wtorek, 21 sierpnia 2018

Kevin Spacey robi klapę w kinach, ale taki był plan


W amerykańskich kinach pojawił się film „Billionaire Boys Club”, w którym jedną z głównych ról zagrał Kevin Spacey. Bohater afery seksualnej nakręcił ten film wcześniej i może być to jego ostatnia rola. Film w USA okazał się kinową katastrofą, ale to porażka w pełni kontrolowana i zamierzona.

Kevin Spacey obok Harveya Weinsteina to symbole zepsutego Hollywood, obaj oskarżeni są o napaść seksualną i bardzo nieprzyzwoite zachowanie. Ich kariery w Hollywood wydają się na zawsze już zakończone. Dobre filmy, które ostatnio produkował Weinstein miały pecha i przepadły w kinach. Ostatnią rolę, którą zagrał Spacey przed aferą, można właśnie oglądać w amerykańskich kinach. Ale nie tylko.

Film nosi tytuł „Billionaire Boys Club” i w miniony weekend trafił do 11 kin rozsianych po całych Stanach Zjednoczonych. Otwarcie kinowe filmu jest na żenującym poziomie. Wpływy w weekend wyniosły jedynie 618 dolarów. Oznacza to, że średnia wpływów na jedno kino, z trzech dni wyświetlania, wynosi 56 dolarów. Jeśli przyjąć średnią cenę biletu na poziomie 9 dolarów, to okaże się że film w każdym z kin obejrzało 6 osób.

Ale to tylko jedna strona tego tematu. Film ze Spaceyem nie był bowiem przeznaczony do kinowej dystrybucji, a jego głównym medium jest rynek VOD, który może się okazać bardzo ważny dla tej produkcji. Wprowadzenie filmu do kin to sprytny zabieg dystrybutora. Okazuje się bowiem, że filmy kinowe, które jednocześnie wprowadzane są na VOD kosztują drożej w cyfrowej wypożyczalni, a cały ten zabieg jest wynikiem bardzo przemyślanej polityki dystrybucyjnej.

Na etapie produkcji „Billionaire Boys Club” zapowiadał się ciekawie. Obok Spaceya wystąpili Taron Egerton i Ansel Elgort, a historia opowiedziana w filmie oparta jest na faktach. Dziś w wypożyczalniach VOD można ten film odnaleźć, ale trudno tutaj znaleźć powiązanie ze Spaceyem, a główną atrakcją jest udział dwójki popularnych młodych aktorów. Faktem jest jednak, że kosztujący 15 milionów film nie będzie miał żadnych szans na to, aby się zwróciły poniesione na niego nakłady. [źródło Deadline]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz