Obawy względem „Zenka” miałem
spore, ale postanowiłem obejrzeć film bez jakiegoś specjalnie negatywnego
nastawienia. Założenie było proste, zobaczyć dobry polski film, jakąś historię,
ciekawego bohatera. A co zobaczyłem?
Dlaczego to tak bardzo zły film?
Może dlatego, że jest przeraźliwie nudny? A może dlatego, że filmowo nie ma nic
do zaoferowania? „Zenek” to zdecydowanie nie jest „Disco Polo”, a przecież
tamten film z Dawidem Ogrodnikiem potrafił fajnie bawić się tematyką, tak mi
odległą a dotykającą także tego popularnego rodzaju polskiej muzyki.
„Zenek” traktuje temat bardzo poważnie
i chyba to jest jego główny problem. Bohater nie przekonuje w żadnym momencie,
jego historia jest na siłę udramatyzowana. Twórcy starają się stworzyć poważny
film, ale wychodzi im coś odwrotnego. Niektóre historie po prostu nie nadają się do
filmowego opowiadania. Losy muzyka można byłoby streścić w kilku
zdaniach, ale twórcy woleli zaoferować nam niemal dwugodzinne filmowe
doświadczenie. Było takich opowieści mnóstwo, ta nie ma zbyt wiele do zaoferowania.
Zenek Martyniuk odniósł sukces i dostarcza
radości milionom słuchaczy – niech i tak będzie, gratuluję, ja tego słuchać nie
muszę. Tylko, czy jest to już czas na tworzenie filmowych pomników tego artysty?
Czy w pogoni za zyskiem, przypadkiem nie zapędzono się w jakiś ciemny kąt
polskiej kinematografii? Nostalgiczna podróż także w moją młodość to tylko gra
na pewnych schematach, totalnych uproszczeniach. Zabieg bardzo czytelny, ale
bez krzty oryginalnego podejścia do kina, tak by trafił TYLKO do odbiorców i
fanów Zenka Martyniuka. Ten film jest więc dokładnie taki, jaka jest jego
muzyka – prosty, bardzo przystępny i zwyczajnie wpadający w… oczy. Jaki kraj,
takie disco-kino-polo.
„Zenek” to moim zdaniem
przedsięwzięcie bardzo niewielu wartości. Dobrze spisali się młodzi aktorzy, twórcy scenografii bazarowo-klubowej, ale innych plusów szukać należy ze świecą. Powstanie filmu cieszy mnie głównie
dlatego, że widzowie chodzą na taką propozycję do kin – tych większych i tych
mniejszych. Ekonomicznie "Zenek" wygrał, ale na niemal każdym innym poziomie, rozczarował. Jest jak ta muzyka - niestrawny. [Ocena 4/10]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz