poniedziałek, 20 października 2014

Recenzja wydania Blu-ray filmu "Na skraju jutra"


"Na skraju jutra" to imponująca mieszanina wojennego kina akcji z science-fiction. Propozycja oryginalna, choć korzystająca ze stworzonego wcześniej japońskiego pierwowzoru. Tom Cruise wybrał świetny projekt na swój kolejny przebój, choć zdecydowanie to on właśnie jest najsłabszym jego ogniwem. To zaskakujące, że ten film w kinach za oceanem nie spodobał się popcornowej publiczności, ale cieszy, że  zyskał za to wielkie uznanie wielbicieli science-fiction. W tym gatunku nie jest łatwo dziś zachwycić. Tym razem Hollywood jest górą.

Trwa wojna z kosmitami, ludzkość przygotowuje się do kontrofensywy i liczy na sukces. Cage to gość od PR, ale przyjdzie mu zmierzyć się z prawdziwym wrogiem na polu bitwy. Niedoświadczony w walce i nieprzygotowany do bitwy bohater ginie chwilę po wylądowaniu. Koniec? Nic z tego. Kosmiczna siła obdarzyła go możliwością przeżywania tego samego dnia w nieskończoność. A co za tym idzie Cage za każdym razem nabiera doświadczenia i powoli próbuje rozwiązać swój problem. To tylko mocno skrócona treść filmu, bo zdecydowanie lepiej doświadczyć tej świetnej historii samemu.

"Na skraju jutra" trafił do kin na świecie 6 czerwca, w 70. rocznicę inwazji aliantów na plażach Normandii podczas II wojny światowej. Wspaniały hołd złożyli twórcy słynnym poprzednikom. W hollywoodzkim filmie także mamy lądowanie na francuskiej plaży, choć zostało ono przygotowane dla produkcji science-fiction. Chaos jaki widzimy w filmie dobrze oddaje wydarzenia sprzed 70 lat. Nawiązania są czytelne, twórcy przyznają się, że oglądali i cenią "Szeregowca Ryana". Sceny filmu są w tym miejscu spektakularne, efekty wizualne zapierają dech w piersiach.

Najlepiej wypada ta opowieść w chwilach gdy bohater wpada w pętle czasu i próbuje odzyskać dawne życie. Cage budzi się zapewne setki razy i za każdym razem jest coraz lepszy w tym co robi (jak bohater pamiętnego "Dnia Świstaka"). Świat widzi w nim tylko dezertera, ale on sam wie, że wpadł w większe tarapaty. Na szczęście bohater zyska towarzyszkę swojej niedoli, która jak on ma za sobą podobne doświadczenie. Dzięki takiemu rozwiązaniu otrzymujemy wartki, przepełniony humorem, wojenny film SF. Tutaj na każdym kroku czekają na nas niespodzianki i wielka chęć rozwiązania zagadki z pętlą czasu. Nie jest ona niestety najmocniejszym elementem całej układanki i już pod koniec zaczyna się sypać. Liczy się jednak sama droga Cage'a do jej rozwikłania. Twórcy nie szczędzili środków, efekty specjalne są znakomite, do tego świetna scenografia, kostiumy wojowników, klimat. Na ekranie ten mix wypadł genialnie, nie można się nudzić. W końcu fani gatunku otrzymali oryginalne SF, ale korzystające ze sprawdzonych wzorców klasycznego kina wojennego. Tylko ten Tom Cruise…

Wydanie Blu-ray

Zdecydowanie lepiej jest oglądać "Na skraju jutra" w pokoju z mniejszą ilością światła, pod wieczór. Wpływa to na dobry odbiór filmu, jego klimat. Dźwięk przygotowano oczywiście perfekcyjny, w kinie wojennym jest to niezbędne. Liczne odgłosy walki, wybuchy, latające pojazdy, ale też kosmici grają dźwiękiem i to słychać ze wszystkich głośników dokoła głowy.

Wydanie posiada sporą liczbę dodatków. Zostały one przygotowane z polskimi napisami i dobrze uzupełniają naszą wiedzę i sympatię dla tej hollywoodzkiej produkcji.

"Operacja Dwonfall" to zestaw dokumentów przybliżających prace nad filmem. Pierwszy z nich nazywa się "Adrenaline Cut" i jest nieco rozbudowanym charakterystycznym fragmentem filmu. Kolejny dodatek to "Storming The Beach", 9-minutowy making of o realizacji tej produkcji. Dość tradycyjna robota z wypowiedziami twórców, ale ciekawie ukazująca pracę na samym planie – co zawsze warto zobaczyć. Widać tutaj przede wszystkim "ręczną" robotę speców od efektów i zaangażowanie całej ekipy często brnącej w błocie (także Cruise'a). Bardzo to wszystko mozolne, a wybuchów wokoło dużo. To podkreśla, jak starannie przygotowano całą produkcję. Krótko i treściwie.

Dodatek "Weapons of the Future" przybliża budowę szkieletu bojowego, który używają żołnierze: prace nad jego stworzeniem i praca z nim na planie. I choć był on nieco podrasowany w komputerze, to jednak całą strój aktorzy musieli nosić na sobie. Można tutaj zobaczyć, jak radził sobie z nim Tom Cruise i jak ciężko pracował, by wiarygodnie wypaść na ekranie.  "Creatures Not of This World" koncentruje się na przedstawieniu obcych, a twórcy bardzo chcieli przedstawić coś oryginalnego. "On the Edge with Doug Liman" to specjalny 42-minutowy dokument, który szczegółowo przybliża produkcję. Bardzo tutaj dużo ciekawych obserwacji całej produkcji, a wypowiadają się oczywiście wszyscy najważniejsi twórcy filmu.

We wszystkich tych materiałach świetnie ogląda się prace na planie, materiały z pre-produkcji – szkice koncepcyjne i komputerowe pre-wizualizacje. Były one wszystkie niezbędne do przeprowadzenia tej produkcji, z takim powodzeniem.

"Sceny usunięte" to 7 minut fragmentów z filmu. Część z nich to sceny rozbudowane, są też takie, w których nie ma jeszcze efektów specjalnych, albo używane są komputerowe pre-wizualizacje. Jedna z nich pokazuje scenę po lądowaniu na plaży, kiedy wszyscy żołnierze już nie żyją. W sumie niestety nie ma tego za wiele i jakoś specjalnie nie wnoszą one nic nowego do naszej wiedzy o całej historii.

Film + dodatki "Na skraju jutra" to porządna robota wydawnicza. Może nie jest to zbyt mocno rozbudowane wydanie, ale zdecydowanie dobrze oba elementy się uzupełniają. A do filmu warto powracać, bo dawno nie było tak udanego hollywoodzkiego filmu science-fiction.


(dla www.stopklatka.pl)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz