W 2024 roku minie 10 lat od premiery bardzo popularnych, także w naszym kraju, „Dzikich historii”. Reżyser tego film, Damian Szifron, zapowiedział realizację drugiej części, która nosi roboczy tytuł „Dzika planeta”.
Pamiętacie? Niedoceniany muzyk, biznesmen, panna młoda, znany milioner, kelnerka oraz specjalista od materiałów wybuchowych powiedzą „dość!” i pokażą wszystkim swoje dzikie oblicze. W świecie, w którym liczy się tylko wydajność i sukces, przechytrzą system i będą walczyć o siebie, nawet jeśli będzie to wymagało przekroczenia cienkiej granicy między normalnością a szaleństwem. „Dzikie historie” ze ścieżką dźwiękową autorstwa nagrodzonego Oscarem Gustavo Santaolalla („Babel”), największy hiszpańskojęzyczny przebój ostatnich lat, są jak „Pulp Fiction” wyreżyserowane przez Almodóvara w szczytowej formie. [opis za Gutek Film]
Faktem jest, że „Dzikie historie” były wydarzeniem festiwalu w Cannes w 2014 roku i bardzo się spodobały na całym świecie, zdobywając między innymi nominację do Oscara dla filmu nieanglojęzycznego. Wtedy w tej potyczce, lepsza okazała się nasza „Ida”. „Dzikie historie” w polskich kinach obejrzało ponad 200 tysięcy widzów, ale film ten zyskał status kultowego i potem jeszcze wielokrotnie powracał na ekrany, czy to większe czy mniejsze. Na całym świecie wpływy z kin wyniosły 44 miliony dolarów.
Damian Szifron nie rozpieszczał nas potem kolejnymi filmami. Dopiero w 2023 roku odbyła się premiera jego „To Catch a Killer” z udziałem Shailene Woodley i Bena Mendelsohna. Niestety opinie są raczej mocno mieszane.
O drugich „Dzikich historiach” wiadomo na razie tyle, że film jest w planach i nosić ma tytuł „Dzika planeta”. Trzeba zapewne spodziewać się podobnej formuły, czyli zestawu kilku opowieści i to od ich oryginalności zależy powodzenie filmu. Rokowania są dobre…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz