Na styczeń 2022 roku dystrybutor filmu „Titane” zapowiada ogólnopolską premierę tegorocznego zdobywcy Złotej Palmy w Cannes. Chętni mogli obejrzeć film na trwającym festiwalu Nowe Horyzonty, ale we wrześniu „Titane” będzie pokazywany na pokazach przedpremierowych wraz ze zdobywcą Złotego Niedźwiedzia, filmu „Niefortunny numerek lub szalone porno”.
„Titane” na festiwalu Nowe Horyzonty przyjęte zostało z uwagą i wzbudziło spore kontrowersje – i tak będzie wszędzie tam, gdzie będzie pokazywane. Zdania są podzielone, wielu widzów nie wytrzymało seansu i podobno zanotowano spory exodus z seansu. Wielu widzów, którzy przetrwali seans, nie kryło swojego uznania. Wiem, że seans pod wieloma względami będzie niezwykły i spodziewam się doświadczenia z kinem autorskim i artystycznym, które szuka własnej drogi.
O filmie „Titane” tak pisze Małgorzata Sadowska: Film Julii Ducournau (Mięso, NH. 17) zaczyna się od emocjonalnej eksplozji, po której napięcie nieustannie rośnie – aż do ostatniej sekundy tej zdumiewającej, atakującej wszystkie zmysły historii. Titane rozsadza ekran: demolując granice gatunków, włamując się do męskich filmowych fantazji, przebijając balon naszych oczekiwań. Alexia (Agathe Rousselle), posiadaczka tytanowych płytek, złych wspomnień i niezwykle ponętnego ciała, które nie ulega korozji, nie pozwala się lubić i nie daje się nie kochać. Jej życie jest jak rajd Paryż-Dakar: rozpaczliwie walczysz o przetrwanie i nigdy nie wiesz, co będzie za zakrętem. Może baśń? Może horror? Melodramat? Feministyczna przypowieść o wewnętrznej przemianie? Choć wydaje się to niemożliwe, w Titane spotyka się wyobraźnia Davida Cronenberga, Luca Bessona i Claire Denis. Ducournau bezbłędnie łączy pozornie odległe światy i stylistyki. [źródło: nowehoryzonty.pl]
„Niefortunny numerek lub szalone porno” w reżyserii Radu Jude
oficjalnie trafi do polskich kin 24 września. I tutaj oddaję głos Małgorzacie
Sadowskiej: Zdobywca Złotego Niedźwiedzia na ostatnim Berlinale, filmowy
traktat o pornografii, obsceniczności i perwersji. Niefortunny numerek…
opowiada o wycieku seks-taśmy i konsekwencjach, jakie upublicznienie
małżeńskich zabaw w sypialni będzie miało dla Emi, nauczycielki w prestiżowym
liceum. Prowokacyjny, błyskotliwy, kipiący gniewem i nieodparcie przy tym
zabawny film Radu Jude (Nie obchodzi mnie, czy przejdziemy do historii jako
barbarzyńcy) bierze na warsztat zjawisko paniki moralnej, obnażając
towarzyszącą jej hipokryzję, ignorancję i autorytarne ciągoty. Co tu jest
bowiem „naprawdę” obsceniczne: widok osób uprawiających za obopólną zgodą seks
czy może sportretowana tu nędza miasta, zdewastowanego przez dziki kapitalizm i
nacjonalistyczną ideologię? Czy perwersyjna jest nauczycielka, czy może
samozwańczy trybunał święcie oburzonych rodziców, który zebrał się w szkole, by
ją osądzić? Wypełniony archiwaliami Niefortunny numerek… jest katalogiem tej
prawdziwej pornografii: politycznej, religijnej, klasowej, szerzącej się
bezwstydnie pod szlachetnymi hasłami. Prawdziwe powody do wstydu – przekonuje
Jude – znajdziemy na naszych ulicach i w naszych własnych podręcznikach
historii. [źródło: nowehoryzonty.pl]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz