Eliza Kubarska i Monika Braid pracują nad filmem „Ostatnia
wyprawa”. - Nie robimy filmu
detektywistycznego, który miałby na celu odnalezienie żyjącej Wandy Rutkiewicz
– mówią w wywiadzie dla portalu "Aleteia". Premiera filmu zapowiadana
jest na 2020 roku.
"Ostatnia wyprawa" to oficjalny tytuł filmu
dokumentalnego poświęconego polskiej himalaistce, Wandzie Rutkiewicz. Reżyserią
zajmie się Eliza Kubarska, która na swoim koncie ma już film poświęcony
legendom himalaizmu. Jest autorką popularnego dokumentu „K2. Dotknąć nieba” o
dzieciach himalaistów, którzy zginęli na ośmiotysięczniku. Produkcją zajmuje
się natomiast Monika Braid, polska producentka od 20 lat mieszkająca w Anglii.
Obie autorki pracują nad tym pomysłem od lat. W międzyczasie
na rynku pojawiła się książka Anny Kamińskiej "Wanda", a panie
oczekiwały odpowiedzi na wniosek na rozwój projektu z PISF-u. - Nikt nie ma monopolu na Wandę i jest
oczywiste, że tak niesamowita biografia inspiruje wielu twórców, zarówno
pisarzy, poetów, kompozytorów, filmowców, jak i reżyserów teatralnych. Zapoznałyśmy
się z książką, która jest źródłem wielu informacji - powiedziała Braid.
Pierwsze materiały powstawały już podczas pracy nad filmem "K2. Dotknąć
nieba" (2015). - Od tamtego czasu
historia Wandy cały czas wracała do nas w rozmowach. Wiedziałyśmy, że pewnego
dnia zrobimy o niej film - podsumowały.
Okazuje się, że środowisko wspinaczkowe nie przepadało za
Rutkiewicz. - Widać to w archiwach i
wypowiedziach różnych osób. Wydaje się, że jej sukcesy były swoistym
pstryczkiem w nos - tłumaczą twórczynie filmu. Inaczej rzecz się miała w
mediach, które kochały himalaistkę. "Jakim tropem podążacie w
filmie?" - pyta Jolanta Tokarczyk. -
Nie możemy kompletnie wykluczyć teorii, że Wanda nie zginęła na Kanczendzondze.
Jej ciało nie zostało znalezione. Sprawdziłyśmy, że pod względem technicznym
jest to możliwe, że mogła zejść na drugą stronę tej góry. Wiemy też, że rok
wcześniej była na wyprawie w tym rejonie i od strony południowej (...)
zostawiła depozyty. Wiedziała więc, że jest tam jedzenie i gaz - wyjaśniła
Braid.
- Jakie są szanse?
Niezmiernie małe. Jednak od czasu do czasu pojawiają się wątpliwości, a także
ludzie, którzy twierdzą wręcz, że ją widzieli. Kiedy traci się w życiu ważną
osobę, trudno się pogodzić z jej śmiercią. Kiedy nie ma ciała, zawsze zostaje
nadzieja. Zdroworozsądkowo należałoby powiedzieć, że Wanda zginęła. Ale my, tak
samo jak mama Wandy i jej przyjaciółka mówimy, że Wanda zaginęła. Matka Wandy
walczyła w sądzie o to, aby nie uznawano jej córki za zmarłą. Wiedziała, jakie
Wanda ma plany, że ma dość życia tu i że chce to zmienić - dodała. W
wywiadzie poruszono również temat tajemniczego telefonu Rutkiewicz do
przyjaciółki, dziennikarki Ewy Matuszewskiej. W noc po swoim zaginięciu.
Alpinistka miała jej powiedzieć, że znajduje się w buddyjskim klasztorze
Tybecie i jest jej zimno.
Kubarska i Braid były już w bazie pod Kanczendzongą i
rozmawiały z Szerpami, którzy wzięli udział w ostatniej wyprawie Wandy. - Udało nam się również ustalić, że po
tybetańskiej stronie, blisko granicy z Nepalem, stosunkowo niedaleko
Kanczendzongi, choć przez wysokie przełęcze himalajskie, znajdują się klasztory
niedostępne turystom. Dotarcie do nich będzie sporym wyzwaniem dla ekipy
filmowej. To są miejsca znane tylko lokalnej ludności, gdzie mieszkają mnisi, a
Tybetańczycy przychodzą się modlić - wyjaśniły.
- Nie robimy filmu
detektywistycznego, który miałby na celu odnalezienie żyjącej Wandy. Planujemy
zdjęcia w Himalajach, dlatego że to było dla niej najważniejsze miejsce. Nie da
się opowiedzieć o Wandzie, nie będąc w najwyższych górach świata. Ale, jak to
najczęściej bywa, nie cel jest najważniejszy, ale nasza droga, w trakcie której
będziemy odkrywać, kim naprawdę była Wanda, kim się stała i dlaczego -
podkreślają. Na kiedy zaplanowano premierę filmu? - To niestety kwestia kilku lat. Zakładając najbardziej optymistyczny
wariant, byłby to koniec przyszłego roku, ale wariant bardziej realistyczny to
rok 2020 - wyjaśniła Braid. [źródło Onet.pl]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz