Wczoraj na Krakowski Festiwalu
Filmowym odbyła się debata dokumentalistów zatytułowana „Cenzura czy
autocenzura? Konformizm czy eskapizm? Dlaczego polski dokument nie opisuje – z
nielicznymi wyjątkami – rzeczywistości politycznej?”. Spotkanie wywołało sporo
emocji. Konrad Szołajski przekazał swoje uwagi organizatorom festiwalu, którzy
nie zaprosili jego „Dobrej zmiany” do udziału w wydarzeniu, ci odnieśli się do
jego opinii w specjalnym oświadczeniu.
Konrad Szołajski napisał w
internecie (zapis oryginalny): W czasie
dzisiejszego spotkania dokumentalistow podczas KFF przy tzw." okrągłym
stole" na temat braku filmów o polityce najpierw przez 2 godziny nie
zostałem dopuszczony do głosu i słuchałem wypowiedzi m.in.o domniemanym
"braku artyzmu" w takich filmach, jak "Tylko nie mów
nikomu", które jakoby "zbyt szybko" usiłują pokazać polską
rzeczywistość. A kiedy już mogłem cos w końcu powiedzieć, bo była wreszcie
chwila ciszy i odniosłem się m.in. do braku środków na takie filmy, które
jednak powstają - i zjawiska cenzury, eliminującej je z festiwalu, Pan Dyrektor
Krzysztof Gierat i Pani Kurator Anita Piotrowska dalszą wypowiedź mi
uniemożliwili, w ten sposob cenzurując to, co próbowałem powiedzieć… Cóż, tak
to już na KFF widać musi być, więc chętnych do prowadzenia normalnej dyskusji
bez przerywania w niewygodnych momentach, zapraszam w sobotę 1 czerwca do krakowskiego
MOCAK-u na godz. 18.00. Najpierw będzie projekcja filmu DOBRA ZMIANA, potem
debata o tym, jak dokumentowac rzeczywistość. Bez cenzury.
Krakowska Fundacja Filmowa,
organizator Krakowskiego Festiwalu Filmowego, wydała oświadczenie w sprawie
filmu „Dobra zmiana”.
Szanowni Państwo,
W ostatnich dniach Krakowski
Festiwal Filmowy stał się przedmiotem bezpardonowych ataków. Twórcy filmu
„Dobra zmiana”, który nie zakwalifikował się do programu 59. KFF, zarzucają nam
stosowanie cenzury. Chcemy jednoznacznie stwierdzić, że przy układaniu programu
zawsze kierujemy się wyłącznie względami merytorycznymi oraz własnymi,
niezależnymi wyborami.
Film Konrada Szołajskiego nie
został zakwalifikowany do programu tegorocznego festiwalu ze względu na
negatywne oceny selekcjonerów oraz fakt, że jest szeroko dostępny w internecie
na VOD, na DVD, a także od jesieni ubiegłego roku był pokazywany na festiwalach
i w kinach w całej Polsce.
Krakowski Festiwal Filmowy jest
na ekskluzywnej liście imprez kwalifikujących do Oscara w kategoriach
krótkometrażowych (fabuła, animacja, dokument) oraz pełnometrażowego filmu
dokumentalnego, a także rekomenduje do Europejskiej Nagrody Filmowej w tych
samych kategoriach. Każdego roku do selekcji zgłaszanych jest około 3000 filmów
z całego świata, z tego niecałe 200 trafia do programu. Utrzymanie tak wysokiej
pozycji w świecie wymaga od nas poszukiwania filmów nowych, pokazywanych
premierowo na naszym festiwalu. Z powodów oczywistych dotyczy to głównie filmów
polskich, dla których krakowski festiwal jest szansą na zaprezentowanie się
gościom zagranicznym. Wiele z nich właśnie tutaj rozpoczyna karierę
międzynarodową.
Gdyby film Konrada Szołajskiego
był dziełem wybitnym albo co najmniej wyjątkowym, zapomniałbym o tym, że nie
spełnia podstawowych wymogów Krakowskiego Festiwalu Filmowego. Ale film Konrada
Szołajskiego wybitny nie jest, mało tego – spotkał się z jednoznacznie
negatywną oceną selekcjonerów i nie otrzymał tzw. rekomendacji, która obliguje
mnie do zapoznania się z takim tytułem i rozważenia jego udziału w programie. Warto
dodać, że komisja selekcyjna składa się z osiemnastu osób reprezentujących
aktywnych filmowców, krytyków filmowych i filmoznawców, a proces selekcji jest
wieloetapowy. Mimo braku rekomendacji film obejrzałem, ponieważ znałem projekt
już na etapie realizacji, jako że producent festiwalu, Krakowska Fundacja
Filmowa, którą prowadzę, opiekowała się nim od początku, promując go na
zagranicznych wydarzeniach branżowych, co zostało nawet odnotowane w napisach
końcowych, gdzie pojawiają się podziękowania dla naszej fundacji i dwóch
koleżanek z zespołu.
Dopiero na dwa dni przed
rozpoczęciem festiwalu, dotarła do siedziby naszej fundacji petycja dotycząca
filmu „Dobra zmiana” podpisana przez 40 podmiotów – osób i organizacji oraz 250
internautów. Wymownym jest, że wśród osób, które złożyły swój podpis pod listem
z imienia i nazwiska nie ma ani jednego dokumentalisty.
Reżyser, który całą tę awanturę
wywołał, doskonale wcielił się w rolę męczennika systemu. Twórcy skwapliwie
wykorzystują okazję, aby kosztem dobrego imienia i pozycji festiwalu promować
film, którego premiera miała miejsce ubiegłej jesieni i nie odbiła się szerokim
echem wśród publiczności i mediów.
Zasmuca nas fakt, że w
dzisiejszych czasach tak łatwo jest podważyć autorytety i zdyskredytować decyzje
doświadczonych gremiów eksperckich, przypisując im motywy polityczne. Te treści
rozprzestrzeniają się szybciej przez bezrefleksyjne powielanie
niezweryfikowanych informacji w mediach społecznościowych.
Szołajski jako jedyny filmowiec
zajął się w pełnometrażowym filmie dokumentalnym tematem naszego totalnego
rozwarstwienia społecznego i poróżnienia politycznego, ale czy to oznacza, że
jego film powinien być traktowany szczególnie i poza wszelkimi kryteriami, bo
„na bezrybiu i rak rybą”?
Jako dyrektor festiwalu, tego
festiwalu, wiem, ile ważą moje coroczne decyzje programowe, toteż staram się
podejmować je bardzo odpowiedzialnie i co najważniejsze w tym kontekście –
nigdy ich nie zmieniam, bez względu na rodzaj interwencji i z której strony się
pojawiają.
Z poważaniem,
Krzysztof Gierat – prezes
Fundacji i dyrektor Festiwalu
Barbara Orlicz-Szczypuła –
wiceprezes Fundacji i dyrektor biura programowego Festiwalu
oraz zespół Krakowskiego
Festiwalu Filmowego
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz