Ponad pięć tysięcy osób zgromadziła w środę w Los Angeles demonstracja poparcia dla strajku scenarzystów. Domagają się oni m.in. lepszych wynagrodzeń i regulacji związanych ze sztuczną inteligencją.
51. dnia strajku jego uczestnicy i zwolennicy przemaszerowali ulicami dzielnicy Mid-Wilshire, aby przyjść w sukurs Amerykańskiej Gildii Scenarzystów. Chcą nasilić presję na studia filmowe, telewizyjne i firmy technologiczne, aby spełniły ich żądania. "Hollywood Reporter" zwrócił uwagę, że w trakcie wiecu miały miejsce porywające, czasem pełne emocji przemówienia, w tym scenarzysty i reżysera Bootsa Rileya, Conovera i jednej z liderek silnego związku zawodowego kierowców ciężarówek Teamsters Union.
Demonstranci chcieli dowieść, że hollywoodzka siła robocza się z nimi solidaryzuje. Zdaniem Conovera, prezes stowarzyszenia producentów filmowych i telewizyjnych (AMPTP) Carol Lombardini nie doceniła siły strajkujących. "Nie planowała, że po ośmiu tygodniach wnosimy taką samą energię jak pierwszego dnia. Nie planowała, że do naszych pikiet dołączą pracownicy z każdego związku w mieście" - zaznaczył Conover. Wtórował mu Riley. Stwierdził, że pracodawcy boją się tego, co się dzieje. "Boją się tego, jak bojowi i gotowi do walki się staliśmy" - zauważył.
Do strajkujących dołączyli członkowie innych związków zawodowych. Byli wśród nich przedstawiciele SAG-AFTRA, Gildii Reżyserów, International Union of North America, American Federation of Musicians oraz Teamsters.
Ok. 11500 członków WGA protestuje od 2 maja. Walczą ze studiami filmowymi m.in. o zwiększenie płac, stabilność zatrudnienia i kwestie łączące się z zagrożeniami wynikającymi z wykorzystywania sztucznej inteligencji przy produkcji seriali. [źródło Interia.pl]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz