czwartek, 27 lutego 2020

Spielberg rezygnuje z „Indiany Jonesa 5”


Steven Spielberg nie będzie reżyserował „Indiany Jonesa 5”, a jego zastąpienie negocjuje James Mangold. Spielberg odszedł sam, czy go delikatnie odsunięto?

„Indiana Jones 5” to projekt, który ciągle jest w powijakach. Już kilkukrotnie przekładano datę jego premiery (19 lipca 2019/10 lipca 2020/9 lipca 2021), zmieniano scenarzystów (szkoda, że zrezygnowano ze złotego pociągu w polskich górach) i pomysły na nową przygodę. Według Harrisona Forda zdjęcia mają się rozpocząć w przeciągu dwóch miesięcy, ale czy nowy reżyser zdoła w tak krótkim czasie przejąć tak istotną i zapewne skomplikowaną produkcję? Moim zdaniem data premiery filmu ponownie zostanie przesunięta, ale oficjalnie Disney milczy w tej sprawie.

Przekazanie „Indiany Jonesa 5” innemu reżyserowi to odważny krok. Spielberg związany był z tym bohaterem od samego początku, a od premiery „Poszukiwaczy zaginionej arki” mija już 39 lat. Zaplanowana na przyszły rok premiera piątego filmu to piękne uhonorowanie 40-letniej rocznicy.  Według nieoficjalnych źródeł Spielberg sam podjął decyzję o odejściu z funkcji reżysera, chcąc przekazać Indy’ego nowemu pokoleniu i by ci przedstawili widzom swoją wersję tej historii. Spielberg pozostanie producentem filmu, co pozwoli mieć mu na pewno jakiś wpływ na kształt projektu. Oby nie za duży, bo zmiany potrzebne są radykalne.

Rozmowy z Jamesem Mangoldem jeszcze się nie zakończyły, a reżyser opromieniony uznaniem za oscarowy „Le Mans ‘66” zapewne stawia znaczące wymagania i na pewno podejmuje duże ryzyko. Dla Mangolda to nie nowość, już raz przejął słynną serię z kultowym bohaterem. W 2017 roku to jemu powierzono realizację „Logana”, film okazał się sukcesem (619 mln dolarów wpływów) i dał Mangoldowi nominację do Oscara za scenariusz.

Dlaczego Spielberg odszedł? Może nie czuje się na siłach przewodzić tak dużej produkcji i dostrzega upływ lat? „Królestwo Kryształowej Czaszki” to nawet po latach duża wpadka. Wtedy zawinił głównie George Lucas, ale Spielberg nie umiał niestety dostrzec słabości tamtej historii i nie przeciwstawił się przyjacielowi. Niesmak po tamtym filmie pozostał, obawy o piątą część są więc uzasadnione, a skoro Spielberg był w stanie oddać „Jurassic Park” w nowe ręce, to…

Po tym, jak Disney kupił LucasFilm, pomysłodawca „Gwiezdnych wojen” i „Indiany Jonesa” George Lucas odszedł na emeryturę, a jego następcy zaczęli odmładzać Gwiezdną Sagę. Teraz przyszedł czas na drugiego kultowego bohatera i coś mi podpowiada, że i tutaj Disney chce doprowadzić do zmian w podejściu do tej serii. Spielberg mógł to dostrzec lub delikatnie dano mu do zrozumienia, że czas na zmiany. W dodatku relacje tego legendarnego twórcy z konsorcjum Disneya nie są przesadnie bliskie, a ostatnie swoje projekty realizował on z innymi dużymi studiami. Co ciekawe jego „West Side Story” powstaje dla 20th Century Studios, które z czasem przeszło w ręce Disneya. Czy studio widziało musical Spielberga? Czy wszystko z tym filmem jest w porządku? Ja osobiście boję się nowej wersji tej legendarnej historii, która znajduje się w rękach Spielberga. A może rezygnacja z Indiany to pokłosie afery z córką?

„Indiana Jones 5” bez Spielberga to ciekawy kierunek dla rozwoju tego projektu. Mimo, że „Player One” się udał, osobiście uważam, że Indy potrzebuje nowego i odważnego spojrzenia na tę legendę, a Spielberg niekoniecznie dałby radę z powodzeniem i nowocześnie opowiedzieć jego kolejną przygodę. Mangold w „Loganie” zaproponował takie właśnie podejście do tego komiksowego bohatera i zdecydowanie na tym wygrał. Oczywiście Indiana Jones nie może stać się czymś tak radykalnie innym od całej serii, ale zdecydowanie potrzebuje oddechu, jakiegoś ciekawego i nowego spojrzenia. Takiego kroku naprzód, jak dostał na przykład Bond w „Casino Royale”.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz