Niedawno powołana nowa szefowa Polskiego Instytutu Sztuki
Filmowej Magdalena Sroka udzieliła wywiadu "Gazecie
Wyborczej". Sporo tutaj pytań o plany związane z PISF. I to interesuje
mnie najbardziej, bowiem są tutaj pomysły na realizowanie większej ilości
filmów gatunkowych, wsparcie dla debiutantów, rozszerzenie działań
edukacyjnych, otwarty dostęp do danych z box office.
Kilka pomysłów może wywołać burzę w środowisku, ale szefowa
PISF zastrzega, że chce rozmawiać z branżą. Oto fragmenty tej rozmowy.
Dlaczego postanowiłaś
zostać szefową PISF-u?
- Bo zajmuję się tym tematem, bo pracuję z filmowym biznesem
od jakiegoś czasu, bo wymyśliłam Krakowską Komisję Filmową i Regionalny Fundusz
Filmowy, bo kino mnie podnieca, ale przede wszystkim dlatego, że mam kilka
chyba sensownych pomysłów i potrafię je zrealizować.
[…]rozmowa z komisją konkursową była trudna. Przyjęłam
założenie, że będę mówiła, co myślę. Od początku do końca. I doszło do takiego
momentu, że zaczęliśmy się spierać. Przesłuchanie stało się nagle rozmową na
argumenty. Być może to zadecydowało.
- Namawiali mnie różni ludzie. A zaczęło się rok temu na
Festiwalu Filmowym w Gdyni. Mówiono, że nie mam nic wspólnego ze środowiskiem
filmowym, że jestem niezależna, że nikt mnie nie zmanipuluje, że się znam i że
może bym wystartowała. Wtedy powiedziałam, że na razie nie ma o czym gadać, bo
zbliżają się wybory samorządowe, a ja jestem lojalna wobec mojego szefa,
prezydenta Krakowa Jacka Majchrowskiego. Dałam jednak szefowi znać już wtedy,
że taki pomysł się pojawił. - Zobaczymy po wyborach - odpowiedział. Wybory
wygrał. Wróciłam więc do tematu, a szef, który jest najszlachetniejszą osobą na
świecie, powiedział, żebym kandydowała, ale ma nadzieję, że przegram i nadal
będę jego wiceprezydentem.
W październiku
zaczniesz formalnie kierować PISF-em. Jakie masz plany?
- Najpierw muszę dokonać rzetelnej analizy od środka.
Planowanie z zewnątrz jest bez sensu. Ale mam oczywiście kilka pomysłów, które
chciałabym wdrożyć.
Pomysł numer jeden.
- Wydaje mi się, że program operacyjny „film fabularny” jest
zbyt obszerny i że być może trzeba wskazać, jakie chcemy mieć kino gatunkowe i
w jakiej ilości, czyli określić, że PISF w danym roku wesprze finansowo na
przykład jeden horror, dwie komedie, trzy filmy familijne i tak dalej. Tak
działa Izraelski Instytut Filmowy, zresztą nie tylko on. Chciałabym się
poważnie nad taką zmianą zastanowić.
Pomysł numer dwa.
- Trzeba myśleć nad alternatywnymi źródłami finansowania
polskiego filmu. Gdyby przedsiębiorcy mogli odliczać od podatku środki
przekazane na nasze kino, można by wtedy utworzyć przy PISF-ie Polski Fundusz
Filmowy, którego zadaniem byłoby oczywiście dofinansowanie produkcji. Wszystko
to wymaga rzetelnej analizy prawnej i zbadania zainteresowania środowiska.
Pomysł numer trzy.
- Chciałabym ustalić minimalne wynagrodzenie dla
debiutantów, bo oni są zbyt często traktowani instrumentalnie. Z drugiej strony
trzeba zachować czujność, bo zdarza się i tak, że debiutantami są wszyscy
pracujący nad filmem, z producentem włącznie. A propos młodych producentów -
chciałabym ich wzmocnić i dawać więcej pieniędzy.
Pomysł numer cztery.
- Należy rozwijać znakomite programy edukacyjne PISF-u, a
gotowe pakiety dla nauczycieli powinny trafiać także do bibliotek i mediatek,
by można było je bezpłatnie wypożyczać. Mam plan stworzenia szerokiej koalicji
na rzecz edukacji filmowej z Narodowym Instytutem Audiowizualnym, Filmoteką
Narodową i Narodowym Centrum Kultury, tak by nasze programy były lepiej
rozpowszechniane niż obecnie.
Pomysł numer pięć.
- Widzę potrzebę realnego dostępu i kontroli danych
związanych z dystrybucją filmów. Dzisiaj nie posiadamy rzetelnych informacji w
tej materii, na przykład ilu rzeczywiście widzów jest na polskich filmach. Nie
ma bowiem prawa, które nakazywałoby kiniarzom przekazywanie danych i dawałoby
nam możliwość ich weryfikacji.
Pomysł numer sześć.
- Trzeba ogarnąć, skoordynować i sprofesjonalizować promocję
polskiego kina za granicą. Tu znów chcę stworzyć koalicję z podległymi
Ministerstwu Spraw Zagranicznych instytutami polskimi i podległym Ministerstwu
Kultury Instytutem Adama Mickiewicza, który propaguje polską kulturę na
świecie. Uważam, że kiedy nasz film nie wchodzi do dystrybucji w jakimś kraju,
a dobrze byłoby go pokazać, to PISF powinien zapewnić choćby napisy w języku
tego kraju. Należałoby ponadto w ramach Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej
rozwinąć komórkę wyspecjalizowaną w promocji filmu na świecie i przeprowadzania
naszych produkcji przez międzynarodowe festiwale.
Pomysł numer siedem.
- Chcę doprowadzić do zwiększenia zwrotu środków z dotacji
PISF-u z dystrybucji filmów oraz większej transparentności. Być może trzeba
zmienić zasady wynagrodzeń dla twórców i producentów na częściowy udział w
przychodach z eksploatacji. Potrzebna jest na ten temat dyskusja i ja na pewno
ją zainicjuję.
CAŁY WYWIAD TUTAJ.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz