Na stronie Polskiego Instytutu
Sztuki Filmowej pojawiły się wyniki drugiej tegorocznej sesji dotyczącej wsparcia
finansowego rodzimych produkcji filmowych. Liderzy komisji zaopiniowali, a
dyrektor PISF zadecydował o dofinansowaniu m.in. Magnusa von Horna, Kuby
Czekaja, Katarzyny Klimkiewicz, Darii Woszek. PISF wsparł głównie młodych
twórców, a dwa projekty autorów z większym dorobkiem odesłano do poprawek. Czy
mamy do czynienia z zapowiadaną zmianą podejścia do produkcji w polskim kinie? Konkurs
główny festiwalu w Gdyni na to nie wskazuje.
Wielkie gratulacje dla młodych
twórców, który otrzymali wsparcie PISF. Magnus von Horn po realizacji
debiutanckiego „Intruza”, który został doceniony na festiwalach w Polsce i na
świecie, z tymi samymi producentami przygotowuje film „Sweat” o budżecie
przekraczającym 5 milionów złotych, ale ze wsparciem PISF na poziomie 2,1
miliona złotych. Ta sama firma (Lava Films) wyprodukuje debiut reżyserski Agnieszki
Woszczyńskiej. Warunkowo, jak informuje komunikat PISF, 2 miliony złotych
otrzymali producenci trzeciego filmu Kuby Czekaja zatytułowanego „Lipstick on
the Glass”. Intrygujące jest tu określenie „warunkowo”, bo rodzi to pytania o
warunki postawione twórcom (może chodzi tutaj tylko o kwestie czysto formalne?).
Katarzyna Klimkiewicz w 2012 roku zrealizowała w Wielkiej Brytanii dobrze
przyjęty film „Zaślepiona”, ma na koncie kilka dokumentów i docenioną
krótkometrażówkę („Hanoi – Warszawa”), a teraz zrealizuje „Jesienną dziewczynę”
ze wsparciem PISF na poziomie 1,7 mln złotych. Bardzo kibicuję Darii Woszek,
której krótkiego „Hycla” oklaskiwałem kilka razy. Jej fabularny i
pełnometrażowy debiut nosi tytuł „Maryjki” i otrzymał niemal pełną kwotę
wnioskowaną w PISF, czyli 1,5 mln złotych na 2,5 miliona całego budżetu.
W tej sesji do poprawek odesłano
projekty podpisane przez Jana Hryniaka i Leszka Wosiewicza. Ten drugi planuje
zrealizować film zatytułowany „Raport Pileckiego”, którego budżet całościowy
wynosi blisko (UWAGA) 48 milionów złotych. Co ciekawe producenci z Wytwórni
Filmów Dokumentalnych i Fabularnych do PISF zgłosili się o wsparcie na poziomie
6 milionów złotych, czyli ponad 40 milionów złotych mają zabezpieczone w innych
źródłach. Dobra wiadomość bo jest szansa na wojenny film z ogromnym rozmachem,
ale na razie projekt odesłano do poprawek.
Mam takie wrażenie, że PISF
zdecydowanie skręca w kierunku propozycji autorów ciągle w polskim kinie jeszcze będących na początku swojej
twórczej drogi. W pierwszej tegorocznej sesji PISF wsparto przede wszystkim
przedstawicieli nowego polskiego kina, czyli m.in. Jagodę Szelc, Piotra
Domalewskiego, Mateusza Rakowicza, Macieja Bochniaka. Druga sesja pokazała, że
trend ten jest kontynuowany, a nowej dyrekcji wyraźnie bliżej jest do twórców
młodych. Czyżby był problem w komunikacji z gigantami polskiego kina?
Powszechnie wiadomo, że ci są zdecydowanie bardziej krytyczni względem nowej
dyrekcji PISF. Nie ma wątpliwości, że i dla nich ciągle będą znajdowały się
środki na filmy, ale mam takie obawy, że mogą być one nieco ograniczane.
Są dwa sygnały przemawiające za
tym. Po pierwsze dochodzą nieoficjalne wieści ze środowiska, które zauważa tę
politykę, bo rozmawia z nowym dyrektorem, a ten podkreśla, że przyszedł czas na
„zmianę warty” (to moje określenie). Po drugie widać, że wiele wniosków do PISF
podpisanych przez twórców „ze znacznym dorobkiem” w drugiej sesji przepadło. Są
to m.in. projekty podpisane przez takich autorów, jak: Waldemar Szarek, Michał
Kwieciński, Maciej Żak czy Artur Więcek. Na razie nie przepadają jeszcze we
wnioskach do PISF projekty gigantów polskiego kina, ale kto wie jak to się
będzie układało w przyszłości.
Tym bardziej, że jak wskazuje
program konkursu głównego tegorocznego festiwalu w Gdyni, polskie kino zdominowane
jest przez twórców znanych i cenionych, na których nowe projekty wielbiciele
kina tak czekają. W konkursie swoje nowe propozycje pokażą m.in.: Marek Koterski,
Krzysztof Zanussi, Filip Bajon, Wojciech Smarzowski, Agnieszka Smoczyńska, Jan
Jakub Kolski, Andrzej Kondratiuk czy Kinga Dębska. Będą też znane już widowni
filmy Małgorzaty Szumowskiej, Pawła Pawlikowskiego, Andrzeja Jakimowskiego.
Debiuty w konkursie są tylko dwa, a do tego trzy filmy drugie. Ponownie
zdecydowanie mniej jest też filmów podpisanych przez kobiety. To inaczej niż
przed rokiem, kiedy to w konkursie przeważały filmy debiutantów lub propozycje
drugie, a kobiety miały aż siedem filmów (w tym roku trzy są w konkursie
głównym i cztery kolejne w drugim z konkursów). W poprzednich latach festiwal w
Gdyni wygrywali właśnie młodzi twórcy, przeważnie debiutanci: 2017 – „Cicha noc”
reż. Piotr Domalewski, 2016 – „Ostatnia rodzina” reż. Jan P. Matuszyński, 2014 –
„Bogowie” reż. Łukasz Palkowski. W tym roku debiuty i filmy drugie, jako
propozycje „odważniejsze” i „poszukujące”, trafiły do konkursu Inne Spojrzenie,
w którym połowę programu stanowią filmy wyreżyserowane przez kobiety. Jego
program jest znakomity, ale umieszczenie tam tak wielu ciekawych tytułów jest
dla nich jednak krzywdzące. „53 wojny” Ewy Bukowskiej z wybitną rolą Magdaleny
Popławskiej czy animowany „Jeszcze dzień życia” powinny być na pewno w sekcji
głównej.
Warto też zauważyć, że na
festiwalu w Gdyni zabraknie kilku bardzo oczekiwanych filmów młodych twórców. Nie
będzie pokazywanego w jednym z konkursów festiwalu w Karlowych Warach filmu
Klary Kochańskiej i Kaspra Bajona „Via Carpatia”. Bardzo jest zaskakujące, że zabraknie
w Gdyni „Córki trenera”, drugiego filmu Łukasza Grzegorzka („Kamper”), którego
premiera odbędzie się na Nowych Horyzontach. Film Grzegorzka nie przeszedł
przez selekcję festiwalu w Gdyni, czyżby właśnie kosztem mistrzów? Mi osobiście
brakuje obu filmów w oficjalnej selekcji. [artykuł stworzony dla film.wp.pl]
***
Szczegółowe informacje o wynikach dofinansowań w drugiej tegorocznej sesji PISF:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz