[BOX OFFICE] W miniony weekend „Diuna” Denisa Villeneuve’a w polskich kinach była na ustach wszystkich wielbicieli tego filmu. Reżyser z operatorem odwiedzili festiwal Camerimage, „Diuna” ciągle prezentowana jest na dużych ekranach w naszym kraju. I ciągle cieszy się dużym zainteresowaniem.
„Diuna. Część pierwsza” prezentowana jest w polskich kinach od 22 października i nie notuje gigantycznych spadków zainteresowania. Dokładnie po miesiącu „Diunę” w Polsce obejrzało 901,7 tysiąca widzów i wielu specjalistów od rynku kinowego zastanawia się, czy film przekroczy w naszym kraju granicę miliona sprzedanych biletów. Dla tak ambitnego projektu z Hollywood byłoby to ogromne osiągnięcie, bo milion sprzedanych biletów przekroczyły w 2021 roku i podczas całej pandemii tylko „Nie czas umierać” i „Psi Patrol: Film”.
Po miesiącu w kinach „Diuna” znajduje się na wysokim czwartym miejscu weekendowego box office. W miniony weekend film obejrzało dodatkowe 37,9 tysiąca widzów, przy spadku zainteresowania na poziomie 46 procent. Czy jest szansa na milion sprzedanych biletów? Na pewno nie będzie to łatwe, bowiem film musiałby zgromadzić jeszcze prawie 100 tysięcy widzów, a spadki będą z tygodnia na tydzień na podobnym lub większym poziomie. Jednak milion sprzedanych biletów nie jest niemożliwe do osiągnięcia, a spora nadzieja na sukces wiąże się z większym zainteresowaniem filmu w środku tygodnia.
W czasach, gdy pandemia przybiera na sile, nie będzie niestety łatwo ściągnąć widzów do kin. Obawy są słuszne, ale kina jeszcze się nie zamykają, dystrybutorzy nie wycofują filmów, ogólna weekendowa sprzedaż biletów to jakieś 400-500 tysięcy sztuk. Przed nami też kilka jeszcze dużych premier, w tym kilka rokujących na sukces. Jeśli Hollywood nie spanikuje, polscy dystrybutorzy nie zaczną masowo wycofywać swoich propozycji, to rynek kinowy będzie miał szansę przetrwać ten trudny pandemiczny okres. Nie wiadomo jednak, jak z pandemią postąpi polska administracja i czy restrykcje nie zostaną wprowadzone odgórnie.
Niczego wykluczyć nie można, ale przedstawiciele polskich sieci kin uspokajają. Oto ich wypowiedzi dla Wirtualnych Mediów.
Tomasz Jagiełło, prezes sieci kin Helios i członek zarządu Agory: „Na tę chwilę nie mamy żadnych informacji o wycofywaniu się dystrybutorów filmowych z najbliższych planów repertuarowych w związku z kolejną falą pandemii koronawirusa. Jeżeli kina w dalszym ciągu będą otwarte - a nie mamy sygnałów o ich potencjalnym zamknięciu, to filmy będą wchodziły na ekrany w zapowiedzianych wcześniej datach”. Szef Heliosa wyjaśnia, że w tym roku sytuacja pandemiczna w większej części świata jest lepsza niż w Polsce, dlatego nie ma powodów, aby spodziewać się opóźnień ze strony np. amerykańskich producentów i dystrybutorów. „Podobnie wygląda sytuacja, jeśli chodzi o polskie produkcje - nie mamy wieści o możliwych przesunięciach istotnych tytułów”.
Katarzyna Opertowska, marketing & PR director Cinema City: „Wiemy o jednej premierze, która została przełożona przez dystrybutora, natomiast nie mamy żadnej wiedzy, aby było ich więcej. Decyzje o zmianie daty premiery podejmują dystrybutorzy oraz producenci, a nie sieci kinowe”.
Mariusz Spisz, członek zarządu Multikino: „Obecnie mamy informację o zmianie daty premiery tylko jednego polskiego filmu „Chrzciny”, który miał trafić na ekrany kin wraz z dwom innymi, bardzo wyczekiwanymi produkcjami – „Dziewczyny z Dubaju” oraz „Dom Gucci”. W bezpośredniej konfrontacji z tymi tytułami „Chrzciny” mogłyby nie osiągnąć wyniku frekwencyjnego oczekiwanego przez producentów, a zapełniony kalendarz premier w pierwszym i drugim kwartale 2022 roku to niewątpliwie główne przyczyny przesunięcia premiery na drugą połową przyszłego roku”. Według przedstawiciela Multikina tradycyjnie bardzo mocnym frekwencyjnie okresem w polskich kinach jest czwarty kwartał, długie jesienne wieczory sprzyjają wyjściom do kina, dużo aktywniejsi są w tym okresie również reklamodawcy.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz