Martin Scorsese pojawił się niedawno na New York Film Festival i wygłosił kilkuminutowe przemówienie na temat stanu współczesnego kina. Mistrz chwalił festiwal za mistrzowski repertuar w czasach, gdy „kino jest dewaluowane, poniżane, umniejszane ze wszystkich stron, niekoniecznie biznesowych, ale na pewno artystycznych”.
Według Scorsese dużą częścią problemu było skupienie się branży na finansowym sukcesie filmu: „Od lat 80. kładziono nacisk na liczby. To trochę odpychające. Koszt filmu to jedno, bo film kosztuje określoną kwotę, a finansiści oczekują przynajmniej odzyskania tej kwoty. Dziś nacisk kładziony jest przede wszystkim na liczby, koszty, weekend otwarcia, ile zarobił w USA, ile zarobił w Anglii, ile zarobił w Azji, ile zarobił na całym świecie, liczbę widzów. Jako filmowiec i jako osoba, która nie wyobraża sobie życia bez kina, zawsze uważam to za bardzo obraźliwe”
Scorsese wypowiedział się bardzo pochlebnie o festiwalu filmowym w Nowym Jorku: „Zawsze wiedziałem, że na New York Film Festival nie ma miejsca na takie rozważania i tu też jest klucz: tu nie ma nagród. Nie musisz konkurować. Tu po prostu trzeba kochać kino.”
To kolejny ważny głos w branży filmowej, która z niepokojem przygląda się zmieniającym trendom i pogoni finansistów/studiów za zyskami.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz