Wiele wskazuje na to, że Patryk Vega stracił zaufanie widzów, nie jest już rozchwytywanych przez dystrybutorów i kina. Czy zmieni coś jego nowy film? Po pierwszych fragmentach „Putina”, zwiastuję kolejną klapę, ale Vega nie raz już zaskakiwał. We wrześniu przekonamy się, czy ma on wiernych widzów i czy kina zechcą pokazywać jego kolejny film.
We wrześniu upłyną dwa lata od premiery totalnie nieudanej „Niewidzialnej wojny”, na którą wybrała się śladowa liczba widzów poszła i chyba srogo się rozczarowała tą autobiograficzną opowieścią. Wcześniejsze filmy tego twórcy też były koszmarne, ale widzów gromadziły.
Patryk Vega wprowadzał po kilka filmów rocznie, przynosił kinom spore wpływy, kolejka chętnych chciała z nim pracować. Ale coś pękło, bo Vega sukcesywnie tracił widzów, a jego ostatni film to był koszmar filmowy z najgorszych snów.
Zmienił więc ten twórca ponownie swój pseudonim i we wrześniu 2024 roku zaprezentuje widzom kolejny film. Będzie to, zapowiadany już od jakiegoś czasu, film o Putinie, zatytułowany… „Putin”. W internecie dostępne są krótkie fragmenty tego przedsięwzięcia i jest to typowy Vega.
Nie wiadomo, czy na twórczości Vegi poznali się dystrybutorzy, czy też on sam chce mieć pełną kontrolę nad filmem, ale „Putin” ma nowego dystrybutora, o tajemniczej nazwie 77. Ciekawe czy 27 września 2024 roku widzowie wrócą na kino Vegi, czy też potwierdzą odwrót od jego propozycji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz