Hollywood raz jeszcze postanowiło
zmierzyć się z Godzillą, choć to potężny i bardzo trudny przeciwnik. Do
produkcji twórcy podeszli z szacunkiem i tym razem nie popełnili błędu. Mimo
kilku niedociągnięć, udało im się zbudować wciągającą opowieść – szkoda tylko,
że Godzilla w najnowszym filmie pojawia się na ekranie tak rzadko.
Stworzony w Japonii pierwszy film
z serii "Godzilla" zadebiutował w kinach dokładnie 60 lat temu, dziś
to legenda, jedna z ikon X muzy. Rys historyczny jest bogaty, losy Króla
Potworów bardzo rozbudowane, przeciwników mnóstwo, filmów wiele. Amerykanie raz
jeszcze sięgnęli po tego bohatera, ale zdecydowanie odeszli od koszmaru Rolanda
Emmericha z lat 90-tych. Nowy film oddany został w ręce utalentowanego reżysera
bez większego dorobku, ale znającego się na potworach. Gareth Edwards nakręcił
wcześniej film "Strefa X", też opowieść o gigantach, ale prawie w
ogóle ich nie pokazał. Szkoda, że podobne rozwiązanie zastosowano w nowej
"Godzilli". Niestety na Króla poczekamy dłuższą chwilę, jego popisami
będziemy cieszyć oko dopiero w końcówce
filmu – zdecydowanie to spotkanie pozostawia niedosyt. Po drodze w filmie atrakcji
nie brakuje, ale przecież jesteśmy tutaj dla Króla, a scen z nim powstało raptem
kilka i trwają one w sumie kilkanaście minut. Dobrze, że dzięki wydaniu Blu-ray
możemy cieszyć się nimi praktycznie w nieskończoność.
"Godzilla" nie jest przesadnie
ambitnym projektem. W klasycznym pierwszym filmie mieliśmy czytelne ostrzeżenie
dotyczące atomowego wyścigu zbrojeń. Dziś nie wydaje się to już takie
koniecznie, więc twórcy najnowszego filmu postawili sobie za cel przede
wszystkim bawienie publiczności i nie było im w głowie przemycanie większych
wartości. Nie pozostawiają co do tego żadnych wątpliwości, skupiając się na
widowiskowej stronie filmu, a nie na budowie psychologicznych charakterów, chociażby
ludzkich bohaterów. Ucierpieli na tym przede wszystkim aktorzy, którzy tak
niewiele mieli tutaj do zagrania. Nie umniejszając ich talentom, więcej aktorskich
umiejętności pokazał Godzilla – ten grymas, to spojrzenie, ta złość!
Dobrze, że do nowego filmu przemycono
kilka klasycznych motywów z tej serii, fani mają dodatkowe pole do popisu w ich
odnajdywaniu. Scenariusz filmu nie jest niestety najlepszy, pełno w nim
mielizn, czasami brakuje napięcia czy emocji wynikających z ludzkich losów –
bohaterowie są nam obojętni. Pozostają więc potwory, perfekcyjna realizacja,
spektakularne efekty wizualne, epicki rozmach. I w tych elementach
"Godzilla" wygrywa przede wszystkim.
Król potworów powrócił, odniósł
sukces w kinach, powstanie sequel. Można się zastanawiać, w jakim kierunku
podąży ta historia. Wiadomo już, że pojawią się klasyczne potwory i to cieszy
szczególnie. Trzeba jednak umiejętnie wkomponować tę mitologię we współczesne
kino, współczesny świat, trafić do dzisiejszego odbiorcy, ale nie urazić widzów
starszych. Zadanie to wcale nie należy do łatwych, z drugim filmem będzie trudniej
– ale tak to już bywa z sequelami.
Wydanie Blu-ray
Nie trzeba podkreślać, że wydanie
z filmem przygotowane zostało znakomicie. Obraz wygląda świetnie: jest czysty,
ostry, dopieszczony, dostrzec można wszystkie najdrobniejsze szczegóły. Nie
ustępuje mu dźwięk, a docenić to można podkręcając nieco potencjometr w
momencie charakterystycznego odgłosu wydawanego przez Godzillę, ale też w
przypadku pojawiania się dźwięków innych potworów.
