Greg Fraser i Denis Villeneuve w Toruniu |
Na festiwal EnergaCamerimage przybył Denis Villeneuve, który ze swoim operatorem Gregiem Fraserem spotkał się z publicznością po pokazie filmu „Diuna”. Poznaliśmy kilka szczegółów dotyczących realizacji filmu i jego historii oraz ważną deklarację dotyczącą drugiej części „Diuny”.
Na początku Denis Villeneuve podziękował za to, że widzowie zdecydowali się przyjść do kina i obejrzeć „Diunę” na dużym ekranie. Twórca ten wielokrotnie podkreślał, że kino jest dla niego ważne i że tylko tak powinno się chłonąć filmową magię. Pierwsza „Diuna” jest obecna dziś nie tylko w kinach, ale też w internecie, druga część ma już zapewnioną kilkutygodniową wyłączność tylko na ekranach kin.
Pierwsze pytanie skierowane do reżysera dotyczyło powodów zekranizowania książki Franka Herberta pt. „Diuna” i co go w tym materiale zainspirowało. Denis Villeneuve mówił już o tym wiele razy, ale warto o tym wspomnieć ponownie. Po raz pierwszy twórca ten przeczytał książkę Herberta w wieku 13 lat i wtedy bardzo identyfikował się z głównym bohaterem. Najbardziej zainteresowała go w tej opowieści podróż chłopca, który odnalazł siebie i nawiązał kontakt z obcymi. Powieść Herberta ma wiele warstw i wraz z upływem czasu „Diuna” była przez Villeneuve’a postrzegana inaczej, na innych płaszczyznach była przez niego interpretowana. Pomogła ona też twórcy w wyborze drogi zawodowej, bo i on stał w pewnym momencie przed trudnymi wyborami dotyczącymi swojej przyszłości.
Denis Villeneuve opowiedział o tym, że poczuł dużą ekscytację, gdy dowiedział się, że ekranizacją książki Franka Herberta zajmie się David Lynch. W tamtych czasach Lynch był dla Villeneuve’a idolem, twórcą którego bardzo szanował. Po obejrzeniu tamtej wersji Villeneuve stwierdził, że tylko częściowo jest ona wierna książce i mocno od niej odchodzi, co nie było dla niego satysfakcjonujące. „I wtedy powiedziałem, że kiedyś zrobię swoją wersję tej książki. Gdy zacząłem pracę w Hollywood i zapytano mnie, jaki mam projekt marzeń, odpowiedziałem, że jest to nowa wersja „Diuny”. Myślałem o tym filmie od lat, ale musiałem dojrzeć jako twórca, aby zmierzyć się z tym wyzwaniem. Wygląda na to, że do tej ekranizacji przygotowywałem się 40 lat” – mówił reżyser.
W trakcie spotkania odniesiono się też do niezrealizowanego filmu Alejandro Jodorowsky’ego, ale Villeneuve nie korzystał z materiałów powstałych na okoliczność tamtej produkcji, choć widział dokument o tym projekcie i nie jest pewny, czy powstałaby wersja wierna książce Herberta. Nic nie wiadomo też na temat opinii Jodorowsky’ego o nowej „Diunie”, „ale na pewno dotrą do mnie te wieści” – powiedział Villeneuve.
Ta powieść porusza wiele bardzo ważnych tematów. Powstała w latach 60-tych XX wieku, ale to zaskakujące, jak Herbert zinterpretował kwestie kolonializmu, zmian klimatycznych, ekologii i przewidział, to co dzieje się w XXI wieku. „W mojej ocenie książka ta jest bardziej aktualna dziś, niż gdy powstawała” – mówił reżyser. I w taki sposób Villeneuve pokierował swoją wersją „Diuny”.
Kolejną część spotkania poświęcono stronie zdjęciowej filmu. „Diuna” została zrealizowana w technice cyfrowej, ale to tylko część tej pracy. Twórcy długo zastanawiali się, jaką techniką nakręcić film, bo zależało im, aby „Diuna” wyglądała naturalnie. Greg Fraser i jego zespół zostali wysłani na pustynię, aby nakręcić próbne zdjęcia. Eksperymentowano z taśmą światłoczułą 35 mm i z kamerami cyfrowymi. Chciano bowiem nadać filmowi odpowiedniej faktury zdjęć, odpowiednią ziarnistość i kolor. „Taśma światłoczuła okazała się zbyt nostalgiczna” – powiedział Fraser. Ostatecznie zdecydowano się użyć kamer cyfrowych, ale w drugim etapie materiał ten został przepisany na taśmę światłoczułą, a potem ponownie na nośnik cyfrowy. Dzięki temu hybrydowemu procesowi (a był on bardziej skomplikowany i rozbudowany) otrzymaliśmy niezwykłą wizję „Diuny”, zgodną z założeniami twórców.
Sam Denis Villeneuve miał nadzieję, że próbne zdjęcia z pustyni przekonają producentów do użycia taśmy 35 mm, ale gdy przejrzano nagrane materiały, wszyscy zgodzili się, że najlepsze dla wizji i zamierzeń twórców, było wykorzystanie kamery cyfrowej. W dodatku pomysł Frasera, aby połączyć kilka technik, bardzo przekonał Villeneuve’a do takiego sposobu realizacji filmu. W dodatku twórcy pracowali też z kamerami IMAX i podczas seansu widać to przy zbliżeniach twarzy aktorów i przy scenach snów. Dla samego Frasera większym jednak wyzwaniem były zdjęcia we wnętrzach niż w plenerze i naturalnych przestrzeniach. Villeneuve dodał tylko, że gdyby nie dostał zgody na kręcenie „Diuny” na pustyni i w naturze, to by tego filmu nie nakręcił.
„Autor zdjęć dla reżysera jest jak skała, ktoś na kim można się oprzeć” – powiedział Denis Villeneuve, zachwalając współpracę z Gregiem Fraserem i przybliżając ich wspólne wysiłki w przeniesieniu na ekran „Diuny”. „To kwestia bezgranicznego zaufania” – dodał reżyser, który podkreślał, że najważniejszą kwestią w ich współpracy było światło w filmie, na temat którego rozmawiano kilka tygodni. To od niego zależało, jak wyglądać będzie „Diuna”. Proces był długi i pewnego dnia Greg Fraser przesłał reżyserowi zdjęcia, które zainspirowały stronę wizualną filmu.
Greg Fraser nie chciał mówić o swoich doświadczeniach przy pracy nad jednym z filmów z cyklu „Gwiezdne wojny”, uznając żartobliwie temat za „niebezpieczny”. Denis Villeneuve dodał tylko, że bez dwóch pierwszych części „Gwiezdnych wojen” nie byłoby „Diuny”, bo filmy te były dla niego bardzo ważne, gdy był małym chłopakiem i zadecydowały o tym, gdzie jest dzisiaj.
Przygotowania do realizacji drugiej części „Diuny” trwają. Najważniejszą kwestią przekazaną przez Denisa Villeneuve’a w trakcie spotkania, było to, że druga część będzie inna od pierwszej. „Nie chcemy się powtarzać, nie chcemy iść tą samą ścieżką. To będzie inny film i duże wyzwanie” – powiedzieli reżyser i jego operator w Toruniu.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz