Bardzo lubię film Petera Weira „Pan i władca: Na krańcu świata”. 10 nominacji do Oscara (w tym za najlepszy film roku), dwie nagrody (w tym za zdjęcia) i jedna z najpiękniejszych kinowych morskich przygód. Od lat pytano o kontynuację tej opowieści, różne były pomysły na nią. Teraz pojawił się kolejny.
Ten film wzbudził w 2003 roku spore zainteresowanie, nie był może wielkim przebojem, ale zarobił 200 mln dolarów, co jak na taką produkcję było sporym osiągnięciem. Przyczynił się do tego kunszt reżyserski Petera Weira, autora m.in. „Pikniku pod Wiszącą Skałą”, „Świadka”, „Stowarzyszenia Umarłych Poetów” i „Truman Show”. Spore też słowa uznania należą się odtwórcom głównych ról, a byli to Russell Crowe i Paul Bettany, autorowi zdjęć, całej ekipie technicznej i tak dalej…
Scenariusz filmu „Pan i władca: Na krańcu świata” powstał na podstawie dwóch książek z popularnego cyklu, którego autorem jest Patrick O'Brian. Pisarz stworzył takich opowieści wiele, ich bohaterem jest kapitan Jack Aubrey, akcja rozgrywa się w czasie wojen napoleońskich.
Film jest cudowny, nakręcony z rozmachem i w starym stylu, ale widzowie potrafią też narzekać, bo nie jest to krótka opowieść. Mi to nie przeszkadzało i film ten obejrzałem kilka razy. Z przyjemnością sięgnę po kolejną taką produkcję.
20th Century Studios powraca podobno do tego tematu i zleciło przygotowanie nowego scenariusza do filmu o dzielnym kapitanie. No właśnie! Film nie będzie kontynuacją losów Jacka Aubreya, poznamy za to jego przeszłość i drogę do stania się nieugiętym morskim kapitanem. Dowiemy się też, jak zaprzyjaźnił się z doktorem Maturinem. Nie zobaczymy więc w filmie gwiazd poprzedniego filmu, pojawią się młodzi i popularni aktorzy.
Scenariusz pisze Patrick Ness, który w 2016 roku stworzył bardzo zgrabny „A Monster Calls”. Nie ma jeszcze szczegółów produkcji, nie wybrano reżysera. Peter Weir milczy od wielu lat, ale nie sądzę aby namówiono go na współpracę. Może i lepiej?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz