wszystkich. A skoro „Parasite” mógł zdobyć głównego Oscara, to
dlaczego nie „Tenet”? I nie ma żadnego znaczenia, że Nolan niedługo skończy 50
lat, dokładnie 10 lat temu premierę miała „Incepcja”, a 20 lat temu „Memento”.
Inna bardzo obiecująca produkcja
z gatunku science fiction to ekranizacja „Diuny”,
którą tym razem w dwuczęściowej produkcji przygotowuje Denis Villeneuve, autor
m.in. „Sicario”, „Nowego początku” i „Blade Runner 2049”. Powieść Franka
Herberta i stworzony przez niego świat niosą za sobą sporo wizualnych i
koncepcyjnych wyzwań, ale kanadyjski reżyser już kilka razy udowodnił, że z
trudnymi tematami radzi sobie znakomicie. W głównej roli występuje w filmie
uwielbiany przez młode panny Timothée Chalamet.
Diuna |
Nie wiadomo, na jakim etapie
produkcji jest większość z filmów tej skróconej listy kandydatów. W artykule
tym nie ma też filmów festiwalowych i autorskich, których wiele pojawi się na pewno
w programie festiwali w Wenecji czy Toronto. Tam też wypatrywać należy
filmowych odkryć i niespodzianek.
W każdym razie oscarowy sezon
zapowiada się bardzo ciekawie. Nominacje do Oscarów poznamy 15 marca 2021, a
gala wręczenia Nagród Akademii zapowiadana jest na 25 kwietnia 2021 i zapewne
będzie miała ciekawy charakter.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz