Nagrody na 12. American Film Festival przyznaje publiczność wybierając filmy prezentowane w dwóch sekcjach konkursowych.
Spośród 16 fabuł w sekcji Spectrum widzowie i widzki wybrali film „Król nie żyje” (Down with the King) w reżyserii Diega Ongara. „Król nie żyje” to kino pełne ciepła, empatii i pełnokrwistych bohaterów. Jednym z nich jest sławny raper (grany przez Freddy’ego Gibbsa, hip-hopowca również poza ekranem), który postanawia odpocząć od przemysłu muzycznego. Zaszywa się więc w małym miasteczku i zaczyna życie w zupełnie nowym wcieleniu.
Ze wszystkich 9 dokumentów w sekcji American Docs publiczność nagrodziła „Królową pracującą” (Workhorse Queen) w reżyserii Angeli Washko. „Królowa pracująca” przenosi nas do Rochester – typowo amerykańskiego miasta, z prężnie funkcjonującą sceną drag queen. To tutaj mieszka Ed Popil, który podczas występów wciela się w Panią Kashę Davis. Dokument jest opowieścią o jego poszukiwaniach własnego miejsca, na polu zarówno zawodowym, jak i osobistym.
Zwycięski film z sekcji Spectrum otrzymał nagrodę w wysokości 10 tys. dolarów – ufundowaną przez Stowarzyszenie Nowe Horyzonty, z kolei laureat sekcji American Docs otrzymał 5 tys. dolarów – nagrodę ufundowaną przez BNY Mellon.
W trakcie stacjonarnej odsłony AFF-u widzowie i widzki zobaczyli łącznie 110 filmów pełnometrażowych, z czego 54 zostały pokazane w Polsce po raz pierwszy. Specjalnym gościem festiwalu był jeden z najważniejszych przedstawicieli amerykańskiej kontrkultury, John Waters, który odebrał we Wrocławiu Indie Star Award – nagrodę honorującą wybitnych przedstawicieli niezależnego kina amerykańskiego.
To jednak nie koniec filmowych wrażeń. W dniach 1-14 grudnia odbędzie się online’owa odsłona festiwalu. [informacja prasowa]
***
Moje kilka zdań po pobycie na 12. AFF znaleźć można tutaj.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz