Za kilka dni poznamy listę filmów zakwalifikowanych do
Konkursu Głównego festiwalu w Cannes i cały program tego wydarzzenia, a
tymczasem konflikt pomiędzy Cannes i Netflixem eskaluje. Ofiarą tych „przepychanek”
może być brak w konkursie kilku bardzo ciekawych tytułów, do których prawa ma
internetowy gigant. Jednym z nich może być „Roma” w reżyserii Alfonso Cuarona.
Pokrótce: Cannes wprowadził zapis do festiwalowego
regulaminu, z którego wynika, że w konkursie o Złotą Palmę mogą wziąć udział
jedynie filmy, które będą miały po festiwalu zapewnioną dystrybucję kinową we
Francji. Według francuskich przepisów dystrybucyjnych, filmy prezentowane
oficjalnie w kinach, dopiero trzy lata po premierze mogą pojawić się na serwisach
streamingowych [Osobiście zapis francuskich dystrybutorów uważam za zbyt
restrykcyjny]. Netflix zagroził bojkotem Cannes.
Spór trwa i impas będzie trudny do osiągnięcia. Środowisko
uważa, że zablokowanie „Romy” będzie uznawane jako bardzo mocne uderzenie
Netflixa w organizatorów festiwali, ale też w tradycyjny model kinowych
prezentacji.
A przedstawiciele Netflixa wiedzą co robią, bowiem firma ta
jest w posiadaniu praw do kilku bardzo ważnych tegorocznych filmów. W Cannes
nie pojawią się więc najprawdopodobniej (nie wiadomo, czy w ogóle by się kwalifikowały…): „Norway” Paula Greengrassa, “Hold the Dark” Jeremy’ego
Saulniera, documentalny “They’ll Love Me When I’m Dead” oraz odświeżony i
zrekonstruowany film Orsona Wellesa “The
Other Side of the Wind”.
Branża filmowa uważa ten konflikt za „mikrokosmos większej
walki o przyszłość nie tylko dystrybucji kinowej, ale całego przemysłu
filmowego”.
Jeśli chodzi o film „Roma” to nie jest znana jego przyszłość
kinowa. W USA na pewno film pokazywany będzie w kinach, aby wziąć udział w
rywalizacji o przyszłoroczne Oscary. Nie wiadomo jeszcze, czy film ten
obejrzymy w naszych kinach i czy w ogóle znajdzie się on w obiegu kinowym.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz