W Chinach można już oglądać oficjalnie film „Podziemny krąg” w reżyserii Davida Finchera i na podstawie powieści Chucka Palahniuka. Wielu fanów filmów jest oburzonych, ja czuję niesmak, pisarz się odniósł, a reżyser milczy. Chińczycy nic sobie nie robią, mają w nosie decyzje artystyczne i nikt im nic nie zrobi. Hollywood ciągle zabiega o dostęp do tego rynku i zgodzi się na wszystkie niegodziwości. Mi pozostaje potępić takie praktyki i zachęcić do oglądania oryginalnego „Podziemnego kręgu”, bo to genialne kino.
Jak donoszą media na świecie i w Polsce, „Podziemny krąg” w Chinach doczekał się nowego zakończenia, które znaczące zmienia wydźwięk filmu i jego anarchistyczną siłę. Nie będę przybliżał opowieści, ale końcówka to jeden wielki wybuch i zniszczenie wielkich, kapitalistycznych symboli władzy i pieniądza. Nasze długi zostają „anulowane” he he.
Takie zakończenie nie spodobało się chińskim władzom, które ściśle kontrolują swoich obywateli i każdą próbę działania przeciw systemowi, krwawo tłumią. „Podziemny krąg” trafił więc na internetową platformę Tenecent Video, z całkowicie innym zakończeniem. Pokazuje to, jaki stosunek do wolności i demokracji mają władze w Chinach.
Zamiast finałowego zniszczenia, widzowie w Chinach oglądają… planszę, która wyjaśnia zakończenie filmu: "Dzięki wskazówkom dostarczonym przez Tylera, policja szybko odkryła plan zamachu, aresztowała kryminalistów i zapobiegła wybuchom. Po zakończonym procesie Tyler trafił na leczenie psychologiczne w zakładzie zamkniętym. Wyszedł w 2012 roku".
David Fincher nie skomentował sytuacji, ale odniósł się do niej pisarz Chuck Palahniuk: "Widzieliście to g... To jest super wspaniałe. W Chinach wszyscy dostają szczęśliwe zakończenie" - napisał na Twitterze. "Tyler i gang zostali aresztowani. Bohater został osądzony i skazany na pobyt w zakładzie psychiatrycznym. Jakie to niesamowite. Nie miałbym o tym pojęcia! Sprawiedliwość zawsze zwycięża. Nic nigdy nie eksplodowało" - dodał Palahniuk.
Jak pisze interia.pl: Autor udzielił także wywiadu dla TMZ, w którym zaznaczył, że podobnie jak w "chińskim zakończeniu", w jego powieści plan również się nie udaje, ale nie z powodu mądrości i kompetencji władz, lecz z powodu awarii bomby. Narrator strzela sobie w głowę i budzi się w szpitalu psychiatrycznym, myśląc, że trafił do nieba.
"Ironia polega na tym, że Chińczycy wprowadzili zmianę i tym samym wyrównali zakończenie niemal dokładnie z zakończeniem książki - w przeciwieństwie do zakończenia Finchera, które było bardziej spektakularne pod względem wizualnym. W pewnym sensie zbliżyli film do książki" - przyznał pisarz. Palahniuk dodał, że widzi sprzeczność w gniewnej reakcji wielu Amerykanów na działania Chin, biorąc pod uwagę, że jego twórczość jest zakazana w wielu miejscach w całych Stanach Zjednoczonych.
Palahniuk wyjaśnił również, że całe zdarzenie nie jest niczym nowym w jego karierze, ponieważ jako autor nie ma wpływu na "poddawanie rewizji swoich prac". "Wielu moich zagranicznych wydawców zredagowało powieść w konkretny sposób - kończy się właśnie tak, jak kończy się film. Mam do czynienia z tego rodzaju korektą od jakichś 25 lat" - podsumował.
***
Chińczycy mają tak silną pozycję,
że mogą od Hollywood zażądać każdej zmiany w filmie, wycięcia każdej sceny. Ci,
którzy liczą tylko kasę, przystają na te „propozycje”, ale na szczęście są i
tacy, którzy nie godzą się na cenzurę. Tak postąpił Quentin Tarantino, który
odmówił Chińczykom wycięcia scen z udziałem Bruce’a Lee w filmie „Pewnego razy
w Hollywood”. Brawo!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz