Producenci gali wręczenia Oscarów zażartowali z powszechnie uznawanych za nieudane efektów wizualnych do filmowej wersji „Kotów”. Przeciwko takiemu opisaniu porażki filmu zaprotestowało Stowarzyszenie skupiające twórców efektów wizualnych.
Przebrani za koty James Corden i Rebel Wilson wręczali Oscara w kategorii doceniającej efekty wizualne. „Koty” to filmowa wersja słynnego musicali, która niedawno zdominowała nominacje do Złotych Malin i nie zdobyła ani jednej nominacji do Oscara. W pierwszych dniach dystrybucji filmu w USA pisano przede wszystkim o bardzo złych efektach wizualnych. Członkowie obsady filmu James Corden i Rebel Wilson kpili ze słabych efektów wizualnych, sam Corden przyznał w kuluarach, że do dziś nie widział całego filmu. Na scenie zaś prowadzący mówili: „Jako obsada Kotów, nikt poza nami nie rozumie znaczenia dobrych efektów wizualnych”.
Przeciwko takiej prezentacji na Oscarach kategorii doceniającej efekty wizualny zaprotestowało Stowarzyszenie skupiające ludzi zajmujących się tą dziedziną sztuki. Według nich, Akademia zasugerowała, że złe efekty wizualne były winne porażki filmu w kinach. „Najlepsze efekty wizualne na świecie nie zrekompensują źle opowiedzianej historii. Visual Effects Society koncentruje się na rozpoznawaniu, rozwijaniu i honorowaniu efektów wizualnych jako formy sztuki - oraz na zapewnieniu, że mężczyźni i kobiety pracujący w VFX są odpowiednio doceniani. W noc, w której chodzi o uhonorowanie pracy utalentowanych artystów, niezmiernie rozczarowujące jest to, że Akademia zrobiła z efektów wizualnych żart. Nasi artyści, technicy i innowatorzy zasługują na szacunek za ich niezwykły wkład w filmowaną rozrywkę i nie należy ich przedstawiać jako wygodnego kozła ofiarnego” – napisano w oświadczeniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz