Szczególnie dla Smauga warto wybrać
się na drugiego "Hobbita"! Takiego smoka w kinie jeszcze nie
było. Widać wysiłek gości od efektów specjalnych, by ten element
dopieścić maksymalnie. Ostatnio w kinie tak się zachwycałem
Gollumem – to podobna klasa filmowej magii. Niestety wiele innych
„technicznych” momentów w „Pustkowiu Smauga” jest zrobionych
dość średnio i efekty wypadają przeciętnie. Widać to
szczególnie w dużych planach, gdy drużyna podróżuje, lub na tle
pięknych widoczków. W każdym razie, drugi „Hobbit” wypadł
filmowo lepiej od „Niezwykłej podróży”, ale i tak nie jest to
dzieło wybitne i daleko mu do „Władcy Pierścieni”.
Wyprawa trwa, ale drugą opowieść
przerwano bardzo drastycznie. Oczywiście warto zajrzeć teraz do
książki by zobaczyć „co i jak”. W sumie pamiętam „kto i
czym” tego smoka ubije, ale nie w tym rzecz. Peter Jackson na pewno
przyszykował dla nas liczne niespodzianki. W „Pustkowiu Smauga”
widać wyraźnie jaki był pomysł twórców by z krótkiej książki,
zrobić dwa, a ostatecznie trzy filmy. Pościgi, bieganiny
(szczególnie w Ereborze i spływ beczkami) można przedłużać w
nieskończoność, a to zawsze wpływa na atrakcyjność samego
filmu. Tylko, że prowadzi nas to wszystko zbyt prostą drogą do
celu. Tu już nie ma czasu na oddech, na poezję, pieśni, magię.
Zrobiło się bardzo widowiskowo, szybko i zbyt gwałtownie.
świetny film :)
OdpowiedzUsuńFilm fantastyczny )))
OdpowiedzUsuń