Powinny być też zadowolone osoby,
które chciałyby poszerzyć swoją wiedzę o najnowszej części filmu. Wydanie
Blu-ray zawiera sporą liczbę materiałów dodatkowych. Twórcy podeszli do nich w
ciekawy sposób, budując niejako legendę swojej historii.
"MONARCH: Declassified"
to zestaw fałszywych materiałów dokumentalnych. Pierwszy z nich zatytułowany
jest "Operation: Lucky Dragon" i jest rozwinięciem sekwencji
otwierającej film, ale tym razem opatrzony został komentarzem. To taki fałszywy
dokument o tym, jak rząd tropił, badał, a potem chciał zniszczyć Godzillę.
Świetnie uzupełnia on historię, którą widzieliśmy w filmie – nawet jeżeli kilka
elementów w "Godzilli" nam "nie grało", to tutaj wiele
rzeczy zostało wyjaśnionych. "MONARCH: The M.U.T.O. File" też zawiera
elementy z czołówki, ale jest znacznie rozbudowany. To świetnie uzupełniający
samą historię w filmie fałszywy dokument, który przybliża prace organizacji
badającej wybudzone z letargu potwory. Są one nazwane M.U.T.O. a przetłumaczone
u nas jako G.N.O.L. - Gigantyczny
niezidentyfikowany organizm lądowy. "The Godzilla Revelation" udaje
dokument, który próbuje ujawnić prawdę o MONARCH i M.U.T.O., ale korzysta już
głównie z wcześniej zaprezentowanych materiałów.
Drugi materiał dodatkowy nosi
nazwę "Godzilla: Force of Nature" i jest dokumentem opowiadającym
historię Króla Potworów, w którym obok najnowszego wyglądu, mamy możliwość
spojrzenia też na klasycznego giganta. Twórcy wspominają swoje pierwsze
spotkania z Godzillą z japońskich filmów sprzed lat. Dużo tutaj także
fragmentów, które przedstawiają prace nad filmem, ale też nad współczesnym
wyglądem Godzilli. Kluczem do sukcesu takiego filmu, są oczywiście efekty
wizualne. Wiele pracy im poświęcono, szkoda, że większość ujęć z Godzillą
dzieje się w nocy lub o zmroku.
"A Whole New Level of
Destruction" to 8-minutowy materiał poświęcony totalnemu zniszczeniu,
jakie oglądamy w filmie. Co prawda potworów raczej nigdy nie ujrzymy w
rzeczywistości, ale doświadczenia związane z tsunami czy trzęsieniami ziemi są
znane. I tutaj twórcy chcieli przedstawić je możliwie jak najuczciwiej. Do tego
wszystkiego potrzebne są olbrzymie plany zdjęciowe, a w większości zbudowano je
w plenerze i tylko uzupełniono w komputerze.
"Into the Void": The
H.A.L.O. Jump" poświęcony jest specjalnemu skokowi spadochronowemu, który
w filmie ogrywa ważną rolę. Odbywa się on z bardzo dużej wysokości i w
projekcie filmu był od samego początku. Filmik pokazuje dlaczego nie udało się
tego skoku nakręcić w realu i trzeba było posiłkować się efektami wizualnymi.
"Ancient Enemy: The
M.U.T.O.s" jest spojrzeniem na monstra. W filmie pojawiły się trzy i od
początku wiadomo było, że będą ze sobą walczyły. Twórcy dokładnie przyjrzeli
się wcześniejszym japońskim potworom i to one zainspirowały ich do stworzenia
nowych przeciwników Króla Potworów. Inaczej sprawa ma się z Godzillą, który ma
kilka charakterystycznych elementów i nie było pożądane, by od nich odejść za
mocno. Osobną sprawą jest realizacja dźwięków wydawanych przez potwory. Inaczej
słychać je w drodze, inaczej w czasie walki.
"Godzilla" powrócił,
film się udał, wydanie warto jest postawienia na półce. Gdy Hollywood podchodzi
do klasyki z dużym szacunkiem, to sukces jest zapewniony. Tak stało się właśnie
tym razem.
(dla www.stopklatka.pl)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz