Michał Oleszczyk, Dyrektor
Artystyczny Festiwalu Filmowego w Gdyni, zamieścił w internecie informację na
temat swojej wizji przyszłości tej imprezy. Dziś nie wiadomo jeszcze czy w
ogóle Oleszczyk zostanie zaproszony do udziału w konkursie na dyrektora, ale
gdyby do tego doszło to zapowiada kilka znaczących zmian w regulaminie.
Oto treść zamieszczonego na
Facebooku wpisu Michała Oleszczyka:
Ponieważ bardzo dużo osób pyta
mnie "co dalej z Gdynią?", postanowiłem odpowiedzieć publicznie, żeby
uciąć dalsze spekulacje. W dniu 24 września odbyło się posiedzenie Komitetu
Organizacyjnego, w trakcie którego nastąpiło pozytywne skwitowanie mojej
działalności jako dyrektora artystycznego 41. edycji Festiwalu. O wyborze
dyrektora artystycznego na następną kadencję zadecyduje Komitet Organizacyjny
na posiedzeniu następnym. Nie mam wpływu na to, kiedy się ono odbędzie; nie
wiem też, czy zostanę zaproszony do rozmowy jako kandydat na to stanowisko.
Jeżeli zostanę zaproszony,
zaprezentuję koncepcję zmiany regulaminu Festiwalu, a mianowicie umocnienie
tzw. "puli dyrektorskiej", czyli listy maksymalnie pięciu filmów
zgłaszanych przez dyrektora artystycznego do Konkursu Głównego. Uważam, że ta
pula winna wchodzić do Konkursu Głównego automatycznie, na mocy autorytetu
dyrektora. Obecny regulamin działa na niekorzyść dyrektora, który jedynie swoją
pulę "zgłasza" -- nie ma natomiast żadnej gwarancji, że którykolwiek
z tych filmów do Konkursu Głównego się dostanie.
Dla jasności: moja chęć wzmocnienia roli dyrektora artystycznego nie wiąże się z jakimiś autorytarnymi zapędami; uważam, że regulamin powinien być zmieniony niezależnie od tego, czy dyrektorem będę ja, czy kto inny. Stawką nie jest wcale "ego" dyrektora: stawką jest dobro Festiwalu i dobro kultury filmowej w Polsce. Jeśli Gdynia ma być festiwalem polskiego kina, a nie festiwalem instytucji organizujących Festiwal, musi istnieć realny "bezpiecznik" w systemie selekcji: "bezpiecznik", którego rolą jest dbałość o to, by filmy dobre dostawały się na Festiwal niezależnie od tego, w jaki sposób zostały sfinansowane.
Jest jasne, że w interesie Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej leży promowanie filmów współfinansowanych przez Polski Instytut Sztuki Filmowej; jest jasne, że w interesie Telewizji Polskiej leży promowanie filmów współfinansowanych przez Telewizję; jest jasne, że w interesie Stowarzyszenia Filmowców Polskich jest, by na Festiwalu były pokazywane filmy członków Stowarzyszenia. Nie ma w tym nic złego. Natomiast rolą dyrektora artystycznego powinna być dbałość, by ostatecznym kryterium była jakość i waga filmu jako dzieła. Dyrektor artystyczny nie reprezentuje żadnego z ciał decydujących o finansowaniu, nie reprezentuje żadnych instytucji -- jego kompetencją winna być wiedza o filmie polskim i światowym, o nowych trendach i nowych twórcach. Kiedy pojawia się na horyzoncie film godny wsparcia, zwłaszcza film pozbawiony szacownych logotypów przed czołówką -- to rolą dyrektora jest zadbać, by taki film na Festiwalu Filmowym w Gdyni pokazano. Stworzone przeze mnie konkursy (Inne Spojrzenie i Konkurs Krótkometrażowych Filmów Fabularnych) miały szerzej otworzyć gdyńskie drzwi na kino niezależne -- i to się stało. To jednak wciąż za mało. Pora te drzwi otworzyć szerzej, a będzie to możliwe tylko przy zwiększonych kompetencjach dyrektora, nastawionego na kreowanie pozytywnej zmiany w polskiej kulturze.
Jeśli miałbym dalej pracować dla Gdyni, to tylko pod warunkiem spełnienia tego postulatu regulaminowego. Jeśli nie mam to być ja, życzę następnemu dyrektorowi, by jego/jej praca zaczęła się właśnie od wywalczenia rzeczonej zmiany regulaminu. Zaakceptuję każdą decyzję Komitetu Organizacyjnego, włącznie z brakiem zaproszenia mnie do rozmowy o ciągu dalszym. Praca dla Festiwalu to była największa przygoda i zaszczyt w całym moim życiu. Bardzo chciałbym ją kontynuować, ale piłka nie jest po mojej stronie boiska.
***
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz