Niestety. „Wałęsa. Człowiek z
nadziei” nie zakwalifikował się do drugiego etapu rywalizacji o
nominację do Oscara w kategorii Film Nieanglojezyczny. Amerykańska
Akademia Filmowa wytypował dziewięć filmów, które przeszły do
fazy II starań o nominację. Jest tutaj kilka niespodzianek, ale
jeszcze więcej mocnych tytułów brakuje.
Najpierw jednak o tych filmach, które
jeszcze o nominację rywalizują. Spośród 76 tytułów wytypowano 9
filmów, oto one:
Belgia, The Broken Circle Breakdown / W
kręgu miłości, reż. Felix van Groeningen
Bośnia i Herzegowina, An Episode in
the Life of an Iron Picker / Senada, reż. Danis Tanovic
Dania, The Hunt / Polowanie, reż.
Thomas Vinterberg
Niemcy, Two Lives / Dwa życia, reż.
Georg Maas
Hongkong, The Grandmaster, reż. Wong
Kar-wai
Kambodża, The Missing Picture / L’image manquante, reż.
Rithy Panh
Palestyna, Omar, reż. Hany Abu-Assad
Węgry, The Notebook / A nagy füzet, reż. Janos Szasz
Włochy, The Great Beauty / Wielkie
piękno, reż. Paolo Sorrentino
Głosowanie na nominacje odbywa się w
dwóch etapach. W pierwszym wyboru dziewięciu filmów dokonuje
specjalna komisja złożona z kilkuset członków Akademii, którzy
od października do 16 grudnia mieli za zadanie obejrzenie wszystkich
kandydatów. Ta grupa wytypowała sześć filmów, trzy dodatkowe
typuje specjalny komitet oscarowy. W drugiej fazie wytypowane filmy
obejrzą osoby zgromadzone w specjalnym zespole. Mają oni czas do 10
stycznia.
Nominacje do Oscarów ogłoszone
zostaną 16 stycznia. 2 marca poznamy laureata w tej i innych
kategoriach.
Moi faworyci, którzy znajdą się w
finałowej piątce? Ci najważniejsi to przedstawiciele Europy: „W
kręgu miłości”, „Polowanie” i „Wielkie piękno”. Mocnym
kandydatem jest też „The Grandmaster” Wong Kar-waia, a dla kogo
piąte miejsce? Tutaj wszystko jest możliwe i otwarte, więc
strzelać nie będę. Mogę jednak napisać, że Niemcy mają silnego
kandydata, Danis Tanovic po „Ziemi niczyjej” jest w Akademii
bardzo pamiętany, życzę powodzenia węgierskiemu filmowi Janosa
Szasza. Dość niespodziewanie w dziewiątce jest film z Kambodży, a
Akademia lubi egzotyczne kraje.
A teraz kilka słów o nieobecnych. Już
kilka dni temu na moim blogu pisałem, że wokół „Wałęsy...”
niewiele się w USA dzieje, a to źle wróży. Niestety Akademia nie
dostrzegła znaczącego dzieła w naszym kandydacie i po wybranych
filmach trudno się temu dziwić. Już dawno bowiem Akademia nie
docenia historycznych i biograficznych opowieści, dziś o Oscara
nieanglojęzycznego walczą filmy o innych wartościach.
Sporą niespodzianką jest brak wśród
kandydatów „Przeszłości” Asghara Farhadiego, który po słynnym
„Rozstaniu” ma przecież wysokie notowania na świecie. Ja nie
uważam tego filmu za tak wybitny, jak jego poprzednie dzieła i nie
ubolewam nad tą nieobecnością. Ale na skróconej liście nie ma
też innych wysoko ocenianych filmów, takich jak m.in.: „Rakieta”
z Australii, „Heli” z Meksyku, „Borgman” z Holandii, „Pozycja
dziecka” z Rumunii, „Dziewczynka w trampkach” z Arabii
Saudyjskiej, „Metro Manila” z Wielkiej Brytanii. I tak jak "Wałęsa" także inne duże historyczne filmy poległy. Nie awansował kandydat z Rosji, bardzo drogi i spektakularny "Stalingrad" (mimo, że miał silnego amerykańskiego partnera), nie ma filmu z Francji, którego bohaterem jest Renoir (Francuzi plują sobie w brodę, że nie wystawili "Życia Adeli", bo Oscara by wygrali).
I ciągle uważam, że lepiej w
oscarowej rywalizacji wypadłaby „Ida” - czy uda się zgłosić
ten film w przyszłym roku?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz