Na festiwalu w Gdyni miał premierę, a teraz wchodzi do polskich kin film Ryszarda Brylskiego zatytułowany „Śmierci Zygielbojma". Na wczorajszej premierze reżyser skierował mocne słowa do Polskiej Fundacji Narodowej i nie zgodził się z informacją zamieszczoną w napisach, jakoby autorem pomysłu na film był minister kultury Piotr Gliński.
Oto treść przemówienia Ryszarda Brylskiego:
Zapraszając na premierowy pokaz filmu „Śmierć Zygielbojma” chciałbym podziękować wszystkim, którzy przyczynili się do jego powstania. Przede wszystkim producentowi Włodzimierzowi Niderhausowi, który nie doczekał tej premiery, ale także współproducentom, dzięki którym po latach starań Włodzimierz Niderhaus zamknął budżet filmu i zdążył go jeszcze przed śmiercią wyprodukować.
Szczególnie gorąco dziękuję twórcom filmu - całej naszej ekipie – zarówno polskiej jak i angielskiej. Tym, którzy są tu dzisiaj z nami i tym, którzy z różnych względów nie mogli się tu pojawić. Realizując ten film, od samego początku mieliśmy poczucie, że powstaje coś bardzo ważnego. Niektórzy z nas, myślę tu szczególnie o naszych angielskich kolegach, nie słyszeli wcześniej o Szmulu Zygielbojmie i poznawali tę wyjątkową postać dopiero w trakcie realizacji filmu. Byli podobnie jak my poruszeni determinacją, z jaką Zygielbojm próbował zapobiec zagładzie Narodu Żydowskiego i tak samo przejęci i zawstydzeni jego osamotnieniem, a także obojętnością z jaką się spotkał. Niezwykłą wagę miało dla nas przesłanie, jakie swoim czynem ten prawy i odważny człowiek pozostawił potomnym. Dlatego praca nad filmem przebiegała w szczególnej atmosferze i wielkim skupieniu. Dziękuję Wam za to.
Historyczna ranga postaci Szmula Zygielbojma sprawiła, że premiera naszego filmu odbywa się pod patronatem Prezydenta RP. Taki patronat to zwykle także wyraz uznania dla filmu i jego wartości. A jednak powagę tego wydarzenia i wartość samego filmu poddano dzisiaj trudnej próbie. Tuż przed wejściem na ekrany film „Śmierć Zygielbojma" został na stronie Polskiej Fundacji Narodowej, która współfinansowała jego produkcję, opatrzony kłamliwymi treściami, które w nim nie istnieją. Są one podszyte wyjątkową nonszalancją w traktowaniu historii i chęcią manipulowania prawdą. W żadnej ze scen, które za chwilę obejrzymy, nie znajdą państwo ignorujących historię stwierdzeń ani sugestii, że „w Holokauście ginęli Polacy", a tym bardziej, cytuję: że „żaden czynny udział Polaków w zagładzie Żydów nie był możliwy". Te zagadnienia nie są w ogóle w naszym filmie poruszane. Zgadzam się w pełni z oburzonymi tym wpisem historykami, którzy uważają, że wykorzystywanie najwyższej ofiary, jaką złożył Zygielbojm do takich politycznych manipulacji, to niegodziwość. W swoim pożegnalnym liście Zygielbojm napisał: „Życie moje należy do narodu żydowskiego w Polsce, więc je daję". To znalazło się w naszym filmie i jest jego kwintesencją.
Jest jeszcze jeden akcent upolityczniania filmu. W końcowych napisach znajdą państwo informację brzmiącą: „Pomysł filmu Piotr Gliński". Wpis taki pojawił się ostatnio w pokazowych kopiach i chciałbym zaznaczyć, że jest on dla mnie zaskakujący i niezrozumiały. To prawda, że biografia Szmula Zygielbojma znalazła się w puli tematów historycznych Ministerstwa Kultury i między innymi dzięki temu mogliśmy film zrealizować. Ale przymierzając się do tego tematu od dawna, a od pięciu bez mała lat dokumentując go wraz ze współscenarzystą filmu, korzystałem ze źródeł Centrum Dialogu im. Marka Edelmana i Muzeum Historii Żydów Polskich Polin. To była moja główna inspiracja. Na żadnym etapie tworzenia filmu nigdy nie słyszałem, jakoby jego pomysłodawcą był Pan Minister Piotr Gliński. Nie kierowałem się też jakimikolwiek sugestiami Pana Ministra, ani innych polityków.
Wspieranie filmowej twórczości historycznej jest powinnością państwa. Bez tego wsparcia filmy historyczne nie mogłyby zaistnieć. Nie możemy jednak mylić finansowania filmu z jego zawłaszczeniem - próbą wypaczenia jego intencji i podporządkowania jego treści doraźnym politycznym celom. W takiej sytuacji film zostaje zdegradowany do najgorszej kategorii kina - kina rządowej propagandy. Nie trudno się domyślić, że film obarczony takim piętnem nie zyska zaufania widzów ani w Polsce, ani na świecie.
Realizując „Śmierć Zygielbojma" pracowaliśmy wszyscy ciężko i uczciwie, zdając sobie sprawę z wagi tematu, który po tylu dziesiątkach lat nie stracił swojej aktualności. Dramat Zygielbojma należy co prawda do historii, ale jego przesłanie nie umarło wraz z nim. Oglądajcie państwo ten film uważnie.
Ryszard Brylski
***
Do sprawy odniósł się minister Gliński:
Dzień później głos w sprawie zabrał sam polityk. "Tak, potwierdzam: od początku byłem zaangażowany w powstanie filmu 'Śmierć Zygielbojma', jestem jego pomysłodawcą i cieszę się, że w końcu powstał". Gliński zapewnił w mediach społecznościowych, iż jego "fascynacja tą historią trwała od dawna". Nadmienił, że "od kilku lat, już jako polityk, członek polskiego rządu odpowiedzialny za dziedzictwo narodowe, uważał, że jego obowiązkiem jest doprowadzenie do tego, aby taki film, o innym polskim polityku, członku polskiego Parlamentu na uchodźstwie i jego historycznych czynach, powstał". "Także, a może przede wszystkim dlatego, że była to postać i temat świadomie zamilczany i zapomniany" - dodał wicepremier. Przedstawił też - jak ocenił - "fakty" dotyczące tej produkcji.
Jak wyliczył Gliński, pięć lat temu poprosił osobę ze środowiska filmowego, aby "zainspirowała twórców, kolegów z branży, do napisania scenariusza filmu o Zygielbojmie". "Do konkursu stypendialnego na scenariusz filmu historycznego, ogłoszonego przez MKiDN w kwietniu 2016 r., zgłosił się pan Wojciech Lepianka z konceptem filmu 'Śmierć Zygielbojma'. Koncept ten znalazł się na liście 50 wybranych przez jury do zawarcia umowy stypendialnej. Operatorem konkursu było Narodowe Centrum Kultury. Finalnie scenariusz Wojciecha Lepianki, choć nie wygrał konkursu, został uznany za ważny do realizacji" - przypomniał. Rok później Gliński miał "zwrócić się z prośbą do ówczesnego dyrektora Wytwórnia Filmów Dokumentalnych i Fabularnych, śp. Włodzimierza Niderhausa, aby kierowana przez niego instytucja podjęła się produkcji filmu".
"Prace nad filmem WFDiF rozpoczęła w czerwcu 2017 r. Wtedy też Narodowe Centrum Kultury, po zawarciu porozumienia z WFDiF, zleciło napisanie scenariusza Wojciechowi Lepiance. W 2018 r. NCK jako właściciel autorskich praw majątkowych do scenariusza zlecił panom Wojciechowi Lepiance i Ryszardowi Brylskiemu dalsze prace scenariuszowe, w wyniku których powstał gotowy tekst. Ryszard Brylski dołączył do procesu powstawania scenariusza dopiero w marcu 2018 r. (półtora roku od rozstrzygnięcia konkursu na scenariusz filmu)" - napisał wicepremier.
Jak dodał wicepremier Gliński, w międzyczasie zwrócił się do Polskiej Fundacji Narodowej o współfinansowanie "Śmierci Zygielbojma". "PFN zaangażowała się wówczas w dwa ważne z punktu widzenia prowadzonej polityki historycznej projekty: 'Śmierć Zygielbojma' oraz 'Raport Pileckiego' (jest już w końcowej fazie produkcji). Dzięki znacznemu zaangażowaniu PFN, film o Zygielbojmie miał w ogóle szansę powstać" - stwierdził Gliński.
Wicepremier ocenił też, że "pomimo zaangażowania w powstanie filmu, nigdy nie ingerował na żadnym etapie w kwestie merytoryczne czy sprawy personalne". "Przez długi czas nie wiedziałem nawet, że film będzie reżyserowany przez Ryszarda Brylskiego, którego zresztą wówczas nie znałem, a który został zaproszony do współpracy przy filmie przez producenta, Wytwórnię z Chełmskiej. Moim jedynym celem było, aby historia Szmula Zygielbojma została opowiedziana na ekranie" - zapewnił.
Piotr Gliński stwierdził, że sytuacja ze środy "jest przykra, ale być może - nieco paradoksalnie - przyczyni się do promocji tej wyjątkowej i ważnej historii, którą opowiada film". [źródło interia.pl]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz