poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Najgorszy film o superbohaterach poległ w USA


Jak to jest, że są studia w Hollywood, które zdecydowanie nie radzą sobie z ekranizacjami komiksów. Już kolejny raz 20th Century Fox ponosi porażkę opowiadając o "Fantastycznej czwórce".

Nowa "Fantastyczna czwórka" zapowiadała się na spore wydarzenie. Popularny komiks, niezła obsada, obiecujący reżyser. Na nic się to nie zdało. Za kulisami trwa spór pomiędzy reżyserem a studiem, a obie strony zrzucają na siebie winę za tą dotkliwą porażkę. Krytycy piszą, że to najgorsza filmowa ekranizacja komiksu, mało tego widzowie też nie chcą oglądać tego filmu. W pierwszy weekend film w USA przyniósł wpływy sięgające 26,2 mln dolarów. To poniżej wszystkich prognoz, które mówiły o wpływach 40-50 mln dolarów. To jedno z najsłabszych otwarć filmów o superbohaterach w amerykańskich kinach (poprzednie okropne filmy z Jessicą Albą startowały na poziomie 56,1 mln dolarów oraz 58,1 mln dolarów). "Fantastyczna czwórka" wystartowała gorzej od "Zielonego szerszenia", a to był poziom 33,5 mln dolarów. Jedynie "Ghost Rider 2" na starcie zarobił 22,1 mln dolarów, ale to było złe jeszcze na etapie produkcji. Na rynkach międzynarodowych "Fantastyczna czwórka"  dorzuciła 34,1 mln dolarów. Budżet filmu sięgnął 120 mln dolarów. Szefowie studia mówią o rozczarowaniu, ale nie rozstają się ze światem Marvela. Przed nimi opowieści osadzone w świecie "X-Men", a czy Fantastyczna czwórka będzie miała szansę na rehabilitację w którymś z tych filmów, tego jeszcze nie wiadomo.

Nie mogę odmówić sobie próby zanalizowania problemu. Przedsięwzięcie za takie pieniądze nie jest oddawane przecież w ręce amatora. Szefowie/Przedstawiciele/Księgowi/Producenci studia rozmawiają więc bardzo długo z kandydatami a gdy wybiorą odpowiedniego zapewne i tutaj mają wiele do uzgodnienia. Wszystkim zależy na sukcesie, ale zaczynają się gry/podchody/wtrącanie się… SKĄD JA TO ZNAM! Drogi do porażki są dwie. 1) Studio ingeruje tak mocno w wizję reżysera, że ten nie jest w stanie pokazać na ekranie tego co chciał (wersja reżysera Josha Tranka). 2) Reżyser nie radzi sobie z tak dużą hollywoodzką produkcją, na planie panuje chaos, a twórca przechodzi kryzys – w dodatku pod koniec został on odsunięty przez producentów, były dokrętki i ostateczny montaż poszedł w ręce kogoś innego (wersja studia Fox). Jakby nie było, jedno jest pewne. KTOŚ NA WYSOKIM SZCZEBLU podjął złą decyzję. Żadne rozmowy, uśmiechy, poklepywanie się po plecach nic nie dadzą jeśli osoba słabo orientująca się w tematyce oddaje projekt w ręce mało kompetentnej osoby, która pięknie się wysławia, ma imponujące CV, wielkie kontakty. ZNACIE TO? Szkoda "Fantastycznej czwórki" i kilku innych fajnych projektów, które zostały w ten sposób zepsute.

Na czele zestawienia amerykańskiego box office "Mission: Impossible. Rouge Nation", który obronił pozycję lidera tracąc 47 procent widzów. Przyniosło to wpływy na poziomie 29,4 mln dolarów i już 108,6 mln dolarów z amerykańskich kin od premiery. Na rynkach międzynarodowych film uzbierał w sumie 156,7 mln dolarów.

Dobre opinie zbiera thriller psychologiczny "Dar", debiut reżyserski znanego aktora Joela Edgertona. W USA wpływy wyniosły 12 mln dolarów (3. miejsce), a średnia na kopię jest większa niż przy "Fantastycznej czwórce". Budżet filmu "Dar" to 5 mln dolarów.

W kinach pojawił się też film "Nigdy nie jest za późno" z Meryl Streep w obsadzie, Jonathanem Demme ("Milczenie owiec") w roli reżysera i Diablo Cody ("Juno") w roli scenarzystki. Trio oscarowe stać było na 7 mln dolarów, ale też liczba ekranów nie była duża (1603). To słaby wynik dla Streep, choć film kosztował tylko 18 mln dolarów. W następny weekend film trafi na ponad 2 tysiące ekranów.

Amerykanie obejrzeli też "Baranka Shauna", a wpływy z weekendu to 4 mln dolarów.

Z ważniejszych osiągnięć. "Ant-Man" na świecie przekroczył już wpływy 300 mln dolarów. "Minionki" też w USA mają już ponad 300 mln dolarów, a dodatkowo 600 mln na świecie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz