Przez prawie trzy dekady David Lynch skutecznie wypierał się związków z „Diuną”, którą zekranizował w 1984 roku. Tamten film zyskuje dziś drugie życie, także dzięki świetnej nowej wersji nakręconej przez Denisa Villeneuve’a. Trochę dystansu i okazuje się, że David Lynch nie odmawia już ponownego spojrzenia na swój film, tak mocno zniszczony w całym procesie produkcji jakieś 40 lat temu. Czy oznacza to, że otrzymamy wersję reżyserską jego „Diuny”?
Wersja Davida Lyncha ma swoich fanów, ubóstwiających takie campowe kino, takie chaotyczne, kolorowe i nieskładne kosmiczne opowieści. Przez lata David Lynch unikał mówienia o „Diunie”, nie chciał powracać do tego bolesnego zawodowego doświadczenia, które prawie zniszczyło jego karierę.
W niedawnym wywiadzie dla AV Club, który promuje nową reżyserską wersję „Inland Empire”, stanowisko Lyncha w sprawie „Diuny” wydaje się nieco łagodnieć. Twórca jest już otwarty na pomysł powrotu do swojej „Diuny”, ale uważa że jest to mało prawdopodobne, aby dane było mu przygotować własną wersję tego filmu.
„Chcę powiedzieć jasno, kochałem wszystkich, z którymi pracowałem. Kochałem wszystkich aktorów, kochałem ekipę, pracę w Meksyku. Wszystko mi się podobało, poza tym, że nie miałem wpływu na ostateczny montaż. I nawet kochałem Dino [De Laurentiis], który nie dawał mi tego, czego chciałem [śmiech]. A Raffaella, producentka, która była jego córką, też ją kochałem. Ale cała ta praca była dla mnie bardzo smutnym doświadczeniem i postrzegałem ją, jako zawodową porażkę. I gdybym mógł wrócić do tego tematu, to myślę, że może bym tam wrócił” – mówi Lynch w rozmowie.
W dalszej części wywiadu David Lynch mówi o swoich doświadczeniu z „Diuną” i nie ukrywa że było to „smutne i żałosne doświadczenie”. Nie ma też pewności, że w gdzieś w archiwach czekają jakieś znaczące materiały filmowe z produkcji i że wystarczy na nowo całość zmontować. Wiele błędnych założeń podjęto już na etapie przygotowań i samej realizacji. Jednak David Lynch nie pamięta, co pozostało niewykorzystane w tej produkcji i chętnie rzuciłby okiem na zachowane materiały. „Tam może coś być, ale nie sądzę, że to jedwabna torebka. Wiem, że to ucho lochy” (tak chce tłumaczenie wywiadu…).
Na pewno jednak coś jest na rzeczy. Wersja kinowa „Diuny” z 1984 roku trwa 137 minut, ale wersja telewizyjna, jaką można było zobaczyć później liczyła już 177 minut. Zaś pierwotnym zamiarem Lyncha było przygotowanie filmu trwającego ponad trzy godziny.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz