Wybitna książka Andy'ego Weira w rękach Ridleya Scotta. Do tej pory filmowcy bardzo ostrożnie przekazywali nam informacje na temat swojego podejścia do tej znakomitej literatury. Nowy zwiastun "Marsjanina" wiele wyjaśnia w tej kwestii. Rewolucji raczej nie będzie.
Książka jest świetna i to jedna z takich pozycji, które warto poznać przed obejrzeniem filmu. Jest to bowiem opowieść, którą nie będzie łatwo dostosować do wymogów filmowych, a te zdecydowanie muszą ją potraktować skrótowo. Przede wszystkim dlatego, że książka jest głównie dziennikiem pisanym przez Marka Watneya, a ten naukowiec nie szczędzi czytelnikowi mnóstwa ciekawych szczegółów dotyczących próby przeżycia w nieprzyjaznych okolicznościach. Tego po prostu nie da się przenieść w całości do filmu. I BARDZO DOBRZE!
Miałem spore obawy do tej pory, co do sposoby opowiadania tej historii. Po najnowszym zwiastunie widać już, że Scott trzyma się książkowej narracji i zapewne wycinając z niej wiele "technicznych" niejasności umili nam seans filmowy niezwykłą historią człowieka, który bardzo chce przeżyć na Marsie (i nie zapomni o starających się go ratować ludziach na Ziemi oraz w kosmosie).
Mam nieodparte wrażenie, że zdecydowanie lepiej ogląda się ten zwiastun po przeczytaniu książki. Widać wyraźnie, jak manipuluje się zapowiedziami, by zachęcić a nie zdradzić za wiele. Premiera filmu w Polsce na początku października. Mam szczerą nadzieję, że Ridley Scott nie zepsuje tak dobrej książki.
PS. Bob Dylan w podkładzie muzycznym zwiastuna. Czyżby twórcy zrezygnowali z disco?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz